Organista stracił pracę, zanim ją zaczął. Bo jest niewidomy
Kamil Wiśniewski jest organistą. Ma jednak problemy ze znalezieniem pracy, bo oprócz tego, że kocha muzykę i graniem chciałby zarabiać na swoje życie, jest również osobą niewidomą. A to, jak się okazuje, jest dla niektórych problemem.
O tym, jak wygląda sytuacja osób niewidomych w codziennym życiu, pan Kamil napisał w mediach społecznościowych. Jak wyjaśnił, poradziła mu to przyjaciółka, której opowiedział jedną ze swoich przykrych historii poszukiwania pracy.
Dodał, że zrobił to, "nie po to, żeby szukać uwagi czy współczucia. Ale po to, żeby świat osób widzących dowiedział się, jak często osoby niewidome są dyskryminowane, bez względu na ich umiejętności, czy merytoryczną wartość tego co robią" - napisał pan Kamil.
Zaczęło się od odpowiedzi na ogłoszenie na jednej z grup facebookowych. Zgodnie z relacją pana Kamila, pewien organista dał tam ogłoszenie, że szuka zastępstwa do swojej parafii na jedną z najbliższych niedziel. Zmiennik miał zagrać na siedmiu mszach o określonych porach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pan Kamil odpisał na ogłoszenie informując o swoim wykształceniu, dotychczasowym doświadczeniu i umiejętnościach. Ogłoszeniodawca poprosił o nagranie dokumentujące umiejętności pana Kamila w zakresie gry i śpiewu.
Pan Kamil przesłał film z czterema utworami. Według jego relacji, organista po wysłuchaniu nagrań zdecydował się powierzyć mu zastępstwo w przyszłą niedzielę.
Wtedy pan Kamil podziękował za zaufanie i poinformował, że jest osobą niewidomą. "Tak, celowo poinformowałem o tym na samym końcu" - pisze Kamil Wiśniewski. Niestety wtedy stało się najgorsze: "Organista odpisuje, że skoro jestem osobą niewidomą, on rezygnuje z moich usług i znajdzie sobie innego zastępcę" - opisał pan Kamil.
Próbował jeszcze tłumaczyć, że brak wzroku nie wpływa na poziom jego gry. Pytał też, dlaczego został zdyskwalifikowany z powodu braku wzroku. Jednak nie otrzymał już żadnej odpowiedzi.
Niewidomy organista: "To dla mnie codzienność"
"Taka sytuacja, jak ta którą opisałem, przytrafia mi się średnio raz w miesiącu. Takie sytuacje stały się moją codziennością, odkąd zostałem organistą" - przekonuje Kamil Wiśniewski. O swoim problemie opowiedział przyjaciółce. "Że znowu to samo, znowu to samo co zwykle, odmówili mi roboty bo jestem ślepy!!!" - opisał.
Pan Kamil przekobuje, że nie opisał swojego problemu tylko dlatego, żeby pokazać "jest biednym, nieszczęśliwym i poszkodowanym misiem", "Chciałbym by Państwo zobaczyli, że my, niewidomi, bardzo często jesteśmy karani za to, że nie widzimy. Czyli za coś na co nie mamy wpływu" - tłumaczy. "I nawet, jeśli zrobię 3 doktoraty, 4 habilitacje i 5 podyplomówek - nadal znajdą się ludzie, którzy nie spojrzą na moją wiedzę i na moje umiejętności, ale skreślą mnie tylko dlatego, że nie widzę" - kwituje Kamil Wiśniewski.
Przekonać, że "niewidomi nie gryzą"
Wpis pana Kamila na Facebooku odbił się szerokim echem. Opis historii ma już kilkaset udostępnień i komentarzy. Niektórzy użytkownicy piszą, że pan Kamil powinien napisać o jaką parafię i którego organistę chodzi. On jednak przekonuje, że nie opisał sprawy po to, żeby kogoś piętnować.
"Zupełnie nie chodzi o to, żeby wymienić po nazwisku, że ten i ten człowiek źle zrobił, bo mam jakieś takie wrażenie, że zawsze kiedy przekonam jedną osobę, że niewidomi nie gryzą i nie trzeba się ich bać, pojawia się na mojej drodze kolejnych dziesięciu nieprzekonanych" - odpisał na jeden z komentarzy.
Czytaj także: