Pijana mama w komisariacie
Twardy orzech do zgryzienia ma ostatnio prokurator rejonowy Zbigniew Uroda. Rzecz dotyczy 34-letniej kobiety, która w ubiegłym miesiącu, gdy w głowie zaszumiał jej alkohol, postanowiła swe dwuletnie dziecko pozostawić w komisariacie.
05.10.2006 15:40
Picie alkoholu z przygodnymi ludźmi, gdy ma się pod opieką dwulatkę, to zachowanie bynajmniej niegodne matki-Polki. Z drugiej jednak strony, kobieta rozsądnie dedukowała, że gdzie dziecko będzie bezpieczniejsze jak nie na policji? Postawić jej zatem zarzut, czy nie? Oto jest pytanie, które dziś zadaje sobie chrzanowski organ ścigania.
W pewien wrześniowy dzień 34-letnia kobieta zjawiła się w trzebińskim komisariacie z dwuletnim dzieckiem. Oświadczyła dyżurnemu, że musi pozostawić dziecko na policji, bo nie może się nim opiekować. Zaskoczeni policjanci nie palili się jednak do niańczenia berbecia. Wszak komisariat to nie żłobek. Poczuli za to woń alkoholu. 34-latka musiała więc dmuchać w alkomat. Wyszło prawie 2,3 promile. Mamusię odstawiono na izbę wytrzeźwień. Co stało się z dzieckiem?
Odebrała je ciotka. Za pokwitowaniem - relacjonuje prokurator. Gdy kobiecie alkohol już wywietrzał z głowy, przyszło jej się tłumaczyć ze swego postępku. Okazało sie, że ostatnimi czasy przeżywała dość trudne chwile. Mianowicie pokłóciła się konkubentem i wyprowadziła się od niego i jego rodziny do koleżanki. Kilka dni po przeprowadzce wybrała się do Trzebini. Miała trochę pieniędzy. No i zaczęła się impreza z przygodnie poznanymi znajomymi. Polało się piwo, wino, wódka. Aż wreszcie kobieta uznała, iż nie jest w stanie opiekować się dzieckiem. Postanowiła, jak potem zeznała, oddać je w dobre ręce. Zatem wybrała się na komisariat.
Przewidujemy wdrożenie postępowania opiekuńczego - mówi prokurator Uroda, ale przyznaje, że sprawa postawienia zarzutów z art. 210 par.1 jeszcze nie jest przesądzona.