Papież pod meteorytem - internetowe "za" i "przeciw"
Trwająca od tygodnia Wystawa Jubileuszowa, upamiętniająca stulecie otwarcia siedziby Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, okazała się jedną z bardziej kontrowersyjnych ekspozycji. Internetowa opinia publiczna żywo zareagowała na pokazaną na wystawie rzeźbę - instalację "Bez tytułu" Maurizio Cattelana, ukazującą przygniecionego meteorytem papieża Jana Pawła II. Zainteresowanie internautów wzbudziły również ekscesy: próba przysłonięcia jej płachtą przez Wojciecha Cejrowskiego czy zdjęcie meteoru z postaci papieża przez posłów Halinę Nowinę-Konopkę oraz Witolda Tomczaka.
22.12.2000 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zdania, jak zwykle są podzielone; wszystkie opinie znalazły odzwierciedlenie na naszym forum dyskusyjnym, gdzie zarówno zwolennicy wolności sztuki jak i przeciwnicy łamania jej konwencji swobodnie wypowiadali się na temat ekspozycji. Atakowano zarówno samą wystawę, jak i kontrowersyjną instalację, posłów i Cejrowskiego, ale również Andę Rottenberg, dyrektorkę galerii.
Wiele uwag dotyczyło kosztów przedsięwzięcia, pokrywanych z pieniędzy podatników, z których większość - jak twierdzili niektórzy uczestnicy forum - jest katolikami, ustawicznie oszukiwanymi i okradanymi. Jak zaprzestać trwonienia ich pieniędzy na cele niezgodne z pierwotnym przeznaczeniem - pytano. Niektórzy opiniodawcy wyrazili nadzieję, że incydenty w budynku Zachęty będą asumptem do zamknięcia wystawy: Brawo! Nareszcie ta kpina zostanie zamknięta!.
W odpowiedzi czytamy: wystawa jest bardzo pożyteczna. W końcu zmuszono niektórych do zastanowienia się nad swoją pobożnością. Pojawiły się głosy podziwu dla Andy Rottenberg i jej odwagi. Wystawa została doceniona, a czy wszystko, co jest niezrozumiałe, musi być zniszczone? Potępienie rzeźby i jej autora było porównywane do średniowiecznych płonących stosów - symbolu nietolerancji. Internauci wyrażali obawę, że w Polsce coraz częściej blokowana jest swoboda wypowiedzi.
Czy zamęt w Zachęcie był potrzebny? W opinii krytycznych wobec dwójki posłów wynika, że nie. Zdaniem wielu osób, akcja Nowiny-Konopczyny i Tomczaka była popisem fałszywej pobożności, pychy i politycznej hucpy. Miast pochylić się w zadumie nad postacią przygniecioną meteorem, przygotowali przedstawienie dla telewizyjnych kamer. Ludzie wierzący wiedzą swoje i wandalizmem nie muszą sobie tego udowadniać - dezaprobatę można okazać na 100 innych sposobów - to jedna z opinii. Być może to przedwyborcza akcja obliczona na efekt - sugerowali uczestnicy forum.
Druga strona wysuwała argumenty, iż są granice, których przekraczać nie wolno, a niesmak w takich sytuacjach jest rzeczą normalną. Catellano został przez nich nazwany "cwanym oszustem" zbijającym kapitał na atakowaniu autorytetów.
Pojawiły się też nowe próby interpretacji wymowy rzeźby, jako reakcji Boga na zakłamanie XX wieku. Spadającemu z nieba meteorowi nadawano całkiem nowy sens - miał być karą za fanatyzm i obsesje.
I głos rozumu, usiłujący znaleźć złoty środek, pogodzić zwaśnione strony: wielu próbowało przekonać, że artyści postrzegają świat w nieco inny sposób niż pozostali. Ich dzieła bywają kontrowersyjne, ale zawsze mają głębszy sens, który ma sprowokować do refleksji.
A co na to sam papież? - pytali inni. No właśnie...(kar)