Orban, Putin, dwa bratanki: spółki, gaz, ropa i banki
Węgry stały się centrum wypadowym dla operacji rosyjskiego wywiadu w naszej części Europy. Węgierscy oligarchowie robią interesy z Rosją z pomocą rosyjskich służb. A Władimir Putin regularnie spotyka się z Viktorem Orbanem - oficjalnie i nieoficjalnie - tak węgierski dziennikarz śledczy Szabolcs Panyi opisuje pajęczynę, którą Rosja oplotła kraj uznawany za sojusznika Polski.
Szymon Jadczak: Viktor Orbán zakazał transportu broni na Ukrainę przez terytorium Węgier. Ze strachu przed Rosją?
Szabolcs Panyi, dziennikarz śledczy portalu Direkt36, pisze o relacjach Węgier z Rosją: Trudno powiedzieć, czy chodzi o zbliżające się wybory, czy o obawę przed gniewem Putina. Orbán jest w trakcie kampanii wyborczej, w której próbuje przedstawić się jako wiarygodny przywódca, który nie pozwolił wciągnąć Węgier w wojnę. Równocześnie oskarża węgierską opozycję o podżeganie do tej wojny.
Dlaczego?
Sądzę, że wewnętrzne sondaże Fideszu pokazują, iż niezdecydowani wyborcy boją się tego, co może się wydarzyć na Ukrainie, a Orbán gra tymi obawami. Musimy też zaznaczyć, że rządowa propaganda od lat wmawia Węgrom, że Putin jest wielkim, godnym zaufania sojusznikiem Węgier. Więc teraz trudno byłoby Orbánowi tak szybko zmienić kurs w stosunku do Rosji i nie stracić równocześnie wiarygodności.
Czy uważasz, że zachowanie Orbána mogło być wynikiem szantażu ze strony Rosjan?
Po pierwsze popularność Orbána częściowo opiera się na zapewnieniu ludziom niskich kosztów energii, a to sprawia, że jego polityczne notowania zależą od taniego rosyjskiego gazu.
Druga sprawa to korupcja. Biznesmeni w orbicie premiera czerpią korzyści z wszelkiego rodzaju rosyjskich biznesów. Na przykład moi koledzy odkryli, że Węgry potajemnie wydały synowi i rodzinie rosyjskiego szefa SWR (Służba Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej - red.) Siergiejowi Naryszkinowi złote wizy w zamian za setki tysięcy euro.
(W 2013 roku węgierski rząd wdrożył program złotych wiz rezydencyjnych. Chętna osoba kupowała pięcioletnie obligacje skarbu państwa, minimum za 300 tys. euro. Według ustaleń dziennikarzy Direkt36, po odliczeniu prowizji, a także oprocentowania i inflacji, w wyniku całej operacji państwo zamiast zarobić, straciło. A ponad 1200 wiz trafiło do Rosjan - red.)
Jak nazwałbyś relacje łączące Orbana z Putinem? Jak często się spotykają?
W normalnych czasach spotykali się co roku oficjalnie albo w Moskwie, albo w Budapeszcie. Czasem spotykają się też nieoficjalnie lub podczas różnych międzynarodowych szczytów.
Od 2010 roku odbyło się 11 oficjalnych dwustronnych wizyt - plus te nieoficjalne. Uważam, że jest to relacja pragmatyczna, biznesowa, ukierunkowana na załatwianie konkretnych interesów.
Pewne jest, że Orbán darzy Putina podziwem, bo lubi tego typu silnych ludzi. Ale Rosjanie na pewno nie ufają Orbánowi. Wciąż pamiętają jego antykomunistyczne, antyrosyjskie korzenie z lat 90.
Polski koncern PKN Orlen sprzedał węgierskiemu MOL-owi część swoich stacji benzynowych. Przy tej okazji pojawiły się pytania, w jakim stopniu MOL jest powiązany z Rosją i jaki wpływ mogą mieć Rosjanie na Polskę poprzez tę transakcję?
MOL prowadzi interesy z Rosją, a przy okazji to jedno z najważniejszych węgierskich przedsiębiorstw. Orbán niewiele zrobił, aby złagodzić zależność energetyczną Węgier od Moskwy. A wokół rosyjskich transakcji dotyczących ropy i gazu, które są postrzegane jako sposób na opłacanie węgierskich elit, zawsze pojawiały się w roli pośredników różne podejrzane firmy.
Początek współpracy rosyjsko-węgierskiej to rok 2010 i spotkanie węgierskich oligarchów popierających Orbána z szefami rosyjskiej FSB, czyli Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, w siedzibie na Łubiance. Po co to spotkanie było? Orbán mógł o nim nie wiedzieć?
Najpierw sam Orbán pierwszy raz spotkał się z Putinem pod koniec 2009 roku. Potem jego oligarchowie udali się do Moskwy na tajne rozmowy z FSB. Moim kolegom, którzy opisywali to spotkanie, powiedziano, że jest to wizyta wprowadzająca, podczas której FSB zaoferowała swoje usługi i pomoc w sprawach biznesowych. Chodziło o to, żeby polityczny półświatek rosyjski i polityczny półświatek węgierski nawiązały ze sobą kontakt w perspektywie przyszłych umów biznesowych. Co oczywiście się wydarzyło.
