Lewica ma listę wiceministrów, którzy po rekonstrukcji odejdą z rządu - przyznał w programie “Tłit” europoseł Krzysztof Śmiszek. Jednocześnie dodał, że “nie przewiduje wielkich strat”. Były wiceminister sprawiedliwości skomentował utratę stanowiska Katarzyny Kotuli i odejście Andrzeja Szejny, który do końca lipca przebywa na bezpłatnym urlopie. Odniósł się też do przeciągających się prac nad ustawą o związkach partnerskich, której wprowadzenie było jedną z obietnic wyborczych. - Jestem totalnie wkurzony. Jestem rozczarowany. Jest mi źle z tym, że przeżywam po raz kolejny, chyba już 10. albo 50. raz swoistego rodzaju deja vu - powiedział wprost europoseł. - Jestem wkurzony i nie wyobrażam sobie, jak ten rząd i ta koalicja ma odwagę stanąć twarzą w twarz na przykład ze społecznością LGBT - ale nie tylko, bo przecież miliony par dwupłciowych także czekają na tego typu rozwiązanie - i ciągle im mówić, że coś się wydarzy - grzmiał na antenie polityk Lewicy.
Stwierdził, że praca Kotuli nad ustawą "poszła jak krew w piach". - Dlatego że mamy koalicjanta, który po prostu posługuje się XIX-wiecznymi sloganami o ochronie rodziny, o jakichś rzeczach, o których nikt już w Europie Zachodniej i nie tylko dawno nie mówi. Walczy o ochronę jakiejś mitycznej rodziny i tak naprawdę rujnuje życie wielu milionom Polaków - uderzył w PSL Śmiszek.
Polityk przypomniał, że kilka dni temu Litwa, jako jeden z 5 ostatnich krajów Unii Europejskiej, rozpoczęła prace nad ustawą o związkach partnerskich. - Więc ci, którzy dzisiaj trzęsą portkami przed Kościołem i biskupami, naprawdę powinni pójść po rozum do głowy, bo nie tylko progresywny elektorat popiera ten postulat, ale także wyborcy PSL, Konfederacji czy nawet Prawa i Sprawiedliwości. Nie wiem, gdzie te strachy są, chyba najbardziej w głowie kolegów z PSL - przekonywał.