Niechciana w Polsce, fetowana w UE. W ojczyźnie grozi jej do 15 lat więzienia
Ludmiła Kozłowska na celowniku Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) w Użhorodzie. To szefowa działającej w Polsce Fundacji Otwarty Dialog, której nasze służby zakazały wjazdu do UE ze względów bezpieczeństwa. Zakaz zignorowało kilka krajów Wspólnoty.
Ludmiła Kozłowska jest podejrzewana m. in. o zdradę stanu i nawoływanie do zmiany granic Ukrainy. Tamtejszy portal StopKor dotarł do dokumentów SBU w tej sprawie.
Po tym, jak działacz organizacji pozarządowej Stop Korupcji (StopKor) złożył zawiadomienie o "bezprawnych działaniach" Kozłowskiej, dostał odpowiedź, że wobec Ukrainki toczy się już postępowanie karne w związku z oznakami popełnienia przestępstwa.
"Organizacja StopKor wyjaśniła, że śledztwo prowadzone jest z paragrafów mówiących m.in. o działaniach w celu obalenia władz i naruszenia ładu konstytucyjnego, zmianie granic Ukrainy i publicznym nawoływaniu do podjęcia takich działań" - donosi portal, na który powołuje się PAP.
Kłopoty Kozłowskiej
"Obrończyni praw człowieka zapracowała na 15 lat więzienia" - dodaje StopKor. Chodzi o zdradę stanu i oszustwa finansowe na dużą skalę.
Gdy w sierpniu przyleciała z Kijowa do Brukseli, Kozłowska została zatrzymana na lotnisku i wydalona z powrotem na Ukrainę. Polska umieściła w schengeńskiej bazie SIS żądanie, by nie wpuszczać jej do strefy Schengen. Polskie służby zdawkowo wyjaśniły, że chodzi o "poważne wątpliwości dotyczące finansowania Otwartego Dialogu". Chodzi o rodzinno-finansowe powiązania Kozłowskiej i jej fundacji z Rosją, którym sukcesywnie zaprzecza.
Ukrainka od tego czasu odwiedziła jednak Parlament Europejski, niemiecki Bundestag, a także Wielką Brytanię i Francję. Spowodowało to oburzenie polskich dyplomatów, którzy nie zgadzają się z tym, że decyzja naszych służb nie jest respektowana.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl