Premier z Krakowa
W 2007 roku z działalności politycznej wycofał się kolejny z sejmowych weteranów - Jan Rokita, który mandat poselski sprawował od 1989 roku. Poseł PO poinformował o swojej rezygnacji ze startu w wyborach tego samego dnia, kiedy jego żona ogłosiła, że zostanie doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kobiet. Swoją decyzję tak tłumaczył w wywiadzie dla "Wprost": "Biegłem w bardzo dobrej stawce z niezłymi perspektywami na dobre miejsce na mecie. Wycofałem się trochę z powodów osobistych, trochę z politycznych". W 2010 roku w rozmowie z tym samym tygodnikiem deklarował, że nie wróci do polityki, bo ta "przestała go pasjonować" i "utracił wiarę w jej sens".
Jan Rokita, zanim trafił do PO, przeszedł długą polityczną drogę. W 1989 wszedł do sejmu z ramienia Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. W 1991 roku wstąpił do Unii Demokratycznej, dwa lata później znalazł się w Unii Wolności. W 1997 roku został jednym z twórców Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, które później dołączyło do Akcji Wyborczej "Solidarność". Kiedy na polskiej scenie politycznej pojawiła się Platforma Obywatelska, Rokita był oponował przeciwko włączeniu Stronnictwa do partii "trzech tenorów". Jednak kiedy notowania AWS zaczęły spadać, zmienił swoje nastawienie i w wyborach z 2001 roku startował już w barwach Platformy. Jan Rokita ma też w swoim dorobku nieudaną próbę ubiegania się o fotel prezydenta Krakowa w 2002 roku. Dużą popularność zapewniła mu praca w komisji śledczej ds. afery Rywina, a także słynne wystąpienie w Sali Plenarnej, kiedy krzyczał "Nicea albo śmierć!", domagając się od premiera Leszka Millera zastosowania do systemu podejmowania decyzji w Unii określonemu w traktacie
nicejskim.
Przedmiotem szyderstw stało się jego hasło wyborcze z 2005 roku - "Premier z Krakowa". Po kampanii Rokita uczestniczył w tworzeniu gabinetu cieni PO, którego cele zaprezentował na specjalnej konferencji prasowej w 2007 roku. Wg nieoficjalnych informacji, uczynił to bez porozumienia z kierownictwem partii. Już wcześniej w mediach głośno było o rzekomym konflikcie Rokity z Donaldem Tuskiem i Grzegorzem Schetyną.
W 2008 roku Jan Rokita został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski. Na krótko zaangażował się też w działalność publicystyczną - był felietonistą "Dziennika". W 2009 roku znów zrobiło się o nim głośno, a to za sprawą incydentu na lotnisku Lufthansy w Monachium. Małżeństwo Rokitów wdało się w awanturę z obsługą samolotu. Pod koniec sierpnia tego roku Jan Rokita wrócił do Krakowa po pobycie w szpitalu we Włoszech, gdzie był leczony na niewydolność nerek.