Oni kiedyś trzęśli Polską!
Zobacz dawnych politycznych gigantów!
Oni kiedyś trzęśli całą Polską! - zobacz zdjęcia
"Na pytanie, czy nigdy z nikim nie będziesz, może odpowiadać mąż pytany o żonę lub o kochanka. W polityce słowo 'nigdy' jest słowem wyklętym" - powiedział kiedyś w Radiu ZET premier Donald Tusk. Czy to przekonanie sprawdziło się w przypadku osobistości ze świata polityki, które kiedyś miały pełnię władzy, a teraz usunęły się w cień? Czy udało im się wytrwać z dala od polityki? Czy w tym środowisku słowo "nigdy" oznacza tylko "aż nastąpi odpowiedni moment"?
(ak)
Wykorzystane źródła: PAP, www.wprost24.pl, www.polityka.pl, www.wyborcza.pl
"Piękny Maryjan"
Marian Krzaklewski z polityki wycofał się w 2002 roku. Jako kandydat na europosła ponownie próbował zaistnieć w siedem lat później, podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Bez powodzenia kandydował wtedy z listy Platformy Obywatelskiej na Podkarpaciu - bastionie PiS. Miał być czarnym koniem Platformy (w tym regionie Krzaklewski zawsze uzyskiwał dobre wyniki, szczególnie w swojej rodzinnej Kolbuszowej), okazał się jednak jej wielkim przegranym.
Działalność polityczna Krzaklewskiego nabrała rozmachu po tym, jak w 1991 roku zastąpił Lecha Wałęsę na stanowisku przewodniczącego NSZZ "Solidarność". Jego kontrkandydatami byli wtedy Lech Kaczyński i Bogdan Borusewicz. Przy nich działalność opozycyjna Krzaklewskiego wypadała blado - w 1984 roku spędził w więzieniu dwa miesiące za roznoszenie opozycyjnej prasy. Jednak mało znany kandydat z Dolnego Śląska wygrał dzięki poparciu szarych działaczy, którym obiecał, że zajmie się działalnością w zakładach pracy. Wcześniej Krzaklewski pracował w PAN i jako adiunkt na Politechnice Śląskiej, na tej uczelni zrobił też doktorat.
Na polityczne salony wkroczył ostro - w 1993 roku przekonał posłów z "Solidarności" do poparcia wotum nieufności dla rządu Hanny Suchockiej. Trzy lata później został ojcem AWS - w tej koalicji zjednoczył czterdzieści skłóconych ze sobą prawicowych ugrupowań. Czynnikiem spajającym była m.in. wspólna walka z projektem konstytucji, który Krzaklewski porównał do "nawały bolszewickiej z 1920r.", a jej zwolenników nazwał uczestnikami Targowicy. Przed referendum konstytucyjnym Krzaklewski apelował też o "intronizację Chrystusa Króla A.D. 1997".
Po wygranych przez AWS wyborach z 1997 roku Krzaklewski niespodziewanie oddał stanowisko premiera Jerzemu Buzkowi, choć, jak wtedy mawiano, nadal "kierował rządem z tylnego siedzenia". Krzaklewski nie zrezygnował jednak z funkcji przewodniczącego klubu parlamentarnego AWS. Jego przeciwnicy oskarżali go o narcyzm, a przez charakterystyczny sposób pozowania do zdjęć, w którym przypominał Mussoliniego, zyskał przydomek Duce. Do wyglądu zewnętrznego przewodniczącego AWS nawiązywała też jedna z przyśpiewek, nucona podczas kampanii prezydenckiej z 2000 roku: "Marian Krzaklewski to nasz kandydat, piękny Maryjan, mądry Maryjan". Jednak ani ta piosenka, ani charakterystyczne hasło: "Krzak-tak"; nie zapewniły Krzaklewskiemu zwycięstwa. Z wynikiem 15,57% był trzeci - za Aleksandrem Kwaśniewskim i Andrzejem Olechowskim. W 2002 roku Krzaklewski przegrał też wybory na przewodniczącego "Solidarności", jednak pozostał członkiem Komisji Krajowej Związku. Nadal działa też w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym,
organie doradczym Unii Europejskiej. Zna cztery języki: angielski, francuski, włoski i rosyjski.
