"Pandemia zaniku pamięci". Joński o przesłuchaniach polityków PiS
- Mamy do czynienia z pandemią zaniku pamięci przez członków rządu PiS z tamtego okresu - mówił w trakcie przerwy w posiedzeniu sejmowej komisji śledczej ds. wyborów kopertowych przewodniczący Dariusz Joński. W poniedziałek przed komisją zeznawał były szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.
Dworczyk zapewniał, że ówczesny premier Mateusz Morawiecki zlecił wyłącznie przygotowanie do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych oraz nie wydawał na nie żadnych kwot.
Pytany o aferę mailową i konkretne wiadomości, które miały wyciec z jego prywatnej skrzynki, Dworczyk zasłaniał się niepamięcią.
- Mamy do czynienia z pandemią zaniku pamięci przez członków rządu PiS z tamtego okresu. Co jeden wchodzi i albo przerzuca na kogoś odpowiedzialność, albo nie pamięta - mówił w przerwie obrad komisji jej przewodniczący Dariusz Joński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z dedykacją dla Tuska. Minister zaczął śpiewać, wszystko się nagrało
"Świadek Dworczyk nie widzi problemu"
Podkreślał, że proces przygotowania wyborów odbywał się na podstawie ustnych przekazów oraz na bazie informacji przesyłanych na prywatne skrzynki.
- Świadek Dworczyk w ogóle nie widzi w tym żadnego problemu, choć twierdzi, że jego skrzynka została zhakowana. To wszystko jest niepoważne, to jest kompromitacja państwa polskiego, że w taki sposób ktokolwiek myślał, by przeprowadzić najważniejsze wybory - mówił Joński.
- To już pokazuje pewien obraz, jak rządzący myśleli zorganizować najważniejsze wybory - mówił.
Wskazywał, że Morawiecki zbierał w tej sprawie opinie. Jeszcze przed podpisaniem decyzji o przygotowaniu do wyborów na biurko Dworczyka wpłynęły opinie Prokuratorii Generalnej oraz KPRM - obydwie były negatywne.
- Mało tego, jedna z opinii wręcz mówiła, co grozi premierowi Morawieckiemu, jeśli podejmie tę decyzję. Odpowiedzialność konstytucyjna, karna, majątkowa. Pomimo tego oni szli na rympał i organizowali te wybory - przekonywał Joński.
Wskazał, że na przygotowanie wyborów wydano ponad 70 milionów zł, choć ówczesne władze nie miały pewności, czy elekcja zostanie w ten sposób przeprowadzona. Joński wskazał np. na słowa ówczesnego ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, który zdawał się orientować, że ustawa nie przejdzie w porę ze względu na zwłokę Senatu.
- Oni zdawali sobie sprawę z tego, że ta ustawa nie wejdzie w życie - mówił Joński, nazywając to "kompromitacją na pełnej linii".
Krytyczny raport NIK
Przypomnijmy: Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła m.in., że "w okresie od 16 kwietnia do 9 maja 2020 roku brak było podstawy prawnej do wydania decyzji polecającej przeprowadzenie powszechnych wyborów w trybie korespondencyjnym".
Decyzję tę wydał premier Mateusz Morawiecki.
Izba w raporcie końcowym wskazała ponadto, że cały proces organizacji niedoszłych wyborów skutkował niegospodarnym wydatkowaniem ze skarbu państwa. Łącznie decyzje związane z organizacją "wyborów kopertowych" miały kosztować budżet państwa ponad 130 mln zł.
Uchwałę ws. powołania komisji śledczej do zbadania legalności wyborów Prezydenta RP w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego, Sejm podjął w grudniu. Jej powstanie posłowie poparli jednogłośnie.
Czytaj więcej: