Ostra dyskusja przeciwników dekomunizacji i ekspertów IPN. "Trzeba uzdrawiać pamięć"
W poniedziałek eksperci IPN rozmawiali o dekomunizacji w Centrum Edukacyjnym w Warszawie. Na miejscu odbył się protest przeciw ustawie dekomunizacyjnej. Doszło do ostrej wymiany zdań. Porządku pilnowała policja. – IPN postanowił, że na salę wpuści tylko kilkuosobową delegację od nas. Doszło do przepychanek – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Piotr Ciszewski, organizator protestu i działacz Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
W dyskusji wzięli udział dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek, dr Piotr Oleńczak, dr Maciej Korkuć, dr Daniel Czerwiński oraz historyk Leszek Żebrowski. Paneliści skupili się na dekomunizacji Warszawy i jej okolic. – Była pikieta wyrażająca sprzeciw, pokrzykiwano. Nie można było pozwolić, by sytuacja rozwijała się spontanicznie – wyjaśnia nam powód obecności na miejscu policji Adam Siwek.
Protestujący chcieli wziąć udział w dyskusji, ale nie wszyscy dostali tę szansę. Część z nich nie została wpuszczona na salę. - IPN postanowił, że na salę wpuści tylko kilkuosobową delegację od nas. Przez to doszło do przepychanek. Jakiś czas później, gdy zakończył się protest, ludzie weszli grupami – opowiada Piotr Ciszewski. Dodaje też: - Absurdem jest też to, że wśród panelistów były tylko osoby popierające dekomunizację. Żadnego głosu przeciw, który wprowadzałby jakąś równowagę. Nie zaproszono też mieszkańców, a to przecież oni bezpośrednio odczują zmiany nazw ulic i w większości są im przeciwni.
Uzdrawianie pamięci
Inicjator protestu podkreśla, że na listach "do wymazania" są nazwiska wielu ludzi, którzy podczas II wojny światowej walczyli z Niemcami i zginęli z ich rąk. - A to, że robili to pod sztandarem takiego a nie innego systemu często nie było ich wyborem. Trzeba brać pod uwagę kontekst historyczny i to, że także ruch komunistyczny miał zasługi w walce z nazistami. Poza tym właściwie każdy patron ulicy ma w swoim życiorysie ciemne karty. Gdyby tylko je brać pod uwagę, doszłoby do sytuacji, że ulice w ogóle nie powinny upamiętniać postaci historycznych - mówi Ciszewski.
Z kolei Adam Siwek uważa, że dekomunizacja ma sens i duże znaczenie. - Trzeba uzdrawiać pamięć historyczną. Trudno kolejnym pokoleniom tłumaczyć postawy patriotyczne i to, jak ważna jest niepodległość, kiedy na ulicach mamy nazwiska zdrajcow i zbrodniarzy - wyjaśnia. Siwek uważa też, że liderzy protestu powinni być usatysfakcjonowani z przebiegu spotkania, bo koniec końców udało im się powiedzieć to, co chcieli wyrazić. Dyrektor biura IPN podkreśla przy tym, że był zaskoczony samą pikietą. - Ludzie protestowali głównie w sprawie tzw. Dąbrowszczaków, a według mnie to temat na tyle abstrakcyjny i niszowy, że zdziwiłem się, że tak bardzo obchodzi tych ludzi - mówi.
Ostatnia chwila na zmiany
Czas, by zmienić nazwy ulic, samorządy mają do 2 września tego roku, a więc to ostatnie dni, by dopełnić obowiązku nałożonego przez ustawę dekomunizacyjną. Po tym terminie wpływ na nazwę ulic będą mieli wojewodowie, którzy będą mieli na nadanie nowych nazw trzy miesiące. Dyrektor biura IPN mówi, że Instytut cały czas pomagał samorządom - odpowiadał na wnioski i zapytania. - Nie wiem jednak, na jakim etapie jest wprowadzanie zmian w poszczególnych miastach, bo nie dostaliśmy tych informacji od samorządów. Zresztą teraz był czas urlopowy, więc pewnie ostatecznie będą się tym zajmować pod koniec sierpnia - wyjaśnia Siwek.