Publicystyka"Ostrzeżenie Tuska dla Schetyny i Biedronia: na wojnę z Kaczyńskim albo razem, albo wcale" (Opinia)

"Ostrzeżenie Tuska dla Schetyny i Biedronia: na wojnę z Kaczyńskim albo razem, albo wcale" (Opinia)

Donald Tusk w wywiadzie dla TVN24 znów objawił się jako mentor opozycji, który najprawdopodobniej chce zawalczyć o prezydenturę z poparciem szerokiego "obozu obywatelskiego" - od PO, po formację Roberta Biedronia. To tego ostatniego były premier wskazał jako przyszłego, istotnego gracza na polskiej scenie politycznej.

"Ostrzeżenie Tuska dla Schetyny i Biedronia: na wojnę z Kaczyńskim albo razem, albo wcale" (Opinia)
Źródło zdjęć: © Instagram/Donald Tusk | Instagram/Donald Tusk
Michał Wróblewski

Ta rozmowa rozpaliła cały polityczny Twitter. Rozgrzała też zwolenników parlamentarnej opozycji, a także tych, którzy z utęsknieniem czekają na powrót przewodniczącego Rady Europejskiej do Polski jako tego, który ma być ich jedyną nadzieją na pokonanie PiS.

Ci ostatni mogą być zadowoleni - Donald Tusk między słowami w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską zasugerował, że wróci do polskiej polityki, by wesprzeć "szeroki obóz sił prodemokratycznych" w kolejnych - nie tylko parlamentarnych - wyborach.

Sam Tusk - o czym mówią nam politycy PO - jeśli sam zaangażuje się bezpośrednio w politykę, to właśnie szykując się na wiosnę 2020 r. - by powalczyć z Andrzejem Dudą o Pałac Prezydencki.

Sygnał dla Schetyny i Biedronia

Jeden z polityków PO, z którym rozmawialiśmy tuż po emisji wywiadu z Tuskiem w TVN24, powiedział nam, że już w niedawnej rozmowie z Rafałem Trzaskowskim i Aleksandrą Dulkiewicz - prezydentem Warszawy i przyszłą prezydent Gdańska - b. premier dał do zrozumienia, że żadna nowa partia po stronie opozycji potrzebna nie jest. Szef Rady Europejskiej powtórzył to również w wywiadzie.

Nasi rozmówcy z PO przekonują, iż plan polega na tym, by zaangażować popularnych samorządowców w rozbudowywanie Koalicji Obywatelskiej na wybory parlamentarne, a nie tworzyć na ich bazie alternatywny ruch - nazywany w mediach "ruchem 4 czerwca" - który konkurowałby z Platformą.

- Niewykluczone, że część samorządowców bezpośrednio włączy się w krajową politykę na wybory parlamentarne. Rozmawialiśmy o tym także na ostatnim posiedzeniu klubu PO - zdradzają nasi rozmówcy z partii Grzegorza Schetyny.

Sam lider PO wywiadu Tuska słuchał z zainteresowaniem. Niektórzy twierdzą, że nie był z niego zadowolony - bo spodziewał się bardziej stanowczego dementi a propos rzekomego, nowego "ruchu" mającego powstać pod egidą byłego premiera - ale inni z kolei przekonują nas, że Schetyna jest "usatysfakcjonowany" (swoją drogą, Tusk o Schetynie nie wspomniał słowem).

Donald Tusk wyraził potrzebę stworzenia czegoś szerszego, niż Koalicja Europejska/Obywatelska. - Partie nie powinny obawiać się nowego ugrupowania. Nie powinny obawiać się też nowego ruchu obywatelskiego. Takiej stagnacji chciałby PiS - stwierdził.

Nie oznacza to jednak, że ma powstać byt antagonistyczny wobec Koalicji Obywatelskiej - opozycja po prostu ma się "rozszerzać". Również - a może przede wszystkim - o ruchy społeczne, którym daleko dziś do ugrupowań parlamentarnych. Bo tylko tak da się wygrać z PiS - a nie jedynie nawiązać równorzędną walkę, by ostatecznie polec w wyborach.

Tusk wysłał sygnał Robertowi Biedroniowi, którego najwyraźniej chce włączyć do szerokiego obozu partii opozycyjnych. - Bardzo doceniam to, co dzieje się po lewej stronie sceny politycznej - mówię tu o partii Wiosna - przyznał.

Po chwili dodał jednak - wysyłając sygnał i do Biedronia, i do przewodniczącego PO - żeby liderzy ugrupowań opozycyjnych się "nie kłócili".

- Jest potrzeba, by liderzy partii opozycyjnych mówili o sobie albo dobrze, albo wcale. Czasami można milczeć - i z tego też bywa polityczna korzyść - przekonywał Tusk. - Ci ludzie, którzy chcą naprawy demokracji w Polsce, chcą naprawy polskiego państwa, oni tak czy inaczej będą ze sobą współpracować. Więc po co używać słów zbyt mocnych? - pytał szef RE.

Obraz
© Tusk/Instagram | Tusk/Instagram

Tusk z planem na 4 czerwca i później

"Mam gotowy plan" - przyznał Tusk. Te słowa jasno potwierdzają, że były premier wróci do polskiej polityki, by pomóc odebrać władzę Prawu i Sprawiedliwości.

Choć w wywiadzie starał się momentami odgrywać rolę - jak określił to publicysta WP Marcin Makowski - "zdystansowanego mentora", to jednak częściej jawił się jako doradca opozycji, który jasno wskazuje, co mają robić i jak mają działać przeciwnicy obecnej władzy.

- Z całej siły będę wspierał tych wszystkich w Polsce, niezależnie czy są w partiach politycznych czy działają obok, dla których minimum demokratyczne i minimum europejskie coś znaczy - tak Tusk odpowiedział na pytanie o to, czy będzie wspierał powstającą właśnie Koalicją Europejsko-Obywatelską.

Sam - taki przynajmniej wysłał sygnał - w większym stopniu angażować się będzie od 4 czerwca - czyli podczas gdańskich obchodów 30. rocznicy upadku komunizmu. Wtedy zapewne Tusk będzie dążył do jeszcze większej konsolidacji "sił prodemokratycznych", bazując również na "testamencie" prezydenta Pawła Adamowicza, którego także wspomniał w rozmowie z TVN.

- Nie będę udawał bezstronnego i neutralnego - bo te wybory rozstrzygną prawdopodobnie jak będzie wyglądała Polska, jak będzie wyglądała Europa. Nie będę udawał, że to nie moja wojna, to nie moje wybory. To są też moje wybory - zapowiedział Tusk. - Zwykła przyzwoitość nie pozwala milczeć o tym, co w Polsce się dzieje, bo dzieją się złe rzeczy - dodał.

I ta wypowiedź mocno wbije się w głowy nie tylko zwolenników opozycji. Wywiadu Tuska z pewnością z uwagą słuchali także na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie.

Michał Wróblewski dla WP Opinie

Zobacz także: Ryszard Czarnecki o Giertychu. Nie obyło się bez złośliwości

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)