Palestyńczycy odrzucają apel Busha o likwidację Hamasu
Władze Autonomii Palestyńskiej
odrzuciły apel prezydenta Stanów Zjednoczonych o
rozwiązanie Hamasu i innych radykalnych organizacji palestyńskich.
26.06.2003 11:45
Taki krok - powiedział doradca Jasera Arafata, Ahmed Abdel Rahman - prowadziłby wyłącznie do wybuchu palestyńskiej wojny domowej.
Miarodajne źródła palestyńskie podawały w środę, że Hamas wraz z dwoma innymi organizacjami - Islamską Dżihad i al-Fatah - zgodziły się na ogłoszenie trzymiesięcznego rozejmu, zgodnie z którym wstrzymałyby ataki na Izrael.
Informacji tej nie potwierdził w czwartek doradca Jasera Arafata, sugerując jednak, iż porozumienie w sprawie rozejmu "jest już bliskie".
W środę, na dorocznym szczycie USA i Unii Europejskiej w Waszyngtonie, prezydent George W. Bush opowiedział się za rozwiązaniem zarówno zbrojnego, jak i politycznego ramienia Hamasu; wezwał też kraje europejskie, by odcięły wszelkie źródła finansowania tego radykalnego ugrupowania palestyńskiego.
Apel Busha zbiegł się w czasie z planowaną w końcu obecnego tygodnia wizytą na Bliskim Wschodzie doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego USA, Condoleezzy Rice. Palestyńska reakcja na apel amerykańskiego prezydenta zasadniczo utrudni rozmowy, jakie prowadzić ma w Jerozolimie i w Ramallah amerykańska wysłanniczka. Rice ma przede wszystkim zabiegać o spełnienie przez strony - Izrael i Palestyńczyków - warunków, pozwalających przystąpić do realizacji planu pokojowego, potocznie zwanego mapą drogową.
Mimo nasilonych nacisków międzynarodowych, wywieranych na bliskowschodnie strony w sprawie planu, nie słabnie fala przemocy izraelsko-palestyńskiej. Armia Izraela w czwartek rano zburzyła kolejny dom palestyńskiego działacza - tym razem w Hebronie. Palestyńczycy z kolei ostrzelali rakietami własnej produkcji żydowskie miasto na pustyni Negew. W ataku palestyńskiego snajpera zginął też 30-letni żydowski osadnik w Kiriat Szmona w Izraelu.