Brak porozumienia ws. niepełnosprawnych. "Prezydencie, premierze, chcielibyście być na ich miejscu?"
Wygląda na to, że batalia o pełne prawa dla niepełnosprawnych może potrwać. Po medialnych wizytach prezydenta i premiera, PiS usztywnia swoje stanowisko i tradycyjnie zaczyna wokół protestujących budować atmosferę nieprzychylności i kłamstw. Jacy oni niewdzięczni. My im dajemy, a oni chcą jeszcze więcej.
Mimo że protest trwa już blisko dwa tygodnie, kolejne rozmowy przebywających w Sejmie rodziców osób z niepełnosprawnościami ze stroną rządową nie doprowadziły do porozumienia. PiS proponuje wprawdzie możliwość realizacji jednego z podstawowych postulatów, a więc podwyższenia renty socjalnej, ale drugiego, czyli wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł miesięcznie dla osób z niepełnosprawnościami, już nie.
Z tego też powodu, podczas gdy prawie cała Polska ruszyła na majówkę, niepełnosprawni i ich opiekunowie pozostali w Sejmie. Zaproponowano im 500 zł, ale nie jako dodatek pieniężny, tylko rzeczowy: dostęp do lekarzy i zakupy leków w aptekach bez kolejek, nielimitowaną liczbę zabiegów rehabilitacyjnych i artykuły medyczne, np. pieluchomajtki.
- Nie o to nam chodziło, nie zrozumieliśmy się - mówiły po spotkaniu mamy. Zapowiedziały, że w Sejmie zostają. Liderka protestu Iwona Hartwich zaapelowała o pomoc do prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który, mimo ponawianych próśb, nie spotkał się protestującymi. Duda odpowiedział w wywiadzie udzielonym serwisowi 300polityka.pl, że jest mocno zaskoczony, a także trochę rozczarowany niezadowoleniem z tej propozycji.
Słowami prezydenta zawiedzeni są z kolei protestujący, którzy tłumaczą, że potrzebna jest "żywa gotówka", bo każdy jest inny i ma inne potrzeby. Nie wszyscy skorzystają więc np. z darmowych pieluch.
- To jest tak, jakbym ja zaproponowała na przykład posłowi Kaczyńskiemu, żeby zamiast wypłaty otrzymywał pięć kilogramów karmy dla kota. I do tego jeszcze dołożę panu posłowi z pięć paczek podpasek. Mnie to nie interesuje, że nie potrzebuje - tłumaczyła w rozmowie z TVN 24 Hartwich.
Rodzice zarzucają też kłamstwo premierowi, który podczas sobotniego spotkania z wyborcami w Żninie zapewniał, że rząd spełnił postulaty protestujących. Oni odpowiedzieli zaś, że to nieprawda.
Na niektórych miejscach parkingowych dla niepełnosprawnych widnieje napis skierowany do tych, którzy tam nielegalnie parkują.”Czy na pewno chciałbyś być na naszym miejscu?”. Panie prezydencie i panie premierze… czy chcielibyście ?