Petru przeciwko wolnemu w Wigilię. Polityk goni Polaków do pracy, sam jako poseł się nie przemęcza
- Kto nie chce pracować, może wziąć wolne. Dobrobyt nie bierze się z dni wolnych, tylko z pracy - tak Ryszard Petru komentuje najnowszą propozycję PSL, by od 2019 r. Wigilia i Wielki Piątek były dniami ustawowo wolnymi od pracy. Były lider Nowoczesnej w pracy w Sejmie zdecydowanie się nie przemęcza. Sprawdziliśmy jego aktywność poselską.
"Jesteśmy stanowczo na nie. W tym roku było czternaście dodatkowych dni wolnych!" - lider partii Teraz - z przekonań gospodarczy liberał - jest oburzony przedstawionym właśnie pomysłem ludowców.
Polskie Stronnictwo Ludowe złożyło w Sejmie projekt ustawy ustanawiającej nowe dni wolne od pracy. Posłowie partii Władysława Kosiniaka-Kamysza chcą, by od stycznia 2019 roku dniami wolnymi od pracy były dodatkowo Wigilia i Wielki Piątek.
Jak tłumaczy Wirtualnej Polsce rzecznik PSL Jakub Stefaniak, w Wigilię 24 proc. badanych przez portal Praca.pl i tak wychodzi z pracy wcześniej. Z kolei święto związane z Triduum Paschalnym miałoby być "jednym z najważniejszych w Polsce".
W uzasadnieniu wprowadzenia Wigilii jako dnia wolnego od pracy pomysłodawcy zauważyli, że wiele krajów wprowadziło takie postanowienie. W Wigilię nie pracuje się w Danii, Bułgarii, Czechach, Estonii, Finlandii, Litwie, Łotwie, Irlandii oraz na Cyprze, Słowacji i Węgrzech. Dodatkowo twórcy projektu zaznaczają, że wielu Polaków 24 grudnia pracuje krócej lub w ogóle nie przychodzi do pracy. Istotnym argumentem jest również wskazanie, że w naszej kulturze Wigilia jest ważnym i rodzinnym świętem, podczas którego rodziny przygotowują się do wieczornej kolacji.
Wielki Piątek jest z kolei dniem wolnym w Austrii, Wielkiej Brytanii, Bułgarii, Danii, Estonii, Finlandii, Hiszpanii, Holandii, Łotwie, Niemczech, Portugalii, Słowacji i Szwecji, a także na Cyprze i Malcie. Dodatkowo posłowie PSL zaznaczają, że dla wielu Polaków jest to jedno z najważniejszych świąt w kalendarzu liturgicznym, a przecież zdecydowana większość naszego społeczeństwa to ludzie wierzący.
Te argumenty nie przekonują Ryszarda Petru, który pomysłom ludowców - jako zdeklarowany liberał - stanowczo się sprzeciwia.
Już w październiku, gdy PiS forsowało dzień wolny 12 listopada (jednorazowo, z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości), były szef Nowoczesnej powtarzał: "Tylko z pracy jest dochód, a nie ze świętowania". - W Polsce mamy 13 dni świątecznych wolnych od pracy. To jeden z niechlubnych rekordów unijnych. Pomysł z 12 listopada jako wolnym od pracy to działanie na niekorzyść naszej gospodarki - przekonywał.
Dziś tezy stawiane przez Petru krytykowane są przez pomysłodawców projektu.
- Radziłbym panu Ryszardowi nie sugerować, że w związku z tym, że Polacy chcą więcej dni wolnych, to są leniami. Chyba że pan Ryszard ma jakieś własne, prywatne doświadczenia w tym temacie - ironizuje w rozmowie z WP Jakub Stefaniak, rzecznik PSL. I dodaje już zupełnie poważnie: - Według wszystkich dostępnych statystyk i badań, Polacy są zawsze w czołówce najbardziej zapracowanych narodów.
Z kolei Mieczysław Kasprzak, poseł PSL odpowiedzialny za projekt, przyznaje, że w wyjątkowe świąteczne dni wydajność w polskich firmach i tak spada, gdyż pracownicy albo decydują się na urlopy, albo załatwiają tylko najpilniejsze sprawy i idą do domu. - Wprowadzenie nowych świąt byłoby więc unormowaniem prawnym istniejącego obyczaju - tłumaczy polityk.
Petru nie przemęcza się w Sejmie
Ale skoro praca równa się dobrobyt, to jak to się ma do aktywności zawodowej Ryszarda Petru? Sprawdziliśmy.
Petru jest dopiero w drugiej setce posłów, jeśli chodzi o liczbę wystąpień na posiedzeniach Sejmu (80 występień, 151. miejsce); podobnie rzecz ma się ze złożonymi przez niego interpelacjami sejmowymi (147. miejsce) i zapytaniami (159.). Co najciekawsze, Petru opuścił aż... 1300 (!) głosowań w Sejmie, które to głosowania są obowiązkowe dla każdego parlamentarzysty (430. miejsce Petru na 460 posłów).
Lider partii Teraz nie przynależy do żadnych stałych delegacji parlamentarnych i grup bilateralnych. Nie figuruje w składzie ani jednej podkomisji sejmowej. Jest członkiem jedynie jednej komisji - spraw zagranicznych, na której - jak twierdzą jej członkowie - praktycznie się nie udziela.
Petru przewodniczy parlamentarnemu zespołowi ds. programu "Aktywna Rodzina", do którego należy kilku byłych i obecnych posłów Nowoczesnej. Zespół ostatni raz zebrał się... w 2017 roku.
Co ciekawe, od początku kadencji Petru chełpił się tym, że nie jest posłem zawodowym i nie pobiera z tego tytułu poselskiego wynagrodzenia. Tyle że i to się zmieniło. Na WP jako pierwsi ujawniliśmy, że od lipca poseł Petru zaczął pobierać pełne uposażenie parlamentarzysty (więcej - tutaj). Dzięki temu na jego konto co miesiąc wpływa około 10 tysięcy złotych z pieniędzy podatników.
Czy to przełożyło się na większą aktywność poselską polityka? Jak pokazują przytoczone przez nas statystyki sejmowe - niekoniecznie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl