Polska oskarżona o cynizm ws. polityki historycznej
Białoruskie władze w ostrym tonie skomentowały polską ustawę o zakazie propagowania komunizmu. - Wojna z pomnikami to element przepisywania historii II wojny światowej - stwierdził rzecznik białoruskiego MSZ Dźmitry Mironczyk.
06.07.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:18
- Jest to próba wymazania historycznej pamięci o tym, że narody Europy Wschodniej - Polacy, Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy - ramię w ramię walczyli z obcym wrogiem w ramach jednej antyhitlerowskiej koalicji - podkreślił rzecznik MSZ.
Zdaniem Mironczyka Mińsk rozumie "niejednoznaczne oceny wydarzeń XX wieku we współczesnej polskiej historiografii", ale w żaden sposób nie może "pogodzić się z próbami cynicznego postawienia znaku równości między sowieckimi żołnierzami-wyzwolicielami i nazistowskimi okupantami".
"Inaczej nie możemy"
Rzecznik MSZ oznajmił, że w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej zginął co trzeci mieszkaniec Białorusi. - Po prostu nie możemy w inny sposób odnosić się do losu pomników, wzniesionych dla upamiętnienia czynów ludzi wyzwalających Europę od faszyzmu - podkreślił Mironczyk.
Pod koniec czerwca Sejm i Senat poparły nowelę ustawy z 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, która reguluje kwestie usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym np. pomników, gloryfikujących ustrój totalitarny. Obejmuje też zakazem nadawanie nazw propagujących totalitaryzm np. szkołom.
Co ważne, przepisów ustawy nie stosuje się do pomników niewystawionych na widok publiczny, znajdujących się na terenie cmentarzy albo innych miejsc spoczynku, wystawionych na widok publiczny w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej, naukowej lub o podobnym charakterze, w celu innym niż propagowanie ustroju totalitarnego, wpisanych samodzielnie albo jako część większej całości do rejestru zabytków.
Źródła: PAP, rp.pl