Lew lewicy - Józef Oleksy
Przewodniczący SLD z 2005 roku nie startuje w tegorocznych wyborach. W programie "Z każdej strony"; Wirtualnej Polski były premier stwierdził: "Dla mnie niezrozumiałe jest to, że w ogóle nie brano pod uwagę mojego kandydowania na Mazowszu, w okręgu, w którym byłem liderem politycznym!". Oleksemu zaproponowano za to "jedynkę" w Nowym Sączu, gdzie od 10 lat SLD nie zdobyło żadnego mandatu. Oleksy zrezygnował więc z ubiegania się o miejsce w parlamencie. Nieoficjalnie mówi się, że Grzegorz Napieralski miał obiecać mu pierwsze miejsce w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku.
Sprawa "Olina" przeciągający się proces lustracyjny, afera paliwowa, taśmy Gudzowatego - Józef Oleksy protestuje przeciwko podkreślaniu tylko ciemnych stron w jego działalności politycznej. W rozmowie z "Wprost" określił siebie jako "człowieka ciekawego ludzi i świata, gotowego służyć innym bardziej niż sobie". Na swoim koncie ma Medal Zasłużonego dla Tolerancji z 2003 roku. W tym samym roku otrzymał też tytuł Mistrza Mowy Polskiej. Do historii przejdą na pewno jego słynne dialogi z Aleksandrem Gudzowatym, ujawnione przez tygodnik "Wprost" w 2007 roku. O Leszku Millerze Oleksy powiedział wtedy "zawzięty dupek". Aleksandra Kwaśniewskiego też ocenił krótko: "Ch.. skończony, oszust".
Józef Oleksy zasiadał na najwyższych w historii Polski stanowiskach: był posłem, marszałkiem sejmu (1993-1995), wiceprzewodniczącym Rady Naczelnej SdRP. Od marca 1995 do stycznia 1996 roku zajmował stanowisko premiera. Reprezentował też sejm w Konwencie Unii Europejskiej, przygotowującym reformę Unii (w 2002 roku). W rządzie Marka Belki otrzymał tekę wicepremiera i szefa MSWiA. Od kwietnia 2004 roku do stycznia 2005 sprawował funkcję marszałka sejmu. Od stycznia 2005 do maja tego roku był przewodniczącym SLD. W 2007 roku Oleksy zrezygnował z członkostwa w partii, wrócił do niej w 2010 roku.
W wywiadzie dla tygodnika "Wprost" Józef Oleksy zastrzegł: "Proszę nie stawiać na mnie krzyżyka. Jeszcze dam o sobie znać".
Pierwsza w historii Polski kobieta - premier
Hanna Suchocka - pierwsza w historii Polski kobieta-premier z polityki wycofała się w 2001 roku. Wtedy też objęła stanowisko ambasadora RP w Watykanie. W wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" z lipca tego roku Suchocka wspomina: "Chyba nigdy nie miałam w sobie żyłki oddanego działacza partyjnego. Będąc w określonej partii, zawsze byłam przekonana, że warto słuchać innych poglądów. To, że nie zdecydowałam się wystartować w wyborach w 2001 r., było spowodowane m.in. tym, że kampanie wyborcze w Polsce stały się niezwykle agresywne i z tego powodu bardzo mocno zamykające w ramach partyjnych. Ambasador jest apolityczny, bo reprezentuje państwo, a nie opcję polityczną".
Wcześniej Suchocka występowała jednak w określonych barwach partyjnych. W latach 80. była posłanką Stronnictwa Demokratycznego, do sejmu I i II kadencji kandydowała z ramienia Unii Demokratycznej. Sprawowała też funkcję przewodniczącej polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, później została wiceprzewodniczącą Rady. W latach 1992-1993 była premierem koalicyjnego rządu. Powierzono jej też tekę ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka (lata 1997-2000).
Podczas sprawowania przez nią tej funkcji umorzono sprawę tzw. szafy Lesiaka, czyli dokumentów mających potwierdzać akcję inwigilacji partii politycznych przez byłego oficera UOP, płk. Jana Lesiaka. To między innymi za jej rządów Lesiak miał nadzorować akcję dezintegracji ugrupowań, które mogłyby zagrozić gabinetowi Suchockiej. W książce "Trzynastu. Premierzy wolnej Polski"; była premier tak skomentowała sprawę słynnej "inwigilacji prawicy": "Stale mówiłam, że inwigilowanie kogokolwiek jest bardzo dalekie mojemu charakterowi. Nie zlecałam żadnej inwigilacji".