W jakich okolicznościach w 2014 roku Putin i Orbán podpisali kontrakt na budowę elektrowni jądrowej?
Początkowo rząd Węgier zaplanował otwarty proces przetargowy, aby o projekt mogły ubiegać się również firmy z USA, Francji i Korei Południowej. Następnie ludzie Orbána rozpoczęli tajne rozmowy z Rosją w 2013 r. i zaskoczyli wszystkich, ogłaszając porozumienie na początku 2014 r. Niektórzy eksperci twierdzą, że Rosja spieszyła się, ponieważ już przygotowywała się do inwazji na Krym i chciała przeforsować tę umowę przed wojną i potencjalnymi sankcjami. Pozostaje pytanie, czy Orbán wiedział, dlaczego tak ważne było, aby Rosjanie zawarli umowę w takim pośpiechu, czy nie.
Takich przypadków dziwnych biznesów z Rosją jest więcej. Jak to możliwe, że w przypadku zamówienia na wagony kolejowe do Egiptu rząd węgierski wspiera nie firmę węgierską, lecz rosyjską? To nie sprowokowało protestów w kraju?
Nie, ale powinno! Stało się tak, że węgierski państwowy bank importowo-eksportowy anulował gwarancję kredytową dla węgierskiej firmy i zaczął wspierać rosyjski Transmashholding, gigant kolejowy. Nawiasem mówiąc powiązany z rosyjskim wojskiem.
Nazwałbym to zdradą, a z pewnością działaniem sprzecznym z węgierskimi interesami narodowymi. Oczywiście dobrze wiemy, dlaczego rząd Orbána to zrobił: Transmashholding założył spółkę joint venture z kolegą Orbána, więc to im się opłacało.
W Polsce dziwi nas, że służby nie są w stanie złapać rosyjskich szpiegów, choć wiadomo, że tu działają. Z drugiej strony na Węgrzech rosyjscy szpiedzy są łapani, ale po cichu. Dlaczego to się dzieje?
Złapali Mateusza Piskorskiego i kilku innych, prawda? (Piskorski został oskarżony o szpiegostwo w 2018 r., jego proces jest niejawny - red.) Niewiele wiem o tym, jak działają polskie służby, ale biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia, że zarówno węgierskie, jak i polskie agencje bezpieczeństwa były zajęte inwigilacją krytyków rządu, nie dziwię się, że agenci polskiego kontrwywiadu mieli mało energii, by ścigać agentów GRU i SWR.
A poważniej: węgierskie cywilne agencje wywiadowcze przyjmują rozkazy polityczne, a nasz kierunek polityki zagranicznej był prokremlowski. Oprócz tego mamy też wywiad wojskowy lojalny wobec NATO i oficerowie tego wywiadu, ilekroć otrzymywali prośby lub informacje od swoich partnerów z NATO i UE, działali przeciwko agentom GRU. Myślę, że to jedyne wyjaśnienie.
Kilka lat temu ujawniłeś, że rosyjscy agenci wywiadu i biznesmeni związani ze zorganizowaną przestępczością kupowali sobie prawo pobytu na Węgrzech. Czy ten mechanizm nadal działa? Kto z Rosji został w ten sposób mieszkańcem Węgier?
To zostało zamknięte kilka lat temu z powodu skandali. Nie wiem, czy rodzina Naryszkina nadal ma pozwolenie na pobyt na Węgrzech. Ale oglądając w telewizji, jak Putin grilluje Naryszkina podczas spotkania tuż przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę, pomyślałem, że rodzina szefa SWR jest mądra, pozostawiając sobie tę drogę ucieczki do Unii, tak na wszelki wypadek.
Większość posiadaczy złotej wizy to Chińczycy. Oprócz nich - jak sądzę - Rosjanie. Kandydaci do tej wizy - które umożliwiały m.in. swobodne poruszanie się po krajach Unii - musieli przejść przez kontrole bezpieczeństwa, które były dość luźne. To dlatego wpuściliśmy rodzinę rosyjskiego szefa szpiegów do strefy Schengen.
Jednym z najbardziej szokujących przykładów współpracy Rosji z Węgrami jest sprawa Lubiszynów. Opowiedz o tym.
Dwóch rosyjskich handlarzy bronią zostało aresztowanych na Węgrzech w prowadzonej przez DEA (amerykańską agencję do walki z narkotykami - red.) międzynarodowej operacji "Perseus" w 2016 roku.
Władimir Lubiszyn i jego syn o tym samym nazwisku zostali złapani podczas prowokacji służb. Myśleli, że sprzedają broń meksykańskiemu kartelowi narkotykowemu w zamian za kokainę i gotówkę. Chcieli między innymi sprzedać do Meksyku rakiety, którymi gangsterzy strącaliby samoloty i śmigłowce amerykańskiej Straży Przybrzeżnej. W rzeczywistości negocjowali z tajnymi informatorami DEA.
