Oto potężne zagrożenie dla Iranu. "Koszmarna siła"

Wojna Izrael-Iran, najnowsze informacje. Relacja na żywo

Oficjalnego potwierdzenia amerykańskiego zaangażowania w izraelski atak na Iran wciąż nie ma. We wtorek portal Axios podał jednak, że Donald Trump poważnie rozważa włączenie swojego kraju do wojny i przeprowadzenie ataku na irańskie obiekty nuklearne, przede wszystkim podziemne zakłady Fordo.

Właśnie ten obiekt położony w górach na północy Iranu to kluczowe miejsce z punktu widzenia Izraela. Tamtejsza armia, która od piątku przeprowadza naloty na Iran, ogłosiła, że nie zaatakowała jeszcze znajdującego się tam głęboko pod ziemią zakładu wzbogacania uranu. Analizy wskazują, że do zniszczenia podziemnego obiektu potrzebna byłaby pomoc USA, ponieważ Izrael nie dysponuje odpowiednimi bombami.

- Amerykanie dysponują taką bronią. To są bomby penetrujące, które są w stanie się przebić do tej fabryki. To jest tak naprawdę to, co chcieliby od Amerykanów dostać Izraelczycy: żeby bomby penetrujące spadły na fabryki wzbogacające uran. To by załatwiło sprawę. Byłoby zamiecione - komentuje w rozmowie z WP dr Łukasz Przybyło z Akademii Sztuki Wojennej.

Ekspert podkreśla, że nie ma żadnych technicznych przeszkód, żeby Amerykanie uderzyli w Iran.

- Tam wszystko jest na miejscu: lotniskowce, przebazowane lotnictwo z Europy na Bliski Wschód: czy to do Jordanii, czy do Izraela. Latają tankowce powietrzne. A bombowce strategiczne nie muszą w ogóle używać tych tankerów, dolecą bez żadnego problemu i zrzucą bomby na Iran. Tutaj nie ma żadnego znaku zapytania, czy Stany Zjednoczone mogą zaatakować - uważa dr Łukasz Przybyło.

Wszystko zależy oczywiście od decyzji politycznej prezydenta USA. Ale polski ekspert skłania się do opinii, że nieco większe jest prawdopodobieństwo, że Amerykanie zaatakują.

- Oni patrzą na Koreę Północną, widzą, co się dzieje, kiedy takie państwo przeskakuje przez próg nuklearny. Nie chcą mieć kolejnych problemów. Czy chcielibyśmy, żeby Hitler miał bombę atomową? No nie - odpowiada dr Przybyło.

W poniedziałek pojawiły się informacje, że grupa uderzeniowa lotniskowca USS Nimitz jest w drodze na Bliski Wschód z Morza Południowowschodniego. Jednostka będzie drugim lotniskowcem zdolnym do ewentualnych operacji przeciwko Iranowi. Polski ekspert wskazuje, że każdy z lotniskowców może pomieścić nawet 150-180 samolotów różnego rodzaju.

- Mają tam wszystko. Systemy radarowe, czyli AWACS-y. Samoloty walki elektronicznej, samoloty szturmowe, myśliwsko-szturmowe F-18. Niejedno państwo chciałoby mieć całe swoje lotnictwo takie, jak na jednym amerykańskim lotniskowcu. Już te samoloty mogą zrobić bardzo dużo huku. A do tego przerzucili jeszcze wczoraj z Europy samoloty F-15, F-16 i F-35. To kolejnych kilkadziesiąt, może nawet ponad 100 samolotów. W sumie jest tam 200-300 maszyn. To jest koszmarna siła, która może bardzo szybko wykończyć irański reżim z powietrza - wylicza dr Łukasz Przybyło.

Doniesienia ze Stanów Zjednoczonych wskazują, że ewentualna interwencja USA zapewne spowoduje odpowiedź Iranu. Amerykańscy urzędnicy przyznali w rozmowie z CNN, że źródła wywiadowcze wskazują na przygotowania Iranu do użycia rakiet i innego wyposażenia wojskowego do ewentualnych ataków na bazy USA na Bliskim Wschodzie.

W środę rzecznik MSZ Iranu Esmail Bagei stwierdził w wywiadzie dla telewizji Al-Dżazira, że każda amerykańska interwencja byłaby "przepisem na totalną wojnę w regionie".

Amerykańskie źródła "The New York Times" wskazują, że w przypadku ataku USA wspierani przez Irańczyków Huti prawdopodobnie wznowią ataki na statki na Morzu Czerwonym. Z kolei proirańskie milicje w Iraku i Syrii mogą również próbować zaatakować amerykańskie bazy w tych krajach.

Zdaniem polskiego eksperta potencjalny atak nie byłby dla Amerykanów niczym nowym.

- Te bazy są cały czas atakowane, więc oni są dobrze przygotowani do ataków irańskich czy też milicji szyickich na terytorium Iraku - uważa dr Przybyło.

Jego zdaniem amerykańskie lotniskowce nie są zagrożone, bo są poza możliwościami potencjalnie wrogich sił z tego regionu.

Ekspert z Akademii Sztuki Wojennej wskazuje, że scenariusze rozwoju sytuacji w Iranie wiążą się przede wszystkim z amerykańską decyzją.

- Jeżeli wkroczą, to z taką ilością lotnictwa celem może być zmiana reżimu. Może pojawić się nacisk, żeby ludność Iranu wzięła zmiany w swoje ręce i obaliła reżim ajatollahów. Czy taki jest zamiar Izraela i USA? Nie wiem, ale brzmi to sensownie. To pewnie dla Bliskiego Wschodu nie byłoby złym rozwiązaniem, a w szczególności dla samych Irańczyków - kwituje dr Łukasz Przybyło.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl