Kręcił, bo obiecano mu, że nie zostanie wywieziony do Auschwitz
Gerronowi radzono, by odmówił współpracy. Początkowo reżyser się opierał, przeważyła jednak nadzieja, że nakręcenie filmu uchroni go przed deportacją do Auschwitz. Liczył także, że dzięki starannie przemyślanym obrazom uda mu się przemycić prawdę o obozie. Gerron nalegał na zatrudnienie jednego z najlepszych czechosłowackich operatorów, Ivana Frica, i jego ekipy z Pragi. Naziści wyrazili zgodę, choć obawiali się, że prawda o całym przedsięwzięciu może wyjść na jaw, gdy Czesi zobaczą obóz z bliska.
Praca nad filmem odbiła się na życiu wszystkich z ponad 30 tys. więźniów Terezina. Wiele osób, które choćby przelotnie pojawiły się w kadrze, miało złudną nadzieję, że dzięki współpracy będą bezpieczne. Więźniowie pracowali przy charakteryzacji aktorów i jako fryzjerzy. Większość, nawet ci, którzy grali po prostu role publiczności na koncertach czy meczu piłki nożnej, otrzymała kostiumy, wyciągnięte z ogromnych magazynów, w których składowano skonfiskowane mienie nieżyjących.
Większość scen została nakręcona w sierpniu i wrześniu 1944 r., wydaje się jednak, że część zdjęć powstała w czasie czerwcowej wizyty Czerwonego Krzyża albo że Gerron wykorzystał i włączył materiał filmowy nakręcony wówczas przez nazistów. W jego filmie znajduje się drobiazgowo dopracowana scena przedstawiająca żydowskiego chłopca, biegnącego po ulicy za piłką. Nazista w mundurze chwyta piłkę i podaje dziecku, głaszcząc je po głowie z miłym uśmiechem. Kilka tygodni później ten chłopiec został zamordowany w Auschwitz.