50 procent zysku
23-letni Maciej Soporek i 22-letni Łukasz K. założyli swoją pierwszą spółkę w 1999 roku, mieli 75 tys. zł pochodzące, jak deklarował Soporek, z kredytu. W 2005 roku zarządzali już ponad 200 mln zł należącymi do 2 tysięcy osób. Warszawska Grupa Inwestycyjna obiecywała swoim klientom duże zyski - z dwucyfrową stopą zwrotu w skali roku, nawet powyżej 50 proc. Młodzi nieznani nikomu przedsiębiorcy, zaczynający dopiero pracę w branży finansowej, mieli dobry pomysł na zdobycie zaufania klientów. Ich przedsiębiorstwo firmowali nazwiskami znani ekonomiści, nadzorujący dom maklerski grupy, m.in. Richard Mbewe i prof. Tomasz Szapiro z SGH, a w radzie nadzorczej spółki zasiadali m.in. Dariusz Rosati i Henryka Bochniarz.
Problemy klientów WGI zaczęły się w 2005 roku. Dzięki dynamicznym wzrostom na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, fundusze akcji przynosiły realne zyski na poziomie wyższym niż obiecywane przez WGI. Wcześniej z wypłatami środków nie było problemu. Gdy klientów wycofujących się z WGI było więcej, system piramidy finansowej, którą w rzeczywistości była firma, załamał się. Okazało się, że środki klientów nie były inwestowane zgodnie z obietnicami. Pieniądze faktycznie miały być przeznaczane m.in. na zakup obligacji emitowanych przez należącą do WGI spółkę, specjalnie założoną tylko w tym celu.