IPN chce usunąć czołgi z Drawska, bo są komunistyczne. "To głupota"
IPN zdecydował, że z Drawska Pomorskiego mają zniknąć czołgi znajdujące się przy ul. Westerplatte. Według instytucji promują komunizm, a zgodnie z ustawą dekomunizacyjną takie obiekty nie powinny się znajdować na terenie Polski. - Bezkrytyczne niszczenie takich symboli jest szkodliwe i nieuzasadnione - mówi Wirtualnej Polsce rodowity drawszczanin Jarosław.
Czołgi to pomnik poświęcony żołnierzom Armii Czerwonej poległym w walce o ziemię drawską. Stoją w mieście od 70 lat. Mieszkańcy przypominają, że zasiadali w nich też Polacy, a walka miała na celu wydarcie ziemi spod wpływów niemieckich. Drawszczanie w znacznej większości sprzeciwiają się decyzji podjętej przez Instytut Pamięci Narodowej. Dowodzi tego ankieta, w której urząd miasta poprosił ich o opowiedzenie się w sprawie. Ponad 95% mieszkańców jest za pozostawieniem czołgów na swoim miejscu.
Bezkrytyczne niszczenie symboli
- Likwidację pomnika z czołgami, który jest wizytówką Drawska Pomorskiego uważam za głupotę. Bezkrytyczne niszczenie takich symboli jest szkodliwe i nieuzasadnione. Armia Czerwona, mając w głowie naszą trudną historię, jednak wyzwalała te tereny. W walkach ginęli zwykli żołnierze, nie politycy i towarzysze sekretarze. Nie zmieniajmy tego, co wtopiło się w krajobraz takich miasteczek jak Drawsko. W ten sposób nie skasujemy tego, co było kiedyś - tłumaczy Wirtualnej Polsce Jarosław, który pochodzi z Drawska. Zastanawia się też: - Jestem ciekawy, czy ustawa nakazuje również wyburzenie Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. To przecież prezent od towarzysza Stalina dla Polski. Miejsce kultu przyjaźni polsko-radzieckiej.
W podobnym tonie wypowiadają się inni mieszkańcy miejscowości. Przypominają, że w czołgach zasiadali też Polacy i walczyli, jakby nie patrzeć, o polską sprawę. Poza tym czołgi wrosły w krajobraz miasta. To punk charakterystyczny w którym drawszczanie umawiają się na spotkania. Do tego pomnik stanowi atrakcję turystyczną dla ludzi odwiedzających Drawsko w trakcie urlopu.
Będziemy szukać rozwiązania
Zastępca burmistrza Marek Tobiszewski zapowiada, że urząd miasta będzie szukał rozwiązania, by czołgi pozostały w mieście. - Ustawa wchodzi w życie na jesieni i zgodnie z nią mamy rok czasu, by coś z tymi czołgami zrobić. Będziemy pracować nad tym, by IPN ich nie zlikwidował. Tym bardziej, że słuchałem wypowiedzi przedstawiciela Instytutu w mediach i nie potwierdził na 100% tego, co napisano nam w oficjalnym piśmie, że trzeba je usunąć. Być może da się je "przerobić" na pomnik militarny, bez podkreślania, że służyły Armii Czerwonej - wyjaśnia nam Tobiszewski.
Obiekty "niezgodne z ustawą"
Ustawa dekomunizacyjna w pierwotnym kształcie obowiązuje od 1 kwietnia 2016 roku. Jej pierwsza wersja reguluje kwestie nazw budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, które mogłyby propagować komunizm. Posłowie postanowili ją jednak znowelizować, poszerzając o zapisy nakazujące także likwidację obiektów nieużytkowych jak pomniki, rzeźby czy obeliski powiązane z ustrojami totalitarnymi. Nowela wejdzie w życie 22 października 2017 roku. Samorządy mają od tego czasu rok na usunięcie obiektów wpisanych na specjalną listę "niezgodnych z ustawą".
Czytaj też: Rosja upomina się o radzieckie pomniki w Polsce