Piątek o dymisji Macierewicza: "W pałacu prezydenckim czytali moją książkę"
Antoni Macierewicz nie jest już szefem MON. Zapytaliśmy autora książki "Macierewicz i jego tajemnice" ujawniającej powiązania ministra z Rosją, czy jego publikacja mogła mieć na to wpływ. - Bez wątpienia - mówi Tomasz Piątek. Podkreśla też, że były już minister może jeszcze namieszać w polskiej polityce.
Odwołanie ministra Macierewicza wywołało niemałą burzę. Prawicowe publicyści upatrują w tym winy Andrzeja Dudy. Szef "Gazety Polskiej" stwierdził, że Duda "wyszantażował dymisję", Dorota Kania z TV Republika uzupełnia tę narrację mówiąc, że "wygrała kłamliwa narracja Piątka, Gazety Wyborczej i TVN". Czy Tomasz Piątek ma poczucie, że jego publikacja miała wpływ na dymisję Macierewicza?
ZOBACZ WIDEO: Beata Mazurek: Nie ma jeszcze decyzji ws. stanowiska dla Antoniego Macierewicza
- Bez wątpienia. Wiem, że w pałacu prezydenckim czytali moją książkę. Trudno, żeby pozostali na nią obojętni, tym bardziej, że zawiera ona udokumentowane, dokładnie sprawdzone fakty. Domyślam się, że prezydent działał na rzecz odwołania Macierewicza - mówi Piątek. Podkreśla: - Ale to nie tylko moja zasługa. Także wydawcy mojej książki, Marcina Celińskiego, oraz licznych polskich i europejskich dziennikarzy (w tym pracującego dla WP Kamila Sikory), którzy pisali o rosyjskich powiązaniach Macierewicza.
Mimo że Antoni Macierewicz został odwołany z bardzo eksponowanego stanowiska, można podejrzewać, że będzie dalej wpływał na krajową i zagraniczną politykę.
- Ważne jest to, jak teraz zareaguje jego zaplecze: ci ludzie związani z Rosją, od których przez lata i dziesięciolecia dostawał wsparcie, m.in. pieniądze. Zobaczymy, jak wpłynie na ich współpracę to, że on przestał pełnić ważne stanowisko. Chociaż to nie znaczy, że Macierewicz przestanie być dla nich cenny. Mogą się spełnić plotki, że zostanie marszałkiem Sejmu, a to byłoby jak splunięcie w twarz polskiej demokracji i parlamentaryzmowi - mówi Piątek.
I dodaje: - A nawet jeśli będzie jedynie posłem, to i tak może namieszać. Mógłby np. stanąć na czele nowego ugrupowania i przyciągnąć do siebie nacjonalistyczny i faszyzujący elektorat. To by z kolei oznaczało, że Jarosław Kaczyński zostanie zmuszony zakończyć obecną próbę flirtu z Europą i Polakami o umiarkowanych poglądach. W takiej sytuacji prezes musiałby porzucić wyborców centrowych i przejść całkowicie na prawo, żeby odzyskać nacjonalistów. Taka szamotanina polityczna w Polsce, ekstremistyczny i antydemokratyczny zwrot - to byłoby na rękę Rosji.