Ostatnie ostrzeżenie Rosji? "Sikorski wypowiadał się w imieniu całego NATO"
Szef MSZ Radosław Sikorski podczas zgromadzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ skierował do Rosji zapowiedź surowych konsekwencji w sytuacji naruszenia m.in. polskiej przestrzeni powietrznej. - Jeżeli Rosja będzie dalej tak robić, może dojść do sytuacji, w której wszystkie elementy systemu i procedur związanych z naruszeniem zostaną wyczerpane i taki samolot zostanie zestrzelony - mówi WP gen. Tomasz Drewniak.
- Jesteśmy pokojowymi krajami demokratycznymi (...), ale nie damy się zastraszyć. Mam tylko jedną prośbę do rządu rosyjskiego: jeśli kolejny pocisk lub samolot wleci w naszą przestrzeń powietrzną bez pozwolenia, celowo lub przez pomyłkę, i zostanie zestrzelony, a wrak spadnie na terytorium NATO, proszę, nie przychodźcie tu się skarżyć. Zostaliście ostrzeżeni - powiedział Radosław Sikorski. Pilne posiedzenie RB ONZ po raz pierwszy w historii zwołano na wniosek Estonii.
Podobne ostrzeżenie wystosował do Rosji premier Donald Tusk. - Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć: decyzję o zestrzeliwaniu obiektów latających będziemy podejmowali bezdyskusyjnie wtedy, kiedy naruszają nasze terytorium i latają nad Polską - powiedział Tusk w czasie poniedziałkowej konferencji prasowej.
Wystąpienie Sikorskiego na forum ONZ. Padły mocne słowa ws. Rosji
Wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu są reakcją na serię wtargnięć rosyjskich samolotów w przestrzeń powietrzną państw NATO, m.in. na piątkowe (19 września) naruszenie estońskiej przestrzeni powietrznej nad Zatoką Fińską przez trzy rosyjskie myśliwce MiG-31.
W ocenie gen. Tomasza Drewniaka, minister Sikorski na forum ONZ występował w imieniu wszystkich przedstawicieli NATO.
- To nie jest więc tylko polska deklaracja, ale wyglądało na to, że jego wystąpienie było uzgodnione ze wszystkimi partnerami - mówi Wirtualnej Polsce gen. Tomasz Drewniak, były wojskowy i pilot, w latach 2016-2017 Inspektor Sił Powietrznych.
I jak dodaje, z wypowiedzi ministra Sikorskiego jasno wynikało, że są w takich przypadkach określone procedury i przepisy.
- I jeżeli ktoś je łamie, to może się spodziewać pewnych konsekwencji. Nie w tym sensie, że będziemy strzelać do wszystkiego, co się rusza. Ale jeżeli Rosja będzie dalej tak robić, to może dojść do sytuacji, w której wszystkie elementy systemu i procedur związanych z naruszeniem zostaną wyczerpane i taki samolot zostanie zestrzelony - komentuje były wojskowy.
W jego ocenie byłaby to pewna zmiana, bo - jak zwraca uwagę - naruszenia przestrzeni powietrznej były, są i będą.
- Tutaj chodzi o poziom reakcji. To bardzo skomplikowane, bo sam proces jest skomplikowany i strzelanie jest skomplikowane. To wszystko ma wiele różnych aspektów. Byłbym ostrożny w odczytywaniu tego, że będziemy strzelać do wszystkiego, co się rusza - ocenia gen. Drewniak.
Według "Washington Post", NATO zamierza wyznaczyć Rosji granicę, której nie wolno przekraczać. Najlepszą opcją, stwierdził dziennik, jest jasne uprzedzenie, że samoloty wojskowe naruszające przestrzeń NATO będą natychmiast zestrzeliwane.
Głos w tej sprawie zabrał sekretarz generalny NATO Mark Rutte. - Decyzje odnośnie zestrzeliwania lub przechwytywania nadlatujących samolotów, są zawsze podejmowane w czasie rzeczywistym. W oparciu o dostępne informacje dotyczące poziomu zagrożenia, zamiarów, uzbrojenia i potencjalnego ryzyka dla sił sojusznika i osób cywilnych - podkreślił.
- Będziemy bronić każdej piędzi natowskiego terytorium. Sojusznicy potępili nieostrożne działania Rosji, które są eskalacyjne i ryzykują życiami ludzkimi. Nie chcemy kontynuacji tego niebezpiecznego wzorca zachowań Rosji. Nasi piloci robią dokładnie to, do czego zostali wyszkoleni - dodał szef NATO.
Amerykańska gazeta przypomniała, że 10 lat temu Turcja dała przykład, jak należy reagować na tego typu zachowania Rosjan.
