Pan prezydent i trzy obozy Zjednoczonej Prawicy [Opinia]
I znów źli pseudokoledzy nie poinformowali Andrzeja Dudy o tym, co się dzieje w państwie. Dowiedzieliśmy się o tym przypadkiem, bo prezydent w złym okienku napisał, że mu nie dano ważnej decyzji do ogłoszenia. Teraz ludzie się z Dudy śmieją, a ja - całkiem serio - chcę go wziąć w obronę.
Sprawa oczywiście jest śmieszna, ale jeśli choć przez moment się nad nią zastanowimy, to można wyciągnąć wnioski bynajmniej niewesołe. Wychodzi bowiem na to, że każdy z rządzących chce grać na siebie. Tymczasem w sprawach o wadze międzynarodowej powinno się grać na Polskę. Tę zaś - czy to się komuś podoba, czy nie - reprezentuje prezydent.
Takie życie…
Otóż wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak ogłosił, że Ukraińcy postanowili zamówić w Fabryce Broni Radom kolejne egzemplarze karabinków GROT. Ministerstwo Obrony Narodowej słowa swojego szefa opublikowało na Twitterze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Porównano premiera do Tuska. Minister unikał odpowiedzi
Na to zaś odpowiedział Andrzej Duda. Napisał: "Nie, nie było takich ustaleń. Szczerze mówiąc nie wiedziałem o tym, ale też jak widać nie dał mi tego. A mógł dać do ogłoszenia jutro w Radomiu. Życie...".
Kto wie, jak działa Twitter, od razu załapał, że prezydent chciał w prywatnej wiadomości udostępnić wpis ministerstwa i skomentować. Skomentował jednak publicznie, a po chwili - gdy zorientował się w swej pomyłce - wiadomość skasował. Ludzie jednak ją dostrzegli i zrobili milion zrzutów ekranu. Życie...
Trzeba dawać prezydentowi pierwszeństwo
W kwestii podstawowej: uważam, że minister Mariusz Błaszczak powinien "dać" prezydentowi Andrzejowi Dudzie nie tylko informację o ukraińskim zamówieniu, lecz także prawo do publicznego ogłoszenia tej wiadomości.
Oczywiste jest to, że udział Andrzeja Dudy w negocjowaniu poszczególnych spraw nie jest kluczowy. I nie jest to żaden przytyk, bo oczywiste dla mnie jest, że prezydent ma milion spraw na głowie i nie debatuje na co dzień o tym, jakie uzbrojenie będzie od Polaków kupowane.
Zarazem jednak takie kwestie, jak ukraińskie zamówienia broni w Polsce, nabierają znaczenia międzynarodowego. Nie chodzi przecież wyłącznie o to, że polskie karabinki GROT są dobre. Chodzi też o to, że Ukraińcy walczą z rosyjskim agresorem polską bronią.
I jeśli chcemy, by świat o tym wiedział, by mówiły o tym CNN, BBC i Al-Jazeera (a powinniśmy chcieć), mówić o tym powinien prezydent RP, a nie wicepremier rządu. Dlaczego tak nie jest, wszyscy się domyślamy. Obóz Zjednoczonej Prawicy jest tak podzielony, że każdy gra na siebie, ewentualnie w ramach chwilowo zawartego sojuszu.
O tym, że prezydent jest pomijany, dziennikarze opowiadają od lat. Jakkolwiek pojawia się w tej kwestii sporo legend, to w podstawie przekazu wszystko się zgadza - to znaczy rzeczywiście prezydent jest pomijany. Widzieliśmy to przy sprawie Krajowego Planu Odbudowy i szukania porozumienia z Komisją Europejską, widzimy to - dzięki nieuwadze Andrzeja Dudy - teraz przy sprawie karabinków GROT.
I choć zabrzmi to banalnie, to mimo wszystko napiszę to: nie wolno pomijać prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Bo nie jest to dobre przede wszystkim dla naszego państwa.
Niedobre jest to, gdy prezydent jest w jednym obozie, a rządzący w drugim. Tym bardziej, gdy teoretycznie to obóz zjednoczony.
Normalny pan Andrzej
Zdziwiło mnie, jak wiele osób w ostatnich kilkudziesięciu godzinach wyśmiewało Andrzeja Dudę z powodu twitterowego błędu. Z niedowierzaniem czytałem komentarze, że żenujące jest, iż prezydent sam obsługuje swoje konto na Twitterze i że nie powinien tego robić.
Warto pamiętać, że prezydenckich kont na Twitterze jest kilka. To, z którego Andrzej Duda wysłał feralną wiadomość, jest - nazwijmy to - półoficjalne. To znaczy z jednej strony jest prezydenckie i oznaczone jako oficjalne konto państwowe, z drugiej - od wielu lat, jeszcze z przedprezydenckich czasów, korzysta z niego osobiście Andrzej Duda.
Jako dziennikarz wielokrotnie komunikuję się z politykami za pośrednictwem Twittera. Choć już się przyzwyczaiłem, to nadal bawi mnie, gdy dostaję odpowiedź od parlamentarzysty z jakiejś powiedzmy 79. ławy poselskiej (tak, wiem, wiem, nie ma tylu).
I czytam coś w stylu: "Dzień dobry, tu asystent posła X. Informuję, że wydrukowałem już posłowi pańską wiadomość. Z poważaniem, asystent posła X", a potem czytam błyskotliwe wpisy rzekomo tego posła, który wdaje się w twitterowe utarczki, udanie żartuje itd.
Mówię wprost: prezydent RP, który samodzielnie obsługuje swoje konto w mediach społecznościowych, to powiew normalności. Nawet jeśli czasem się pomyli.
PS. W tytule wspomniałem o trzech obozach Zjednoczonej Prawicy, a po lekturze tekstu można odnieść wrażenie, że wspomniałem tylko o dwóch. Trzecią odnogą są oczywiście ziobryści. Ale jak już wielokrotnie pisałem, nie mają oni żadnego istotnego znaczenia, więc musi im wystarczyć obecność w tym tytule.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski