ŚwiatOskarżenia wobec Ludmiły Kozłowskiej i "Otwartego Dialogu". Dziwna sprawa mołdawskiego raportu

Oskarżenia wobec Ludmiły Kozłowskiej i "Otwartego Dialogu". Dziwna sprawa mołdawskiego raportu

Raport mołdawskiego parlamentu stwierdza, że Ludmiła Kozłowska i jej Fundacja Otwarty Dialog (FOD) działa na zlecenie rosyjskich służb i otrzymywała fundusze z rosyjskiej "pralni pieniędzy". Raport cytuje londyński "The Times". Problem w tym, że został opublikowany pół roku temu, a w Mołdawii niewielu traktuje go poważnie.

Oskarżenia wobec Ludmiły Kozłowskiej i "Otwartego Dialogu". Dziwna sprawa mołdawskiego raportu
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Oskar Górzyński

Przytoczony przez niedzielne wydanie "The Times" raport wysuwa wobec "Otwartego Dialogu" bardzo poważne zarzuty: stwierdza, że rosyjski wywiad zasilił konta fundacji kwotą ok. 1,5 mln funtów, m.in. za pośrednictwem firm-krzaków w Glasgow i Edynburgu. Pieniądze miały pochodzić z "rosyjskiej pralni pieniędzy", przechodząc przez sieć wirtualnych spółek, by w końcu zasilić konto spółki Bartosza Kramka - męża prezeski FOD Ludmiły Kozłowskiej - który następnie darował je fundacji.

Za otrzymane pieniądze ludzie fundacji mieli lobbować na rzecz Veaceslava Platona, mołdawskiego oligarchy skazanego za oszustwo bankowe na kwotę 1 mld dolarów i kazachskiego oligarchy Muchtara Abliazowa, również skazanego za przestępstwa finansowe.

Przez szefa MSW Joachima Brudzińskiego publikacja "Timesa" została potraktowana jako potwierdzenie słuszności decyzji polskich władz o uznanie prezes Fundacji Ludmiły Kozłowskiej za persona non grata oraz o wszczęciu dochodzenia w sprawie finansowania Otwartego Dialogu. Mimo tych działań, Kozłowska była broniona przez polskich i europejskich polityków. Była zapraszana do Parlamentu Europejskiego, Bundestagu oraz brytyjskiej Izby Gmin. Belgia udzieliła jej natomiast prawa pobytu.

Brudziński nazwał obrońców Ukrainki "pożytecznymi idiotami".

"Hej, hej obrońcy 'europejsko-kazachskich' cwaniaczków od 'wyłączenia rzadu', wiecie już, że jesteście поле́зный идиот? Wiecie, że grudniowy 'cud zmartwychwstania' pana D. i świeczki z Rossmanna to wszystko za praną, brudną kasę? Lusia i jej tolerancyjny mąż raczej Nobla nie dostaną" - napisał na Twitterze minister.

Polityczny raport

Ale publikacja "The Times" wzbudziła niemałe zdumienie na Mołdawii. Po pierwsze dlatego, że raport, na który powołuje się dziennik, został opublikowany już w listopadzie 2018 roku. Po drugie, nie jest uważany za wiarygodny przez nikogo spoza rządzącej Demokratycznej Partii Mołdawii (DPM) kontrolowanej z tylnego siedzienia przez oligarchę i najpotężniejszego człowieka Mołdawii Vlada Plahotniuka.

- Byłem zaskoczony, kiedy to przeczytałem. Raport został przygotowany na zamówienie polityczne, aby uderzyć w opozycję. Przeciwko jego przyjęciu głosowali nawet socjaliści, którzy uczestniczyli w jego tworzeniu - mówi WP Mihai Popsoi, deputowany parlamentu i wiceszef proeuropejskiej Partii Akcji i Solidarności.

Jak wyjaśnia polityk, Plahotniuc wykorzystał decyzję Polski o wydaleniu Kozłowskiej, by ugrać polityczne punkty przeciwko opozycji. Wszystko przez wizytę liderów mołdawskiej opozycji, Maję Sandu i Andreia Nastase w Parlamencie Europejskim. Politycy zostali zaproszeni w 2017 roku przez europosłankę PiS Annę Fotygę, ale Fundacja Otwarty Dialog pomogła im kupić bilety lotnicze.

- To był ich jedyny związek z Kozłowską i Otwartym Dialogiem. I właśnie z tego po decyzji Polski Plahotniuc ukręcił wielką aferę. Raport stwierdza, że Sandu w ten sposób skorzystała z części środków FOD pozyskanych z nielegalnego źródła - mówi Pospoi.

Jak dodaje Mołdawianin, nie jest mu wiadomo, czy Kozłowska rzeczywiścia miała jakiekolwiek związki z oligarchą Veaceslavem Platonem (byłym partnerem Plahotniuka, który później stał się jego rywalem), ale jakość raportu pozostawia wiele do życzenia. Dla poparcia głównych tez dokumentu - o działalności na zlecenie rosyjskich służb - cytowane są np. artykuły z mało znanej ukraińskiej strony internetowej antikor.com.ua, a także z polskich źródeł, takich jak portal wPolityce czy portal Polskiego Radia.

Fundacja Otwarty Dialog odrzuca oskarżenia o przestępcze pochodzenie środków.

- Moja firma faktycznie miała różnych kontrahentów. Ale płaci podatki, prowadzi pełną księgowość, przechodziła różne kontrole i nigdy wcześniej nie wysuwano wobec niej żadnych zarzutów - tłumaczył w rozmowie z WP Kramek. - Doszło do zbudowania mocno naciąganej, fałszywej teorii, łącząc prawdziwych i wymyślonych kontrahentów spółki z aferą Panama Papers i w przekazie medialnym automatycznie przypisując ich fundacji twierdząc, że dysponuje ona środkami o przestępczym pochodzeniu - dodał.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (46)