"24 listopada 2015 r. ten długoletni członek NATO zestrzelił rosyjski myśliwiec Su-24 nad granicą z Syrią. Incydent ten nie wywołał III wojny światowej, ale dał Putinowi jasno do zrozumienia, że zapłaci cenę za sprawdzanie determinacji innego kraju" - stwierdził dziennik.
Zdaniem gen. Drewniaka, przykład zestrzelania rosyjskiego samolotu przez Turcję nie powinien być brany przez uwagę przez NATO czy Polskę.
- Tam akurat sytuacja była nieadekwatna. Po pierwsze, Turcja miała swoje interesy w tym regionie. Po drugie, ogłosiła tam strefę wojny. Po trzecie, czekała, bo Rosjanie przelatywali przez ten kawałek tureckiego terenu i strzelili bez ostrzeżenia. Rosyjski samolot znalazł się tak naprawdę w tureckiej przestrzeni kilkanaście sekund. Po prostu Turcy na niego czekali. Czyli tutaj analogii nie możemy mieć - uważa były Inspektor Sił Powietrznych RP.
Zdaniem rozmówcy Wirtualnej Polski, to nie jest to ścieżka, którą możemy iść.
- Tutaj musi być to cały proces decyzyjny ustalony z centrum dowodzenia NATO. Musi być obopólna komunikacja państwa, w której przestrzeni społecznej się to będzie odbywało. Każda sytuacja jest oddzielna, każda ma swój własny scenariusz i swój własny przebieg i do niej się adekwatnie podejmują decyzje. To nie jest tak, że jak się pięć razy naruszy, to przy dziesiątym zastrzelimy. Nie - podkreśla były wojskowy.
W podobnym tonie wypowiadał się premier Tusk. Nawiązując do ostatnich wydarzeń na Morzu Bałtyckim zastrzegł jednak, że nie w każdej sytuacji takie kroki będą podejmowane.
- Wtedy, kiedy mamy do czynienia z sytuacjami nie do końca jasnymi, np. ostatni przelot rosyjskich myśliwców nad platformą Petrobalticu, ale bez naruszenia (granic) - bo to nie są nasze wody terytorialne - trzeba się dwa razy zastanowić, zanim podejmie się decyzję o działaniach, które mogą wywołać już bardzo ostrą fazę konfliktu - podkreślił Tusk. Dlatego Polska pozostaje "w stałym porozumieniu z sojusznikami".
"To są dwie różne rzeczy"
Jak przypomina gen. Drewniak, na terytorium Morza Bałtyckiego Polska nie może strzelać do wrogich samolotów. - Tylko wtedy, kiedy samolot potencjalnego agresora, czy potencjalnego przeciwnika znajdzie się nad terytorium RP. A Bałtyk to nie jest terytorium RP. Nasze terytorium to tylko 12 mil od linii brzegowej. I nieważne, że dalej stoi nasza platforma wiertnicza, czy cokolwiek innego. Są to wody międzynarodowe, na których nie możemy strzelać - komentuje nasz rozmówca.
I jak podkreśla, musimy rozdzielić, dokąd sięga terytorium RP, a dokąd sięga Polska Strefa Odpowiedzialności za Ruch Lotniczy, bo to są dwie różne rzeczy.
- Ludzie to często mylą. Ten rejon odpowiedzialności Polski sięga dużo dalej niż nasze wody terytorialne. I w tym rejonie samoloty rosyjskie regularnie latają i my je tam też przechwytujemy, ale to nie znaczy, że naruszyły terytorium Polski. I tam Rosjanie, delikatnie mówiąc, przepisy naruszają, ale nie jest to powód do zestrzeliwania. To, że ktoś przeleciał nad naszą platformą wiertniczą, jest to naruszenie przepisów lotniczych. Ale to nie powód do zestrzeliwania - zapewnia gen. Drewniak.
- Pamiętajmy, że dyżurni piloci od nas i NATO cały czas są skomunikowani z ziemią. I każdą akcję, którą podejmują w tej drabince eskalacyjnej związanej z przechwytywaniem obcego samolotu, najpierw konsultują z Dowództwem Operacyjnym. Rosjanie robią to samo. Więc kiedy dojdzie do sytuacji, w której ta eskalacja będzie zmierzała do strzelania, Rosjanie najprawdopodobniej ją odpuszczą. Oni nas "macają". Ale finalnie myślę, że nie dojdzie do sytuacji, w której będą wykonywać lot, kiedy kolejne drabinki eskalacji będą pokonywane - podsumowuje były wojskowy.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski