Piotr Czerwiński: zdelegalizujmy rok 2013
Dzień Dobry Państwu albo dobry wieczór. Mieszkańcy Irlandii są tak przesądni, że zamiast trzynastki w tegorocznych rejestracjach samochodowych będzie tam figurować liczba 131. W zamyśle ma to ratować przed zgubą już i tak upadły rynek sprzedaży nowych samochodów i należy przyznać, że jest to ruch niegłupi. Cały świat powinien brać przykład z Irlandii, na czele z Rajem Nadwiślańskim, gdzie można zdelegalizować czarne koty oraz kominiarzy, przy których nie zdążyło się złapać za guzik. Potem zdelegalizujmy cały rok 2013. Gospodarki to nie uleczy, ale za to jak świetnie będziemy się czuli - pisze w najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski Piotr Czerwiński.
Jak mogą wiedzieć niektórzy czytelnicy, ze szczególnym uzwględnieniem moich iro-polskich towarzyszy podróży, irlandzka data pierwszej rejestracji samochodu pojawia się na jego tablicy rejestracyjnej i tak już zostaje, bez względu na to, ilu pojazd będzie miał właścicieli. To dlatego tak łatwo rozpoznać w tym kraju jeżdżące ślady boomu, które są przechodzonymi już dziś kabrioletami albo salonkami marki BMW, z pamiętnym rocznikiem 05 albo 06 uwiecznionym na zderzakach.
Lecz przyszedł rok 2013 i cały przemysł motoryzacyjny stanął przed widmem klęski żywiołowej: oto nowe beemwice irlandzkich królów szos miały dostać feralną trzynastkę. Z badań rynku ewidentnie wyszło, że nikt może nie chcieć kupić samochodu z trzynastką w rejestracji i blady strach padł na sprzedawców nowych aut, po polsku zwanych dilerami. Ich interes już i tak został poważnie nadwątlony kryzysem, gdyż czasy kiedy kupowano Porsche Cayenne hurtem z ziemniakami i kaszanką odeszły w tej krainie do historii. By umożliwić zabobonnym mieszkańcom Wyspy Skarbów zakup nowego auta, wymyślono zatem, że rejestracja w tym roku będzie zaczynać się od "131", przy czym dodatkowa jedynka ma symbolizować pierwsze półrocze. O ile dobrze ustaliłem, w drugim półroczu po trzynastce będzie następowała dwójka.
Wszystko to niestety nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu mamy rok 2013, który, jeśli ktoś chciałby być bardzo zabobonny, wciąż niestety trwa, a nawet będzie uwieczniony w dokumentach sprzedaży samochodu oraz umowie ubezpieczenia. Trzynastka będzie też widniała na kółeczku motor taksu - i to przez cały rok! Czyż to nie straszne? Mało tego: ze zdjęć familijnych oraz takichże legend będzie przez dekady wynikało, że samochód został kupiony w roku 2013, a wtedy może wyjść na jaw, że jest pojazdem pechowym; właścicielowi nie pozostanie więc nic innego niż próbować sprzedać go za pół ceny Polakowi albo czekać, aż zdarzy się coś strasznego, bo przecież musi się to stać z samochodem, nad którym ciąży tak feralna data.
My tu gadu gadu o automobilach, ale co z dziećmi, urodzonymi pod pechową trzynastką? Może wpiszą im do papierów, że urodziły się w roku sto trzydziestym pierwszym? A dzieci urodzone w piątek trzynastego? Może i dla nich trzeba by wymyślić jakiś ósmy dzień tygodnia i dwudziestą piątą godzinę doby, aby nigdy nie zaznały życiowego pecha?
A co z małżeństwami zawartymi w roku 2013? Czy od razu mają się spodziewać rozwodu? Może im też powinni ułatwić życie, wpisując w papiery, że pobrali się w 2012 i zbyt długo zwlekali z magicznym „tak”, albo że akty małżeństwa nabierają w tym kraju mocy dopiero po roku, przez co niżej podpisani delikwenci pobrali się w roku 2014, aczkolwiek z odpowiednio dużym wyprzedzeniem. Może to być o tyle przydatne, że jeśli się rozstaną w międzyczasie, będzie można w ogóle nie uznać ich ślubu.
Oczywiście wszelkie tegoroczne niepowodzenia rządu Irlandii, a jestem pewien, że takowe nastąpią, będzie można tłumaczyć feralną trzynastką, której nie udało się zmienić na inną liczbę ani odwołać w trybie pilnym, nawet za pieniądze z unijnej pożyczki.
