Papież o nadziei zbawienia dla wszystkich [OPINIA]
Czy wszyscy będą zbawieni i nikt nie trafi do piekła? Czy piekło, które rozpalało lęki chrześcijan przez wieki, może okazać się puste? Papież Franciszek, nie pierwszy raz, zaskakuje część katolików i deklaruje, że sam ma na to nadzieję.
21.01.2024 16:36
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Jak wyobrazić sobie piekło, jeśli wierzy się, że Bóg naprawdę przebacza każdemu, kto o to prosi? Takie pytanie zadał papieżowi Franciszkowi gospodarz programu "Che tempo che fa" Fabio Fazio. I właśnie wtedy padła odpowiedź, która rozpaliła - na dobre lub na złe - wielu katolików.
Dlaczego? Bo odpowiedź papieska odsyła do starożytnej teorii apokatastazy. - To, co bym odpowiedział - mówił papież - nie jest dogmatem wiary, ale moją osobistą myślą. Lubię myśleć, że piekło jest puste. Mam nadzieje, że jest - powiedział Franciszek.
Puste piekło oznacza, że ostatecznie wszyscy zostaną zbawieni. I dotyczy to zarówno tak często skazywanego na potępienie Judasza (choć nawet w jego sprawie Kościół nigdy się nie wypowiedział), jak i zbrodniarzy XX wieku, o których mękach piekielnych wielu po cichu marzy. Puste piekło oznacza niebo i dla nich. I to gorszy nie tylko część zaangażowanych katolików, ale nawet część z ludzi, którym do katolickiej ortodoksji jest daleko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mistycy o piekle
To jednak tylko jeden z elementów skandalu, jaki wywołał papież Franciszek. Istotniejszym - z perspektywy wiary - jest być może zupełnie inny. Otóż tak się składa, że wizje piekła miało wielu katolickich mistyków. "Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego musieli mi być posłuszni. To, com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze" - notowała w "Dzienniczku" św. Faustyna Kowalska.
Opisy wizji piekła u katolickich mistyków można mnożyć. Jest ich naprawdę wiele. Dokumenty Kościoła też są dość jednoznaczne. Kolejne sobory i synody mocno traktują o tej sprawie, a osobny paragraf poświęca jej także "Katechizm Kościoła Katolickiego", który powstał za czasów Jana Pawła II. "Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień wieczny". Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie" - wskazują autorzy Katechizmu.
"Problem piekła zawsze niepokoił wielkie umysły w Kościele"
Te jasne deklaracje i wizje wcale nie oznaczają, że sprawa jest absolutnie oczywista. Objawienie prywatne (a takimi są wizje św. Faustyny) nie mają charakteru doktrynalnego. Katolik może je przyjmować lub odrzucać, i nie są one dla niego obowiązujące.
Teologiczna analiza objawień prywatnych przypomina także, że - nawet jeśli uznaje się, że są one rzeczywiście objawione, to trzeba odróżniać w nich to, co rzeczywiście pochodzi od "nadawcy komunikatu", od tego, co jest elementem kulturowego wyposażenia, opinii, przekonań i wizji jego odbiorcy. W istocie - jeśli chcieć zachować teologiczną ścisłość - w ogóle nie powinno się mówić, że Jezus (czy Maryja) im coś powiedział, ale że mistycy to usłyszeli. I jeśli chodzi o wizję piekła, to można traktować je właśnie jako element kulturowego i religijnego "wyposażenia" mistyków, tego, czego istnienia nie mogli oni odrzucić.
Taka opinia nie wystarcza jednak, by polemizować z dokumentami Kościoła, które w kwestii piekła pozostają jednoznaczne. Ich zawartości nie da się zakwestionować i odrzucić, ale można je uzupełnić o przypomnienie, że w Kościele (a szerzej w przestrzeni chrześcijaństwa) od zawsze istnieje nadzieja na to, że piekło - pozostając okrutną możliwością związaną z ludzką wolnością - będzie jednak puste, że nikt do niego nie trafi. "Problem piekła zawsze niepokoił wielkie umysły w Kościele od samego początku, od Orygenesa, aż do naszych czasów, do Michaiła Bułhakowa i Hansa Ursa von Balthasara. Dawne Sobory odrzuciły teorię tak zwanej apokatastazy ostatecznej, według której świat po zniszczeniu zostanie odnowiony, a wszelkie stworzenie dostąpi zbawienia; teorię, która pośrednio znosiła piekło. Problem jednak pozostał. Czy Bóg, który tak umiłował człowieka, może zgodzić się na to, aby tenże Go odrzucił i przez to został skazany na męki wieczne?" - pisał Jan Paweł II w "Przekroczyć próg nadziei".
