Ogromne straty Ukrainy. Sanitariuszka wzywa Zełenskiego
Sanitariuszka ochotniczka Kateryna Poliszczuk ps. "Ptaszka", która broniła Azowstalu w Mariupolu, wezwała prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do przeprowadzenia oficjalnego śledztwa w sprawie działań dowódcy 59. brygady Bohdana Szewczuka. Zarzuty wobec wojskowego są bardzo poważne.
"W celu sprawdzenia sytuacji w 59. oddzielnej Brygadzie Piechoty Zmotoryzowanej im. Jakowa Handziuka i poznania okoliczności ostatnich strat wśród personelu, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy podjął decyzję o wyjeździe do strefy odpowiedzialności wspólnej złożonej grupy roboczej" - przekazał w poniedziałek rano Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
To komunikat, który został opublikowany po skandalu, jaki wybuchł w związku z doniesieniami o nieprawidłowościach w jednostce.
Szokujące oskarżenia
Wszystko zaczęło się od wpisu sanitariuszki ochotniczki Kateryny Poliszczuk. Kobieta broniła m.in. Azowstalu w Mariupolu. Wezwała Prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do przeprowadzenia oficjalnego śledztwa w sprawie działań dowódcy 59. oddzielnej Brygady Piechoty Zmotoryzowanej Bohdana Szewczuka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sanitariuszka przez ponad rok znajdowała się w strefie działań bojowych ramię w ramię z 59. brygadą. Twierdzi, że zmiany w dowództwie miały związek z koneksjami rodzinnymi.
Oskarżenia o śmierć żołnierzy
"Ponieważ tysiące żołnierzy pozostało jeszcze do wykonywania obowiązków bojowych w strefie wojennej Szewczuka, proszę Pana, Panie Naczelny, o zwrócenie uwagi i przeprowadzenie oficjalnej weryfikacji rozkazów karnych, umyślnego zaniedbania, lekceważenia życia i zdrowia personelu, działań, które doprowadziły do śmierci dużej liczby personelu wojskowego, w tym na wysokich stanowiskach kierowniczych. Egoizm, ślepe karierowiczostwo, usunięcie wszystkich 'niezgadzających się' dowódców, tłumienie morale i upokorzenie personelu przez całkowitą obojętność na główny cel personelu wojskowego i jego jako dowódcy w wojnie z wrogiem" - rzuca oskarżeniami sanitariuszka.
Poliszczuk dodała, że ze względu na "nieludzką i nieprofesjonalną postawę Szewczuka jestem zmuszona przestać współpracować z tym niesławnym gangiem, a nie każdy ma możliwość przeciwstawiać się nakazom przestępczym, które mają na celu wyłącznie zdobycie dodatkowych gwiazd przez tego człowieka".
Na koniec zaapelowała: "Proszę podjąć działania i usunąć z podejmowania ważnych decyzji wojskowych osoby, które nie są zainteresowane ochroną personelu, wykonywaniem zadań i wygrywaniem. Honor wojskowy i honor oficera to nie puste słowa. Przynajmniej nie powinno tak być".
Wpis sanitariuszki, której stronę obserwuje blisko 50 tys. osób, błyskawicznie rozszedł się po kraju i wywołał prawdziwą burzę. To kolejna sytuacja, gdy szeregowy wojskowy otwarcie staje przeciwko dowództwu.
Skandal z generałem "rzeźnikiem"
W połowie czerwca szef sztabu Azowskiej Brygady Gwardii Narodowej Bohdan Krotewycz zwrócił się do Państwowego Biura Śledczego Ukrainy (SBI) o przeprowadzenie śledztwa w sprawie gen. Sodola.
"Moim zdaniem zabił (swoimi decyzjami - przyp. red.) więcej ukraińskich żołnierzy niż jakikolwiek rosyjski generał. Podczas składania zeznań w sprawach, w których nie mogę się wypowiadać, mówiłem o, moim zdaniem, popełnionych zbrodniach wojennych" - napisał Krotewycz na Telegramie.
Chwilę później Zełenski zdymisjonował generała i osobiście pojechał do jednostki, którą dowodził.
- Sodol nie cenił personelu. Ani oficerów, ani żołnierzy - mówił później w rozmowie z liga.net żołnierz brygady piechoty morskiej, który brał udział w walkach pod Krynkami. Wspomina, że marines wysyłano do ataku "aż do ostatniego". - Ginęły dziesiątki, jeśli nie setki żołnierzy - wspominał we wstrząsającej relacji.