Perkowski: w Warszawie trwa rzeź zieleni
- Mam wątpliwości, czy było to zgodne z prawem - tak Karol Perkowski ze stowarzyszenia "Miasto jest Nasze" komentuje głośną sprawę wycięcia drzew przed stołecznym Urzędem Dzielnicy Śródmieście. Perkowski przyznał w rozmowie z reporterką Telewizji WP Karoliną Jakobsche, że nawet tzw. ustawa "Lex Szyszko" wyklucza samowolną wycinkę pod planowaną działalność gospodarczą.
Niewielki skwer przed Urzędem Dzielnicy Śródmieście był jednym z niewielu zielonych miejsc w centrum Warszawy. W miniony weekend z rosnących tam drzew i krzewów nie zostało prawie nic. Teren jest prywatny, jednak w opinii Karola Perkowskiego, właściciel mógł działać bezprawnie.
- Mamy w tym przypadku wątpliwości, ponieważ nawet w tej dość liberalnej ustawie mamy zapisane, że nie wolno wycinać drzew, jeżeli jest to związane z działalnością gospodarczą - tłumaczy Perkowski.
- Akurat mamy pewność, że w tym miejscu planowany jest biurowiec. Z resztą ta działka była zreprywatyzowana, i tu też jako stowarzyszenie mamy pewne wątpliwości, czy ta działka została w sposób należyty zwrócona właścicielom. W jednym z ostatnich terenów zielonych w śródmieściu, w miejscu gdzie jest naprawdę największy smog w mieście, wycięto nam łącznie jedenaście drzew plus krzewy - wyjaśnia.
Według działacza stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze" ustawa autorstwa Ministerstwa Środowiska została napisana "pod deweloperów". - Ustawa zakłada, że maksymalną karą za taką nielegalną wycinkę jest mandat w wysokości 500 zł. Wcześniej to było nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych - mówi Perkowski.
Przytoczone przez Karola Perkowskiego statystyki dotyczące wycinki terenów zielonych w stolicy są dość zatrważające. - W ciągu 10 lat w Warszawie wycięto 230 tysięcy drzew, a po "ustawie Szyszki" ta liczba zapewne znacząco nam wzrośnie, tak więc mamy rzeź zieleni - tłumaczy Perkowski. Więcej o tej sprawie przeczytasz TU