Hanna Suchocka, jako pierwsza kobieta z Europy Środkowo-Wschodniej, w 2000 roku została przyjęta do Międzynarodowego Panteonu Sławnych Kobiet. Do tego grona należą m.in. Madelaine Albright, Margaret Thatcher czy Audrey Hepburn.
Jan Olszewski - zasłużony opozycjonista, kontrowersyjny premier
Jan Olszewski w styczniu tego roku zrezygnował z kierowania powstałą w 1995 partią - Ruchem Odbudowy Polski. Spory wywołuje ocena jego pracy jako premiera (lata 1991-1992), którą rozpoczynał pod hasłem przełomu gospodarczego i rozliczenia z PRL. Jednak to właśnie nieudana próba przeprowadzenia akcji lustracyjnej przyczyniła się do upadku jego rządu. Krótki, bo sześciomiesięczny czas sprawowania funkcji prezesa rady ministrów upłynął też pod znakiem konfliktów z prezydentem, dla którego Olszewski pracował jako doradca i współtwórca programu wyborczego w latach 90.
Po upadku rządu Jan Olszewski wystąpił z Porozumienia Centrum i założył Ruch dla Rzeczpospolitej, w wyborach w 1993 roku temu ugrupowaniu nie udało się jednak przekroczyć progu wyborczego. W 1996 były premier wszedł do sejmu z ramienia Ruchu Odbudowy Polski. Cztery lata później Olszewski wystartował w wyborach prezydenckich, zrezygnował jednak z rywalizacji dzień przed głosowaniem i udzielił swojego poparcia Marianowi Krzaklewskiemu. W wyborach do sejmu z 2001 roku startował z listy Ligi Polskich Rodzin. Później Olszewski został zastępcą Trybunału Stanu, a w 2006 roku prezydent Lech Kaczyński mianował go swoim doradcą. W 2009 roku były premier został odznaczony Orderem Orła Białego.
Niepodważalne są jego zasługi w działalności opozycyjnej w czasach PRL. W latach 50. pracował jako dziennikarz "Po prostu". W latach 60. był obrońcą w procesach politycznych m.in. Jacka Kuronia, Karola Modzelewskiego czy Melchiora Wańkowicza. W 1975 roku zainicjował powstanie tzw. Listu 59 - protestu przeciwko wprowadzeniu do konstytucji PRL zapisu o kierowniczej roli PZPR w Polsce. Był też jednym z założycieli Polskiego Porozumienia Niepodległościowego i Komitetu Ochrony Robotników. Po strajkach z 1976 roku dołączył do grona adwokatów, którzy bezinteresownie bronili represjonowanych robotników. Po wybuchu stanu wojennego bronił też w sądzie działaczy "Solidarności", m.in. Lecha Wałęsy, Zbigniewa Romaszewskiego, Zbigniewa Bujaka. Z upoważnienia prymasa Józefa Glempa w 1984 i 1985 występował jako oskarżyciel posiłkowy w procesie zabójców księdza Jerzego Popiełuszki. W 1989 roku odmówił wzięcia udziału w obradach Okrągłego Stołu, występował jednak jako ekspert - doradca strony solidarnościowej w podzespole ds.
reformy prawa i sądów.
Marchewka i nożyczki - atrybuty ministra
Grzegorz Kołodko to zwierzę polityczne. W zbiorowej świadomości zapisał się przede wszystkim jako organizator niezwykłych konferencji prasowych, na których ilustrował swoje propozycje zmian w prawie. Jako rekwizyty służyły mu m.in. koło ratunkowe, marchewka i nożyczki. Jednak jak sam zaznaczył w rozmowie z PAP w 2003 roku: "Jak się jest profesorem to się jest. A wicepremierem i ministrem finansów się bywa. I od dziś zmieniamy staropolskie przysłowie: do dwóch razy sztuka". Wtedy też definitywnie pożegnał się z działalnością w sejmie.
Zaczynał jako działacz PZPR, do której należał od 1969 do 1990 roku. Uczestniczył też w obradach Okrągłego Stołu, reprezentując stronę rządową. Czterokrotnie pełnił funkcję ministra finansów i wicepremiera: w rządzie Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza i Leszka Millera. Miał być zaprzeczeniem swojego poprzednika - Leszka Balcerowicza. Współpraca z prof. Kołodką w rządzie była trudna - pokłócił się m.in. z Hanną Gronkiewicz-Waltz, Waldemarem Pawlakiem i innymi ministrami. Odchodząc z polityki w 1997 roku był przekonany, że już do niej nie wróci. Jak powiedział "Polityce": "Okazało się, że co prawda dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, ale dwa razy wdepnąć w to samo bagno można".
