Piecha: idziemy w sytuację paranoidalną
(RadioZet)
23.05.2007 | aktual.: 23.05.2007 10:36
: Panie ministrze czy jest szansa na to żeby lekarze dostali pieniądze z NFZ? Ten miliard, o który się upominają, jest podobno wolny miliard. : Jest podobno wolny miliard i to tyle można z tego stwierdzenia medialnego, czy raczej to, co powiedzieli lekarze. Rzeczywiście, co roku środki w NFZ, co do planu, który jest przyjęty przecież w poprzednim roku rosną, a to jest związane głównie ze wzrostem płac i wzrostem w związku z tym odpisu na składkę zdrowotną. Natomiast musimy też powiedzieć, że co roku gdzieś pod koniec większość szpitali przedstawia kolejne faktury do zapłacenia, głównie za tak zwane wykonania nad limitowe, czyli to, co przekroczono ten limit. Część tych przekroczeń ma uzasadnienie, ponieważ rzeczywiście w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia, no ten pacjent został leczony. : Rozumiem, że te pieniądze idą... : I te pieniądze w pierwszej kolejności muszą iść na to żeby wywiązać się z tego, co zostało zrobione, czyli NFZ nie płaci pensji lekarzom i dobrze by było gdyby nie płacił, natomiast
musi płacić za wykonane świadczenia. : Czyli są szanse, czy są szanse na to żeby lekarze dostali podwyżki właśnie z tych pieniędzy, czy nie? : Ja myślę, że tak, że dostanie szpital więcej pieniędzy, czy dyrektor szpitala zdecyduje się jak wydać te pieniądze, to jest całkiem inna sprawa. My idziemy w taką sytuację paranoidalną. Otóż jest pracodawca, który ma swoich pracowników, lekarzy, pielęgniarki itd. a pensje zaczyna ustawiać temu pracodawcy minister i to jest rzecz, którą chciałby żeby nie była regułą. Ta reguła zaczyna być potwierdzona wyjątkiem ustawy incydentalnej i wygląda na to, że wszyscy już oczekują, że to minister będzie ustalał pensje lekarzy niezależnie, co w szpitalu się dzieje, czy jest dobrze, czy jest źle. : Ale przyzna pan, że absolwent medycyny nie może zarabiać takich groszy, jakie zarabia w tej chwili? : To jest, przyznam, że to jest największy problem. Największy problem to jest kwestia rezydentury i stażu, to są problemy, które też jesteśmy pewnym ewenementem w świecie, na pewno w
Europie. Otóż budżet państwa opłaca dzisiaj lekarzy od studenta do uzyskania specjalizacji przez jedenaście lat. I to nie jest dobra rzecz, powinien to płacić pracodawca, który dba o to by mieć określone kadry w szpitalu, ale z powodu takich a nie innych rozwiązań tą część rezydentury, która dzisiaj dotyczy jednak pięcioletniego okresu specjalizacji opłaca państwo. I to jest na pewno problem i tutaj trzeba zrobić ogromny wysiłek, żeby zmienić wysokość... : Pan chce żeby uczelnie medyczne były płatne? : Je nie chcę, aby uczelnie medyczne były płatne, ale zawsze rozważałem kwestie jak powinno wyglądać po skończeniu uczelni, po skończeniu stażu, czyli jak się ma prawo wykonywania zawodu, czy powinno się w dalszym ciągu planowanie swojego, swojej dalszej kariery lekarskiej specjalizować? Czy to musi być bez względnie finansowane z budżetu państwa? : Dobrze panie ministrze, lekarze strajkują, wyciągają rękę, co zrobi rząd? : Ja myślę, że przede wszystkim mam medialne doniesienia. Analizowałem te postulaty, które
