Ostra dyskusja o in vitro w Bydgoszczy. Wezwano policję
Radni Bydgoszczy przyjęli uchwałę w sprawie programu "Leczenia niepłodności metodą zapłonienia pozaustrojowego - in vitro w latach 2017-20" . Miasto przeznaczy na dofinansowanie zabiegów tego rodzaju łącznie 250 tys. zł. Wcześniej dyskusja była tak gorąca, że wezwano policję, by sprawdziła trzeźwość radnych.
30.03.2017 | aktual.: 30.03.2017 06:28
Za przyjęciem projektu uchwały byli radni koalicji PO-PSL, a sprzeciwili się mu radni PiS. Uchwała została przyjęta stosunkiem głosów 15:12. Program będzie realizowany od 1 lipca 2017 r. do 30 czerwca 2020 r. W tym roku miasto wyda na ten cel 50 tys. zł, w latach 2018-2010 - 100 tys. zł, a w 2020 r. - 50 tys. zł.
- Zakwalifikowana do programu para ma prawo skorzystać z dofinansowania jednego zabiegu wspomaganego rozrodu w wysokości do 80 proc., w maksymalnej kwocie 5 tys. zł po warunkiem przeprowadzenia przynajmniej jednej całej procedury przewidzianej w programie. Koszt ewentualnych prób przeprowadzenia zapłodnienia pozaustrojowego ponoszony jest przez pacjenta - powiedział poseł Michał Stasiński (Nowoczesna)
, który przedstawił projekt obywatelski na sesji. Poseł zaznaczył, że Ministerstwo Zdrowia określiło koszt pojedynczego cyklu zapłodnienia in vitro w wysokości 7510 zł, a w komercyjnych klinikach koszt wynosi 8-10 tys. zł.
Stasiński podkreślił, że po zamknięciu narodowego programu leczenia niepłodności metodą in vitro w czerwcu 2016 r. polskie pary są zmuszone do korzystania wyłącznie z leczenia leczenia komercyjnego, co jest jawnym ograniczeniem prawa do leczenia przede wszystkim osób biedniejszych.
Podał też, że według szacunków niepłodność dotyka 10-12 proc. polskich par, a około 2 proc. z nich wymaga leczenia metodą in vitro. Zaznaczył, że w przypadku Bydgoszczy daje to 240 par rocznie, dla których jedyną szansą na biologiczne rodzicielstwo jest metoda in vitro.
Pod koniec sesji doszło do incydentu. Radny Bogdan Dzakanowski (niezrzeszony), niezadowolony z odpowiedzi na któreś z pytań, powiedział, że zadzwoni pod numer 112, aby sprawdzono czy prezydent miasta i radni są trzeźwi. Po pewnym czasie z sali obrad wyszli prezydent Bruski i przewodniczący Zbigniew Sobociński, a gdy wrócili poinformowali, że do ratusza przyjechało trzech policjantów i zbadali ich. Zapewnili też, że byli trzeźwi.
Bruski zapowiedział, że w związku z zachowaniem Dzakanowskiego podejmie kroki prawne i do końca kadencji nie będzie odpowiadał na zadawane przez niego pytania, a przewodniczący Sobociński powiedział, że radny nie będzie miał prawa udziału w spotkaniach z klubami radnych.