Jak schować Beatę Szydło? Zadanie wcale nie takie proste
O tym scenariuszu mówiło się od jakiegoś czasu. Wydaje się, że PiS ma wreszcie pomysł, co zrobić z byłą szefową rządu. Spokojną przystanią dla niej ma być Bruksela.
Odkąd Beata Szydło została "tylko" wicepremierem, PiS ma z nią ewidentny kłopot. Punktem kulminacyjnym, który pokazał, że nie radzi sobie na stanowisku wicepremiera do spraw społecznych, jest trwający w Sejmie protest rodziców niepełnosprawnych. Był u nich prezydent i premier. Rozmawiała z nimi minister Elżbieta Rafalska. Z Pałacu Prezydenckiego wychynęła wreszcie nawet Agata Kornhauser-Duda. A Beata Szydło? Ona wybrała się na spływ Dunajcem.
Policzek od Morawieckiego
Po wykrzykiwaniu z trybuny sejmowej, że nagrody ministrom rządu Zjednoczonej Prawicy "po prostu się należały", była to kolejna wpadka wicepremier. Stała się najwyraźniej piątym kołem w rządzie Mateusza Morawieckiego, który nie mając zaufania do kompetencji Beaty Szydło, powołał w kwietniu własny zespół "doradców społecznych".
Co zrobić z uwielbianą do niedawna przez prawicę polityk?
Plan zdradził mimowolnie wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Zdzisław Krasnodębski – Szydło miałaby kandydować do Parlamentu Europejskiego. Korzyści dla PiS: nadąsana i bezradna Szydło z daleka od kraju. Korzyści dla wicepremier: po ewidentnych porażkach mogłaby schować się w tłumie europosłów, a i kasa byłaby wreszcie godna, więc nie musiałaby sama sobie przyznawać premii.
Tam Kuchcińskiego nie będzie
Obie strony muszą jednak zacisnąć zęby i poczekać rok, bo tyle czasu pozostało do europejskich wyborów. Czas można wykorzystać na szlifowanie języków. Ale potem przyjdzie czas na oddech – Szydło zostanie schowana.
Nie oznacza to, że pozbędzie się wszystkich kłopotów. Jak pisał w komentarzu dla Wirtualnej Polski Oskar Górzyński "Szydło to twarz tej bardziej eurosceptycznej części PiS-u. Dzięki swoim sejmowym tyradom, jak ta po zamachu w Manchesterze ("Europo, powstań z kolan"; "szaleństwo brukselskich elit"), ekspremier stała się gwiazdą europejskiej skrajnej prawicy", a w Europarlamencie będzie miał ją kto skontrować, bo nie będzie tam marszałka Kuchcińskiego, który wyłączyłby posłom mikrofon.