lekarze zgłosili na bardzo, bardzo emocjonalnej konferencji prasowej. : No trudno, żeby nie była emocjonalna po słowach, że w razie, czego można ten problem strajkujących lekarzy rozwiązać. : No nie, nie, spokojnie. Pan premier powiedział w radiu, że mamy przygotowane odpowiednie scenariusze, co nie znaczy, że są jakieś „kamasze”, że będziemy kogoś aresztować, będziemy zmuszać do pracy. : Ja panu przeczytam z „Gazety Wyborczej”: „Do Instytutu Morskiej i Tropikalnej w Gdyni zadzwonił aspirant. Poprosił lekarza dyżurnego o nazwiska strajkujących, oczywiście kolega ich nie podał”. : To jest normalne, nie podał ponieważ... : Ale dobrze, że policjant dzwoni i pyta się? : To nie jest dobrze, że policja pyta się ile strajkuje ile nie. My monitorujemy w ministerstwie zdrowia i w ministerstwie spraw wewnętrznych sytuację, to znaczy wiemy ile szpitali jest objętych strajkiem.... : A czy poprosi pan ministra spraw wewnętrznych żeby policjanci nie interesowali się tym? : Poproszę, poproszę, bo to nie jest dobra rzecz by
interesowano się nazwiskami strajkujących. : No i wracając do postulatów lekarzy. Wczoraj słyszeliśmy, jakie są postulaty, żeby wzrosły nakłady i żeby ten miliard był przeznaczony na podwyżkę. : No ten miliard przeznaczony na podwyżkę to już tłumaczyłem – spokojnie. : Że nie? : Tak jak powiedziałem pieniądze przyjdą do szpitali, czy dyrektor się zdecyduje w tych szpitalach, które mają duże nad wykonania i ta suma będzie jakaś konkretna, podwyższyć płace, trudno mi rozstrzygać i nie chciałbym z punktu widzenia Warszawy ustawiać płace powiedzmy w Pińsku, bo to jest nieporozumienie. Natomiast na pewno część środków finansowych zostanie. Ale też musimy pamiętać o jednej rzeczy. Mamy w niektórych specjalizacjach duże kolejki i wydaje mi się, że to pacjenci powinni również na tym, że są dodatkowe środki w NFZ skorzystać. W tej opłacie za świadczenia zdrowotne przecież są koszty pracy. To nie jest tak, że jest to tylko i wyłącznie jakaś nić, jakiś lek czy jakaś aparatura, czy zasób szpitala. Tam również są pensje.
: Dobrze, Polacy chcą, popierają strajk lekarzy. Polacy też mówią, że mogliby dopłacać. : Polacy mówią dość dziwnie zależnie od zadanego pytania i to jest rzeczą... : Dobrze, to ja zadam pytanie ministrowi, czy składka zdrowotna powinna zostać podwyższona – tak, czy nie? : Uważam, że taka wysokość składki w żadnym wypadku nie gwarantuje jakiegoś spełnienia oczekiwań i pracowników i pacjentów. : Czyli o ile powinna być podwyższona? : Regułą w krajach europejskich jest dziesięć i wyżej. Dziesięć to jest to najmniejsze minimum z minimum, jakie jest możliwe. Przy czym no wtedy oczywiście jest duże współ płacenie pacjentów, którzy korzystają tylko z substytucji. : U nas ile powinno być, tak naprawdę? : Ja sądzę, że u nas powinno być około jedenastu, dwunastu procent. To miał być ten start i taka składka pozwoliłaby oczywiście przy określonych... : Czyli popiera pan ministra Religę i razem będziecie przekonywać premiera. Pan ma większą siłę, bo pan jest posłem PiS. : Będziemy przekonywać o wzroście nakładów. W