Po ich aresztowaniu w Budapeszcie Stany Zjednoczone złożyły wniosek o ekstradycję. W tym samym czasie Rosja wszczęła fałszywe śledztwo przeciwko tym samym mężczyznom, kopiując i wklejając wniosek USA o ekstradycję, aby stworzyć podstawę prawną dla rosyjskiego wniosku. Ostatecznie rząd Orbána wysłał Lubiszynów do Rosji, gdzie zgodnie z oczekiwaniami zostali uwolnieni. Stany Zjednoczone były wściekłe.
Kolejna sprawa to bank IIB - Międzynarodowy Bank Inwestycyjny – nazwany przez węgierską opozycję "rosyjskim bankiem szpiegowskim". Dlaczego działalność tego banku na Węgrzech budziła niepokój nawet wśród Amerykanów?
Ze względu na immunitet dyplomatyczny wobec ich personelu. Ten kierowany przez Rosję i zdominowany przez Rosję bank został w zasadzie uruchomiony przez Putina. Prezes Nikolay Kosov pochodzi z rodziny związanej z KGB.
Stany Zjednoczone podejrzewały, że bank ten jest przykrywką dla rosyjskich szpiegów i naciskały na Orbána, aby nie dopuścił do przeniesienia go do Budapesztu. I nawet gdy wszystkie kraje byłego bloku wschodniego zrezygnowały z udziałów w tym relikcie RWPG, Węgry pozostały jego udziałowcem i nadal ma on swoją siedzibę w Budapeszcie. Za darmo.
Czy Putin szanuje Orbána? W 2017 roku przyjechał na Węgry, bo chciał wziąć udział w zawodach judo. Napisałeś, że ta wizyta została Orbánowi narzucona. Czy premier Węgier nie ma siły, czy nie chce się przeciwstawić Rosji?
To złożone. Na pozór Orbán był sojusznikiem Putina. Zakulisowo Rosjanie wciąż widzą w nim zdrajcę i przywódcę państwa NATO, czyli sojusznika z pewnością niewiarygodnego.
W rodzinie mafijnej zawsze toczą się walki wewnętrzne, choć z zewnątrz może ona wyglądać na zjednoczoną. Dopóki ich zainteresowania są zgodne, dopóki mogą robić interesy, uśmiechają się i spotykają. Ale są też konflikty.
Co pokazuje wzrost liczby rosyjskich dyplomatów na Węgrzech? Czy przedstawiciele NATO naprawdę traktują Węgry jako kraj niegodny zaufania?
Od dawna krążą pogłoski, że nie każdy sojusznik NATO jest zadowolony z dzielenia się danymi wywiadowczymi z Węgrami. Ambasada rosyjska w Budapeszcie jest duża (choć wciąż znacznie mniejsza niż ta w Pradze). Węgry i ta ambasada są swego rodzaju centrum logistycznym dla operacji wywiadowczych Moskwy. Ich celem są głównie inne kraje regionu, a nie same Węgry. Kiedy na przykład GRU wysadziło w powietrze skład amunicji w Czechach w 2014 roku, dwóch ich agentów podróżowało przez Budapeszt, meldując się w lokalnej ambasadzie. Rosjanie wykorzystują Węgry do celów logistycznych, przygotowując operacje przeciwko innym krajom, bo dzięki klimatowi politycznemu czują się tu prawie bezpiecznie.
Rosyjska FSB i SWR zbierały także informacje z życia prywatnego i erotycznego polityków, aby móc je później wykorzystać. Czy to oznacza, że Rosjanie mogą szantażować węgierską elitę?
Nie znam konkretnych przypadków szantażu materiałami intymnymi w przypadku węgierskich elit, ale bym się nie zdziwił, gdyby takie sytuacje się zdarzały.
Władze węgierskie nazywały Ukrainę państwem upadłym i uzasadniały okupację Krymu przez Rosję. Czemu? Czy to się zmieniło?
Część naszego rządu i partii rządzącej od razu zrozumiała, że mamy do czynienia z zupełnie nową sytuacją, a Rosja jest w tej chwili po prostu wyjątkowo toksyczna. Nie jestem pewien, czy Orbán już to zrozumiał, ale na pewno to zrobi. Zresztą jest tu mnóstwo dwulicowości.
Na zewnątrz Orbán mówi rzeczy, które wpisują się w nurt europejski, jak wspieranie suwerenności Ukrainy. Ale w kraju, mówiąc o wojnie, nie używa nawet słowa "Rosja". Ponadto jego media propagandowe nadal rozpowszechniają wprost antyukraińską propagandę Kremla.
Szabolcs Panyi to węgierski dziennikarz śledczy, pracuje w portalu direkt36.hu. Od lat ujawnia patologie węgierskiej polityki, w tym powiązania Victora Obrana z Władimirem Putinem. W 2018 r. był nominowany do Europejskiej Nagrody Dziennikarskiej za tekst o węgiersko-rosyjskich interesach z oficerami rosyjskich służb w tle.
Rozmawiał Szymon Jadczak
szymon.jadczak@grupawp.pl