Przymusowe wcielenia
Dowodem na koszmar tamtych dni może być oświadczenie Czerwonego Krzyża, który przestrzega zasady naturalności i raczej nie komentuje działań na froncie, przez co też cieszy się zaufaniem nawet różnej maści bojówek na świecie. Na Sri Lance pracownicy organizacji zabierali z nadbrzeża statkami najciężej rannych. To, czego byli świadkami, opisali krótkim, ale znaczącym komentarzem, który cytuje Harrison: "niezliczone ofiary i przerażająca sytuacja humanitarna".
Ludzie ginęli wszędzie: na drogach, którymi maszerowali, by oddalić się od frontu, w prowizorycznych schronach, kolejkach po ostatnie zapasy żywności czy mleka dla dzieci. Także szeregi Tamilskich Tygrysów przerzedzały się. Rebelianci zaczęli więc siłą wcielać młodych Tamilów, mimo błagań i desperackich gróźb ich rodzin. O takich przypadkach również mówią relacje w książce "Do dziś liczymy zabitych".
Na zdjęciu: starsza kobieta w zniszczonej wiosce na północy kraju, 24 kwietnia 2009 r.