Zobacz także
Listę zwolenników pustego piekła, którą zaprezentował Jan Paweł II (który sam podchodził do tej idei bardzo ostrożnie, choć całkowicie jej nie odrzucał) można by zdecydowanie wydłużyć. Jeśli wyliczać autorów starożytnych to nadzieję taką mieli choćby Grzegorz z Nazjanzu (który zwracał uwagę na fakt, że zło nie może istnieć wiecznie, a piekło było takim właśnie istnieniem zła na wieczność), czy Izaak Syryjczyk. Nadzieję na apokatastazę (zbawienie dla wszystkich) głosili także prawosławni myśliciele Sergiusz Bułgakow czy Paul Evdokimov, a w Polsce znakomity teolog katolicki o. Wacław Hryniewicz OMI.
Problemy z pełnym piekłem
Istnienie wiecznego piekła rodzi także problemy teologiczne. Jeśli poważnie traktować prawdę o jego istnieniu, a także o absolutnej wszechwiedzy i wszechmocy Boga, to ostatecznie trzeba przyjąć doktrynę predestynacji i uznać, że Bóg skazuje (wyznacza lub dopuszcza) pewne osoby do potępienia. One są do niego przeznaczone i tyle. Jak pogodzić to z wizją Boga, który kocha swoje dzieci i chce ich dobra?
To jedno z tych pytań, z którymi zwolennicy wiecznego piekła muszą się zmierzyć. Trudno zrozumieć też wizję Boga, który oddziela od siebie kochających się ludzi, bo jedno z nich idzie do piekła, a drugie do Nieba. Tomaszowa argumentacja, że zbawieni będą się radować sprawiedliwą karą dla potępionych nie przekonuje. Bóg Miłości niszczący miłość, i to w sytuacji, gdy nawet jego dzieci w Kościele coraz lepiej widzą i rozumieją, że nasza wolność, nasza świadomość bywa bardzo często ograniczona, że grzeszymy wcale nie dlatego, że chcemy kogoś skrzywdzić, czy obrazić Boga, ale dlatego, że inaczej nie umiemy, że jesteśmy zaprogramowani do jakieś działania, że nie starcza nam siły. Jeśli my to wiemy, to jak może tego nie widzieć ktoś, kto jest naszym ojcem?
Zobacz także
Ale - by zachować konieczną w myśleniu religijnym równowagę - można zadać także inne, istotne pytania. "Równocześnie jest jednak coś takiego w samej ludzkiej świadomości moralnej, co broni się przed utratą tej perspektywy: czy Bóg, który jest Miłością, nie jest także ostateczną sprawiedliwością? Czy może się zgodzić na te straszliwe zbrodnie, czy mogą one przejść bezkarnie? Czy kara ostateczna nie jest w jakimś sensie potrzebna dla uzyskania równowagi moralnej w tak bardzo zawikłanych dziejach ludzkości? Czy piekło nie jest poniekąd ostatnią deską ratunku dla świadomości moralnej człowieka?" - pytał Jan Paweł II w "Przekroczyć próg nadziei".
Odpowiedzią na te istotne pytania mogą być rozważania o. Hryniewicza, który przyjmował, że sprawiedliwość musi się dokonać, ale zadawał pytanie, czy ludzkie zbrodnie - nawet te ogromne - rzeczywiście muszą być karane na wieczność? Czy czasowy, skończony, nawet najstraszniejszy ludzki czyn może być karany w nieskończoność?
To fundamentalne pytania, i być może warto przyjąć, że - choć boża sprawiedliwość będzie realizowana - to nie w nieskończoność. Grzech, ten w nas, musi się wypalić, zło musi zostać wybaczone, by ostatecznie dokonało się zwycięstwo dobra. Piekło byłoby zatem czasowe i ostatecznie nie tylko stałoby się puste, ale też stałoby się niepotrzebne.
Takie myślenie, na co mocno zwraca uwagę Franciszek, może być dla chrześcijanina marzeniem, ale nie może stać się doktryną wiary, bo jednak i w Ewangelii i w nauczaniu Kościoła istnienie piekła jest zawarte. Dobrze jednak, że papież zadaje pytania, które pozwalają na nowo spojrzeć na stare prawdy wiary.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski*
*Autor jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF 24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła"; "Czy konserwatyzm ma przyszłość?". "Koniec Kościoła jaki znacie" i "Jasna Górą. Biografia".