Oskarżeni ws. "Wujka" zarzucają świadkowi nieprawdę
Byli zomowcy, oskarżeni o strzelanie do
górników w kopalniach "Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku
stanu wojennego, zaprzeczają zeznaniom Jacka Jaworskiego. Świadek
ten powtórzył, że niektórzy z byłych milicjantów opowiadali mu,
jak strzelali do górników.
Jaworski jest współautorem tzw. raportu taterników, sporządzonego w 1982 roku po obozie szkoleniowym w górach, podczas którego jego autorzy - doświadczeni taternicy - uczyli milicjantów spod "Wujka" wspinaczki, a ci mieli im opowiadać o wydarzeniach w tej kopalni.
Zdaniem Jaworskiego, sygnał do otwarcia ognia w kopalni "Wujek" dał dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald C., po nim strzelali inni członkowie plutonu. Romuald C. trzykrotnie miał prosić o zgodę na użycie broni dowódcę operacji pod "Wujkiem" pułkownika Kazimierza W., a gdy jej nie uzyskał, sam zdecydował o otwarciu ognia.
C. powiedział mi, że płk W. stchórzył, a on sam wziął na siebie ryzyko decyzji o użyciu broni, a mimo to W. dostał wyższe odznaczenie - zeznał świadek. Jaworski uważa, że Romuald C. miał "zachętę" do użycia broni od komendanta wojewódzkiego katowickiej milicji pułkownika Jerzego Gruby.
Romuald C. oświadczył, że to co mówi Jaworski, jest nieprawdą. Taki fakt nie mógł mieć miejsca i nie miał. To jest wyssane z palca- mówił.
Podczas pacyfikacji strajkujących kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku stanu wojennego zginęło dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało rannych. Na ławie oskarżonych zasiada 17 byłych milicjantów.