PiS liczy, że Duda ugnie się pod presją. Chodzi o odblokowanie KPO

Tempo sejmowych prac nad nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym, która ma odblokować pieniądze z KPO, będzie testem stanu negocjacji między ośrodkami premiera i prezydenta. Otoczenie Mateusza Morawieckiego ma nadzieję, że Andrzej Duda nie zawetuje ustawy, wobec której zgłaszał wątpliwości, bo wówczas to na niego spadłoby odium blokowania unijnych pieniędzy dla Polaków. Planem minimum dla PiS jest podpis głowy państwa i ewentualne skierowanie niektórych przepisów ustawy do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej - wynika z informacji Wirtualnej Polski.

Prezydent Andrzej Duda
Prezydent Andrzej Duda
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Darek Delmanowicz
Patryk Michalski

12.01.2023 14:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Nie dałbym sobie ręki uciąć, że głosowanie nad całością ustawy zakończy się na tym posiedzeniu - mówił poseł PiS Radosław Fogiel w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. To jasny sygnał, że partia rządząca nie będzie za wszelką cenę dążyła do jak najszybszego uchwalenia projektu, którego twarzą jest minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk. Mimo że w Sejmie widać wyraźne przyspieszenie, bo komisja sprawiedliwości do później nocy pracowała nad projektem, a drugie czytanie zaplanowano już na czwartek.

- Jest cały czas kwestia prowadzenia konsultacji między różnymi ośrodkami, żeby ta ustawa była satysfakcjonująca i dla prezydenta, by dawała jakieś szanse na odblokowanie środków - dodaje Fogiel.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prawo i Sprawiedliwość chciałoby uniknąć kompromitacji na ostatnim etapie legislacyjnych prac, dlatego przekonuje prezydenta, że projekt wynegocjowany z Komisją Europejską nie narusza jego prerogatywy w sprawie powoływania sędziów. Weto byłoby potężną wizerunkową porażką dla całego obozu władzy. Szczególnie, że opozycja zgodnie zapowiada, że nie zablokuje nowelizacji. Jej liderzy nie zgodzili się na odrzucenie projektu ustawy w pierwszym czytaniu i to mimo poważnych zarzutów o naruszenie konstytucji, na które wskazują: Naczelny Sąd Administracyjny, Sąd Najwyższy, Krajowa Rada Sądownictwa, Naczelna Rada Adwokacka, legislatorzy z Biura Analiz Sejmowych oraz wiele autorytetów prawniczych.

- Tak jak mówił kilka dni temu Krzysztof Sobolewski (sekretarz generalny PiS - red.), nie będziemy chcieli przepychać ustawy, co do której nie ma pewności, że całość procesu legislacyjnego przebiegnie w sposób niezakłócony - podkreśla Radosław Fogiel. Poseł stwierdził, że prezydent przedstawił swoje obawy, ale według niego "nie były to chyba nawet zastrzeżenia do samej ustawy", bo jej twórcy przekonują, że nie stwarza ona zagrożeń dla kompetencji głowy państwa.

- Liczę, że wszystkim będzie zależało na równi, żeby uruchomić te środki finansowe, a my w Sejmie dokładamy wszelkich starań, żeby uniknąć zagrożeń, o których wspominał pan prezydent - dodaje były rzecznik PiS.

Prezydent pod presją

"Dokładanie starań", by uspokoić prezydenta - o którym mówią również inni politycy PiS - dotychczas nie przełożyło się na konkretne działania. Andrzej Duda podczas swojej grudniowej konferencji prasowej wyraźnie powiedział: "nie pozwolę, aby został do polskiego systemu prawnego wprowadzony jakikolwiek akt prawny, który legitymacje sędziowskie będzie podważał, który te nominacje dokonane przez prezydenta RP będzie pozwalał komukolwiek weryfikować".

Jednak w opinii m.in. Sądu Najwyższego i Pierwszej Prezes prof. Małgorzaty Manowskiej obecny projekt wywoła takie konsekwencje. - Poprawka PiS przyjęta w środę przez sejmową komisję ma charakter techniczny i nie odnosi się do uwag głowy państwa - podkreślają nasi rozmówcy z Pałacu Prezydenckiego.

Rzeczywiście jest tak, że autorzy projektu głównie przekonują, że obawy prezydenta nie są uzasadnione, ale nie zaprezentowali żadnej zmiany, która mogłaby uspokoić głowę państwa. Powtarzanie tych samych argumentów może nie być wystarczające: z naszych informacji wynika, że Andrzej Duda pozostaje krytyczny, ale uznał, że swoje wątpliwości już wyraził. Teraz robi krok w tył, by zweryfikować, jak do wątpliwości podejdą posłowie PiS.

- Projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym to inicjatywa rządowa, w związku z tym będę się nad nią pochylał w momencie, kiedy przywędruje do mnie z parlamentu i będę realizował ostatni element procesu ustawodawczego - stwierdził prezydent w środę wieczorem.

Według informacji Wirtualnej Polski strategia otoczenia premiera jest jasna: utrzymywać kontakt z Pałacem Prezydenckim, nieustająco tłumaczyć i powtarzać, że projekt w żaden sposób nie ograniczy prezydenckiej władzy i rozwiewać wątpliwości w sprawie zarzutów o niekonstytucyjność. Na razie nie ma jednak planów wprowadzenia zmian dotyczących testu bezstronności sędziego. Minister Szymon Szynkowski vel Sęk powołuje się m.in. na opinię szefa Rady Legislacyjnej przy premierze prof. Marka Szydły, który uważa, że propozycja, która leży na stole, jest zgodna z konstytucją.

W PiS nikt nie ma pewności, co prezydent zrobi z rzekomo kompromisową ustawą. W kuluarach część polityków partii rządzącej mówi nam, że w wersji minimum liczy na to, że prezydent ją podpisze i ewentualnie tylko niektóre przepisy skieruje do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej. Co prawda takie rozwiązanie mogłoby nie być w pełni satysfakcjonujące dla Komisji Europejskiej, ale minimalizowałoby straty wizerunkowe dla otoczenia premiera, a rząd do czasu rozstrzygnięcia w Trybunale mógłby przekonywać, że ustawa została przyjęta i obowiązuje.

Politycy PiS z frakcji bliskiej premierowi mają nadzieję, że presja opinii publicznej na głowę państwa będzie tak silna, że Andrzej Duda zweryfikuje swoje krytyczne podejście, by odblokować unijne pieniądze. Tym bardziej, że sam podkreślał, iż "naszym prawem jest otrzymanie pieniędzy z KPO".

Mateusz Morawiecki jest też przekonany, że podpis Andrzeja Dudy otworzy nowy rozdział w negocjacjach z Brukselą. Przynajmniej na jakiś czas, bo z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego jednoosobowo będzie mógł wystąpić Zbigniew Ziobro jako Prokurator Generalny. Taki ruch nie musiałby jednak przynieść szybkich efektów dla Solidarnej Polski. W podzielonym Trybunale Konstytucyjnym, gdzie sześciu sędziów nie uznaje Julii Przyłębskiej za prezes Trybunału, ścierają się frakcje sędziów bliższych PiS i Solidarnej Polsce.

Czytaj też:

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (252)