"Piloci Jaka-40 łamali procedury, a Rosjanie chwalili"
Piloci 36. specpułku lądowali Jakiem-40 w złych warunkach w Smoleńsku jeszcze przed 10 kwietnia. Z zeznań świadka, do których dotarły "Wiadomości" TVP1 wynika, że kilka lat temu w podobnej sytuacji, co 10 kwietnia, Rosjanie nie zabronili pilotom lądować, a nawet chwalili ich postawę.
Więcej o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę Jaka-40
Środowisko lotnicze o zawiadomieniu dowódcy Sił Powietrznych
Świadkiem, do którego zeznań dotarły "Wiadomości" TVP1, jest dyrektor departamentu w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zeznał on prokuratorowi wojskowemu, że już wcześniej, kilka lat temu, był świadkiem lądowania Jaka-40 we mgle w Smoleńsku.
Świadek powiedział, że pogoda podczas lądowania była "podobnie zła". Dodał, że samolot szedł do lądowania z silnym przechyłem na lewe skrzydło, nieco na prawo od linii pasa. - Wykonał szybki manewr i udało mu się wyrównać i przyziemić. Pamiętam, ze Rosjanie chwalili tego pilota i mówili, że wyszedł 200 metrów od linii pasa - powiedział.
W piątek po południu do prokuratury wojskowej wpłynęło zawiadomienie dowódcy Sił Powietrznych gen. Lecha Majewskiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę Jaka-40 przy lądowaniu w Smoleńsku 10 kwietnia ubiegłego roku.
- W uzasadnieniu zawiadamiający wskazał, iż w toku badania incydentu lotniczego - lądowania samolotu Jak-40 na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku, ustalono, iż załoga wykonała lądowanie w warunkach atmosferycznych poniżej minimalnych, do których była wyszkolona, czym mogła naruszyć przepisy wykonywania lotów - poinformował rzecznik prasowy NPW prok. Zbigniew Rzepa.