Polsce składka jest nieszczęśliwie umocowana na PIT-cie i wzrost składki do pewnego momentu da się w jakiś sposób kompensować, natomiast w pewnym momencie spowoduje wzrost podatków. Nie wyobrażam sobie polityka, który będzie zachęcał do wzrostu podatku PIT. : Dobrze, a czy za niektóre wizyty powinniśmy płacić według pana? : To jest duża dyskusja na ten temat, można byłoby to zrobić gdybyśmy mogli dokładnie opisać tą liczbę ludzi, którym należy pomóc i pierwszy problem, który się natychmiast pojawi, czyli dochodowy, to będzie z dziesięć milionów ludzi, którzy balansują, po pierwsze emerytury, renty i na pewno rolnicy, których badanie stanu zamożności jest niezwykle skomplikowane i tak na dobrą sprawę nie wiemy czy mamy bogatych, czy biednych rolników. : Ale wiemy, że są politycy i Waldemar Pawlak i inni ministrowie, premierzy i Wojciech Olejniczak, którzy mówią, że bogaci rolnicy powinni wreszcie płacić składki. : To bardzo cenna uwaga i zgadzam się. : Tak samo uważa minister Religa. : Myślę, że to jest
oczywista sprawa, będzie pewnie problem z określeniem, kto to jest bogaty rolnik, bo ja się takich definicji boję, a sądzę, że to by była dopiero burza. : A proszę powiedzieć, dlaczego dopiero w piątek rząd będzie rozmawiał z lekarzami. : Ostatnie rozmowy odbyły się tydzień temu, później był taki okres emocjonalnego napięcia, czyli ustawianie barykad, albo ustawianie stanowisk. Pierwsze nowe stanowisko przy stole związek zawodowy lekarzy, trzeba oczywiście to przeanalizować. : Ale rozumie pan lekarzy? : To są ogromne sumy pieniędzy. : Ale rozumie pan lekarzy? : Ja lekarzy po części rozumiem, każdy ma swoje oczekiwania, oczekiwania materialne, takie podstawowe przyziemne i może żądać ich spełnienia, natomiast z drugiej strony zawsze będzie stał ten drugi, czyli rząd, który zarządza naszymi pieniędzmi, to nie są pieniądze rządu, to są nasze pieniądze. I musi nimi tak zarządzać, w skali makro, żeby objąć i rozwiązać jak najwięcej problemów. I pierwszy problem jest deficyt budżetowy, plus Unia Europejska, plus
środki z Unii Europejskiej, a potem są oczywiście kolejne alokacje. : A lekarze mówią, jeżeli rząd nie spełni naszych postulatów to będziemy zwalniać się z pracy – no i co? We wrześniu może być problem. : Ja myślę, że problem już jest. To nie jest tak, że we wrześniu będzie problem, przecież wiemy, jaka jest sytuacja i ona wcale nie jest bez znaczenia dla pacjentów. Rozumiem przede wszystkim pacjentów, jeżeli ktoś czekał w kolejce trzy miesiące na zabieg, następnie proponuje mu się następne trzy miesiące, no to poziom frustracji musi być duży, tym bardziej, że poziom pogorszenia zdrowia na pewno będzie następował. : A co z tymi zwolnieniami? : Myślę, że to jest ostateczność. Ja sądzę, że do tego czasu problem będzie rozwiązany. : A czy według pana na koniec szpitale powinny być przekształcone w spółki handlowe? : Bardzo proszę dzisiaj nikomu nie przeszkadza „nic tylko decyzja właściciela, czy przekształcić w spółkę handlową czy też nie. Jest jeden drobny problem, nazywa się dług. I ten dług nie został
oczywiście wykreowany przez ministra zdrowia, ani przez rząd, został wykreowany przez konkretny nadzór właścicielski i dyrektora konkretnego szpitala i jest szpital powiatowy, bardzo wysoki poziom w biednym powiecie końskim, który doskonale sobie radzi i jest drugi szpital wojewódzki z Koninem wydawałoby się o dobrym potencjale i dobrym składzie personalnym i on ma trzysta milionów długu, co oznaczy nie tylko bankructwo szpitala i województwa też. : Dziękuję bardzo, może tam więcej pacjentów i z tego jest i z tego się bierze, dziękuję bardzo.