Paweł Graś: niech dolnośląscy działacze PO wyjaśnią sprawę nagrań
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że oczekuje od działaczy dolnośląskiej PO, a szczególnie od Grzegorza Schetyny, że wyjaśni kulisy ujawnienia nagrania rozmowy Donalda Tuska z działaczami PO. Podkreślił też, że szef MSW ma wolną rękę ws. obsady swojego gabinetu.
13.08.2013 | aktual.: 14.08.2013 05:55
Chodzi o nagranie z zamkniętego spotkania premiera Donalda Tuska z działaczami PO z województw dolnośląskiego, opolskiego i kujawsko-pomorskiego, opublikowane w weekend przez Newsweek na stronie internetowej. Jeden z uczestników spotkania Henryk Koczan z wrocławskiej PO pytał premiera, dlaczego szefem gabinetu politycznego w MSW jest Paweł Majcher, którego - jak mówił - na Dolnym Śląsku pamięta się "z okresu IV RP jako sprawnego funkcjonariusza mediów publicznych". Na nagraniu słychać, że ktoś z sali dodaje: "pisior". - Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem - odpowiada premier i zapowiada, że poprosi ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza o wyjaśnienia.
Rzecznik rządu powiedział w TVN24, że ujawnienie nagrań go zaskoczyło; podkreślił, że nie rozumie w jakim celu tego dokonano. - Wygląda na to, że nie chodziło o to, by załatwić jakąś konkretną sprawę, opowiedzieć o pretensjach, bo - jak mówił sam minister Sienkiewicz - po temu było sporo czasu. Nikt z działaczy dolnośląskiej Platformy ani premierowi, ani ministrowi Sienkiewiczowi, ani nikomu z nas nie sygnalizował, że jest jakiś problem związany z tym człowiekiem czy jego przeszłością - mówił Graś.
Poinformował, że po ujawnieniu nagrań premier rozmawiał z Sienkiewiczem i zapewnił go, że w kwestii obsady swojego gabinetu politycznego ma "absolutnie wolną rękę". - To jest chyba zresztą zupełnie normalna sytuacja; nie byłoby dobrze, gdyby jeszcze premiera obarczać obsadą gabinetów politycznych poszczególnych ministrów; to jest odpowiedzialność każdego z ministrów - zaznaczył.
Odnosząc się do samych nagrań, rzecznik rządu powiedział, że była to "dyskusja luźna, niepubliczna, tak, by ludzie mieli okazję do normalnej, swobodnej rozmowy". - Reakcja premiera była spontaniczna, zresztą to nie on był autorem tego obraźliwego słowa - mówił. - Z dużej chmury mały deszcz - skwitował sprawę.
Wyraził jednocześnie oczekiwanie, że władze dolnośląskiej PO zajmą się wyjaśnieniem, "dlaczego tego nagrania dokonano, w jakim celu i po co wokół tego zrobiono takie medialne zamieszanie". Zaznaczył, że będzie to zadanie dla Grzegorza Schetyny. - To jest zupełnie naturalne oczekiwanie, że Grzegorz Schetyna, który jest szefem PO na Dolnym Śląsku tą sprawa się zajmie i ją wyjaśni. Znając jego zdecydowanie w działaniu jestem przekonany, że sobie z tą sytuacją poradzi - dodał.
Szef MSW zapowiedział w poniedziałek, że Majcher pozostanie na stanowisku szefa jego gabinetu politycznego. Jego zdaniem sprawa upublicznienia nagrania jest "dość tajemnicza". Dodał, że szef regionu dolnośląskiej PO nie zadzwonił do niego w sprawie Majchera. - Ktoś nagrywa to wszystko, a następnie sprzedaje mediom; mam wrażenie, że tu więcej pytań chyba powinno być skierowanych w stronę Grzegorza Schetyny, to chyba on powinien wyjaśnić, na czym polega ta sytuacja - mówił minister.
W poniedziałek we Wrocławiu Schetyna był pytany, dlaczego jest często "palcem pokazywany" w tej sprawie. - Ale to absurdalne, ja stałem dalej, koło przewodniczącego Tuska i uważam, że nagrywało rzeczywiście wiele osób, robiło zdjęcia, to było takie półotwarte spotkanie.
Jednocześnie Schetyna zapowiedział wyjaśnienie sprawy ujawnienia nagrania.