W Polsce niestety „metoda 131” by kompletnie nie przeszła. U nas takie sprawy załatwia za pomocą czarnej i białej magii, jak w tym kawale, gdzie dróżnik założył się z Davidem Copperfieldem, że zna magiczne sztuczki, po czym chuchnął w pieczątkę i przybił ją, zamieniając wagon nielegalnego spirytusu w wagon z zielonym groszkiem. Na tej samej zasadzie za pomocą magicznej koperty wszystkie trzynastki zostałyby zamienione na dwunastki, a nie wątpię, że przy grubszych kopertach udawałoby się wytargować rejestracje (akty ślubu, rachunki z monopolu itd.) z czternastką lub w jeszcze odleglejszej przyszłości. Na szczęście w Polsce rejestracje zostają po staremu.
Możemy jednakowoż wiele się nauczyć z tej lekcji naszych irlandzkich braci. Trzynastka jest pechowa, tak? Może nam spaprać gospodarkę, tak? Na Zachodzie już to odkryli, tak? No to na co czekacie, specjaliści od nastrojów społecznych? Ogłoście publicznie, że w związku z nadejściem roku dwa tysiące trzynastego polska gospodarka oficjalnie leży i kwiczy, ponieważ jest to gorsze niż poślizgnięcie się na skórce od banana i że naprawdę nic nie możecie z tym zrobić, ponieważ nie da się zwyciężyć z ciemną mocą numerologii. Moglibyście zdelegalizować rok 2013, by polepszyć nastroje wszystkich przesądnych Polaków, ale to by oczywiście nie polepszyło ani trochę kondycji gospodarki, przez co wypadłby wam z ręki genialny argument, a w polityce przecież liczą się wyłącznie argumenty. Choć swoją drogą, panowanie nad nastrojami społecznymi liczy się w niej jeszcze bardziej i naprawdę przynosi cuda, na podobieństwo placebo, które nie zawiera lekarstwa, a leczy. W końcu ktoś lub coś musi być winne tego kryzysu. Może to
rzeczywiście lepiej, zlikwidować trzynastkę w rejestracji, żeby ludzie nie czuli się pechowo. W Polsce można pójść za ciosem i zdelegalizować czarne koty oraz kominiarzy, przy których nie zdążyło się złapać za guzik. Można również zwołać specjalną komisję (złożoną wyłącznie z postkomunistów), która zajęłaby się problemem zakonnic chodzących parami. A swoją drogą, ktoś mi opowiadał, że zna księdza, którego rejestracja samochodowa kończy się na 666. No cóż, to jak dać Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek.
Jedno co możecie zrobić już teraz, żeby wam wyszło na plus, to natychmiast zlikwidować trzynastą pensję, oficjalnie twierdząc, że przynosi pecha. I z całą pewnością nie przynosi oszczędności, ale tego ludziom już mówić nie musicie.
Wróćmy jednak do Irlandii. Najwyraźniej to numerologia jest przyczyną wszystkich nieszczęść irlandzkiej gospodarki i właściwe wyjście z tego impasu jest w stanie uratować ten kraj przed zgubą. W gospodarce chodzi o mądre zarządzanie liczbami, ale irlandczy włodarze najwyraźniej potraktowali tę koronną prawidłowość zbyt dosłownie. Znając jednak zezowate irlandzkie szczęście, wcale się nie zdziwię, jeżeli im się uda. Myślę, że skoro ludzie są tutaj aż tak przesądni, najlepiej by im było całkowicie zabanować liczbę trzynaście, zastępując ją wynalazkiem typu 12+ albo 12 Beta i tak dalej. Mam jednakowoż wrażenie, że już za rok, kiedy trzynastka minie, skończy się również trzynastkowa paranoja i kryzys trzeba będzie usprawiedliwiać jakimiś innymi zabobonami, a także oczywiście zwalać go w całości na Polaków, którzy bez wyjątku siedzą na zasiłkach i równolegle zabierają Irlandczykom pracę.
Cóż, moi Państwo. Pozwolę sobie zacytować samego siebie ze swojej niesławnej powieści pt. „Pokalanie”: „Mamy oryginalny wiek dwudziesty pierwszy. Epokę kataklizmów, kryzysu ku... a i kretyństwa, wszystko na K”...
Oprócz tego słyszałem ostatnio, że w dublińskich sex shopach można kupić jadalne majtki.
Dobranoc Państwu.
Z Dublina, specjalnie dla Wirtualnej Polski, Piotr Czerwiński Kropka Com
Słownik wyrazów obco brzmiących:
Motor tax - podatek drogowy. Dowodem jego zapłaty jest papierowe kółeczko, przytwierdzone od wewnątrz do szyby samochodu.