Początek nowego horroru
W połowie maja nie było już gdzie uciekać - ludność została stłoczona na kilku km kw. nad brzegiem morza. To były ostatnie chwile Tamilski Tygrysów, które - jak opisuje Harrison - w szczytowym momencie kontrolowały jedną czwartą wyspy, dysponując wielką partyzancką armią.
Wielkie grupy Tamilów zaczęły więc poddawać się żołnierzom. Z opowieści bohaterów książki wynika, że koniec jednego horroru oznaczał jednak początek nowego - zaczynając od poniżających rewizji, podczas których wycieńczonym, wygłodzonym, a często i rannym ludziom kazano się rozbierać do naga, a kończąc na doniesieniach o gwałtach, torturach niedawnych rebeliantów i tajemniczych zaginięciach wielu innych ludzi. Władze w Kolombo zaprzeczają jednak tym oskarżeniom.
Tymczasem osoby, które przeszły przez sito mające wyłapać Tygrysów, trafiała później do Manik Farm (na zdjęciu), określone w książce jako największy obóz dla uchodźców na świecie, gdyż przebywało 282 tys. ludzi. Ale i tam miało dochodzić do wielu nadużyć, a ci Tamilowie, których bliskich było stać na łapówki, czym prędzej uciekali z obozu.