Zdecydowane słowa Ursuli von der Leyen. Mówiła o Polsce
- Chcę państwa zapewnić, że jeżeli "kamienie milowe" nie zostaną wypełnione, to nie dojdzie do wypłaty środków z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski - mówiła Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, w czasie debaty w Parlamencie Europejskim na temat polskiego KPO i praworządności. Wsparła ją większość występujących na mównicy polityków, w tym szwedzka europosłanka, która stwierdziła, że "w Polsce trwa budowa mini-Rosji".
07.06.2022 | aktual.: 07.06.2022 19:57
Debatę w PE na temat polskiego KPO i praworządności otworzyło wystąpienie Ursuli von der Leyen.
- Chcę Państwa zapewnić, że jeżeli "kamienie milowe" nie zostaną wypełnione, to nie dojdzie do wypłaty środków z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski - zapewniła szefowa KE.
- Po pierwsze, obecna Izba Dyscyplinarna SN musi być rozwiązana i zastąpiona niezależnym sądem, ustanowionym zgodnie z prawem. Nowa izba musi być znacząco różna od obecnej, aby była zgodna z wymogami TSUE. Po drugie, system dyscyplinujący musi być zmieniony - wyliczała szefowa KE, podając jako przykład konieczność usunięcia zapisu, który uznaje za wykroczenie zwrócenie się polskich sędziów do TSUE z tzw. pytaniem prejudycjalnym. Jako trzeci warunek von der Leyen wymieniła konieczność przywrócenia do orzekania sędziów zawieszonych przez nieprawidłowo powołaną izbę SN.
"Chcecie finansowo zagłodzić Polskę"
Po kilku europosłach, zdecydowanie wspierających postawę szefowej KE, głos zabrał Ryszard Legutko z PiS. Nazwał poziom debaty w PE "absurdalnym". - Stwierdzacie, że Polska ma rząd autorytarny - mówił, odnosząc się do słów jednej z europosłanek. - W Polsce jest tysiąc razy więcej wolności niż w takim kraju jak Hiszpania, która jest rządzona przez niezwykle represyjny, nieprzyjemny rząd - dodał.
Oskarżył krytykujących polski rząd europosłów o "napędzanie się ideologiczną nienawiścią i nabzdyczenie".
- Ubolewam na tym, że niedawno jedna z pań europosłanek użyła takiego wyrażenia, że "Polskę należy finansowo zagłodzić". Ja rozumiem, że Parlament Europejski też przyjął tę strategię "finansowego zagłodzenia Polski". Słowo "zagłodzenie" brzmi bardzo nieprzyjemnie, bo odnosi się do wyjątkowo paskudnej tradycji politycznej. Jestem tym zdegustowany - zaznaczył.
- Gdy w roku 2004 Polska wchodziła do Unii Europejskiej, nawet najwięksi przeciwnicy Unii w moim kraju, i poza nim, nie wyobrażali sobie takiej podobnej degeneracji. Proszę państwa - siejecie wiatr i prędzej czy później będziecie zbierać burze - zakończył.
"Umiemy grać va banque"
W czasie debaty wystąpił także Marek Belka, reprezentant Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów. Najpierw zaznaczył, że Polska potrzebuje pieniędzy z KPO. - Niemniej nie wszystko jest na sprzedaż. Praworządność jest jedną z takich wartości - zaznaczył.
- Już wkrótce przekonamy się, jakie są w tej mierze [zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym - red.] rzeczywiste intencje polskiego rządu. Jeżeli zmiany senackie [w ustawie o Sądzie Najwyższym - red.] zostaną odrzucone przez pisowską większość w Sejmie, to będziemy pewni, że z Komisji, i z Pani osobiście [Ursuli von der Leyen – red.], okrutnie sobie zadrwiono - ocenił.
- Głęboko wierzę, że pieniądze z KPO popłyną do Polski dopiero, gdy spełnione będą "kamienie milowe". Inaczej komisja będzie pozwalać na szerzenie się w moim kraju populistycznej nagonki na Unię, podsycanej nieustannym podważaniem wolności i praworządności - mówił.
- Będziemy się więc przyglądać, jak Komisja będzie postępować. Może być pani pewna, że także i my tutaj w Parlamencie umiemy grać va banque - zagroził, nawiązując do możliwości odwołania szefowej KE.
"Jesteśmy świadkami narodzin mini-Rosji"
Pośród chóru krytycznych wobec działań PiS głosów europosłów wyróżniło się wystąpienie Alice Bah Kuhnke. Szwedka z grupy Zielonych podkreśliła, że "polscy obywatele nie mogą cieszyć się takimi samymi swobodami, jak obywatele innych państw UE".
- Potrzebna jest reforma polskiego wymiaru sprawiedliwości, w duchu orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE. W tej chwili nie jesteśmy w stanie zagwarantować takiej sytuacji, aby polscy bojownicy o prawa człowieka mogli cieszyć się pełnią swoich praw. To jest po prostu plama na honorze Unii Europejskiej - oceniła.
- Przymykając oko na działania rządu polskiego, jesteśmy świadkami narodzin mini-Rosji - podsumowała.
"Im nie wolno ufać"
Tuż po niej wystąpił Łukasz Kohut, europoseł Nowej Lewicy. Zaczął od obrazowych komentarzy, oceniających postępowanie obozu rządzącego ws. KPO. - Solidarna Polska jak zamachowiec, który odstąpił od zamachu, w zamian za pieniądze. Ziobro jak złodziej złapany na gorącym uczynku, ale "niewinny", bo ukradł mniej, niż zamierzał. A Kaczyński jest jak Neron podpalający własny kraj i to w czasach rekordowego tempa wzrostu inflacji, w czasach, kiedy wszechobecna drożyzna drenuje polskie portfele - mówił.
- Cieszę się, że KPO zostało zaakceptowane, ale straciliśmy 5 miliardów euro zaliczki i przede wszystkim straciliśmy drogocenny czas. To wasza wina, nie opozycji, że KPO nie zostało zaakceptowane. Wcześniej pani przewodniczącej KE gratuluję porozumienia, ale proszę o kontrolę - im [rządowi PiS – red.] nie wolno ufać - podkreślił.
"Opozycje żebrze"
Po wystąpieniach Kuhnke i Kohuta "wywołana do tablicy" poczuła się Beata Kempa, europosłanka Solidarnej Polski. Na początku wyraziła swój stosunek do krytycznych rezolucji PE ws. poczynań polskiego rządu. - Naprawdę można przyjąć wszystko i uchwalić 100 kolejnych rezolucji. Można uchwalić, że śnieg jest zielony, że ziemia jest kwadratowa - mówiła.
Następnie odniosła się do wypowiedzi europosłanki Kuhnke o "mini-Rosji". - Chcę przypomnieć, żeby jednak odrobić lekcję historii. My byliśmy okupowani przez Rosję przez blisko 50 lat i wymordowano nam polskie elity. Prosimy, żeby tutaj uważać na tego typu słowa - grzmiała.
Następnie zwróciła do większości występujących w debacie europosłów, którzy wyrazili zdecydowane poparcie dla stanowiska von der Leyen wyrażanego we wstępie do debaty. - Chcę powiedzieć, że ulegacie państwo niestety polskiej opozycji. Jest ona mocno sfrustrowana, bezradna, nie potrafi wygrać kolejnych wyborów - przygrywa prezydenckie, parlamentarne i europejskie, a teraz żebrze, żebyście nie dali Polakom pieniędzy - stwierdziła.
- My wiemy, że chociaż byśmy spełnili milion "kamieni milowych", to dlatego, że jesteśmy konserwatywnym rządem, nie uważacie Polaków za równych. To, że głosują na rząd wartości - za to, że chcą takiej Polski - nie chcecie uszanować demokratycznego wyboru i dać tych środków - oceniła, a następnie zwróciła się do europosłów z polskich partii opozycyjnych.
- Ja myślę, że naród w kolejnych wyborach odpłaci wam za to, że tutaj poniewieracie nasz kraj - podsumowała.
Co dalej z KPO?
W zeszłym tygodniu Komisja Europejska wstępnie zatwierdziła polska Krajowy Plan Odbudowy.
Wstępna akceptacja Komisji Europejskiej nie oznacza jednak, że pieniądze z KPO od razu popłyną do Polski. Najpierw polski rząd musi wypełnić szereg tzw. kamieni milowych, wśród których znajduje się likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.