Grzegorz Kołodko jest członkiem Europejskiej Akademii Nauki, Sztuki i Literatury oraz Rady Naukowej Fundacji Europejskich Studiów Postępowych. Tytuł profesorski uzyskał w 1989 roku. Został także wyróżniony tytułem doktora honoris causa ośmiu zagranicznych uniwersytetów. W latach 1983-1988 pracował też jako doradca prezesa NBP. W 2010 roku wydał swoją 40. Książkę pt. "Świat na wyciągnięcie myśli". Opublikowany w 2008 roku "Wędrujący świat" okazał się wielkim sukcesem wydawniczym - sprzedał się w nakładzie 60 tys. egzemplarzy. Obecnie prof. Kołodko wykłada w Akademii Leona Koźmińskiego, gdzie sprawuje funkcję dyrektora Centrum Badawczego Transformacji, Integracji i Globalizacji - TIGER.
"Nowe otwarcie" wg Waniek
Autorka koncepcji "nowego otwarcia", czyli odpolitycznienia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zrezygnowała z członkostwa w SLD w 2001 roku (po 10 latach działalności w sejmie). Wtedy też prezydent Aleksander Kwaśniewski powołał ją do KRRiTV. Pożegnanie Danuty Waniek z partią przebiegało w atmosferze skandalu - po tym, jak pełniła funkcję wiceministra obrony narodowej, a następnie szefa kancelarii prezydenta, odmówiono jej pierwszego miejsca na liście SLD w okręgu warszawskim (miało to nastąpić za sprawą Jana Wieteski, szefa warszawskiego SLD i zaufanego człowieka Leszka Millera). W rozmowie z "Galą" Danuta Waniek powiedziała, że była to cena, jaką zapłaciła "za krytykę stylu pracy kierownictwa Sojuszu w stolicy".
Po wybuchu afery Rywina prezydent Aleksander Kwaśniewski wezwał członków KRRiTV do rezygnacji ze stanowisk. Stosowne oświadczenia złożyło tylko dwóch z dziewięciu członków tej instytucji - Danuta Waniek i Waldemar Dubaniowski. Prezydent nie przyjął ich dymisji, a po tym, jak dotychczasowy przewodniczący Rady Juliusz Braun zrezygnował ze stanowiska, Danuta Waniek została wybrana nową przewodniczącą (w marcu 2003 roku). Zasiadała na tym stanowisku do grudnia 2005 roku. Swoją koncepcję odpolitycznienia KRRiTV wprowadziła w życie uzgadniając nowy skład Rady z opozycją, wbrew swojemu partyjnemu koledze - Włodzimierzowi Czarzastemu.
Po odejściu z Krajowej Rady Danuta Waniek zaangażowała się w działalność naukową. Jest profesorem na Wydziale Politologii w ALMAMER Wyższej Szkole Ekonomicznej z siedzibą w Warszawie, prowadzi również zajęcia w Krakowskiej Akademii im. A. Frycza-Modrzewskiego. Jest członkinią Rady Programowej Kongresu Kobiet.
Plan Balcerowicza
Minister finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Autor programu reform, których celem była transformacja Polski z gospodarki planowo - socjalistycznej do rynkowej (tzw. "Plan Balcerowicza"). To "gorzkie lekarstwo", jak określiła projekt rzecznik ówczesnego rządu Małgorzata Niezabitowska, przysporzyło profesorowi wielu przeciwników. Ukuli oni hasło "Balcerowicz musi odejść", które z sejmowej mównicy przypomniał później Andrzej Lepper.
Jeszcze w 1989 roku Balcerowicz przekonywał, że "Jeśli minister finansów jest lubiany, to znaczy, że jest zły". Pełnił tę funkcję do 1991 roku. Na polityczne salony wkroczył ponownie w 1995 roku, tym razem w roli przewodniczącego Unii Wolności, dwa lata później otrzymał tekę ministra finansów i wicepremiera w rządzie Jerzego Buzka.
Od stycznia 2001 do 2007 roku prof. Balcerowicz pełnił funkcję prezesa NBP. We wrześniu 2007 roku objął kierownictwo w Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju. Na początku tego roku brytyjski dziennik "Financial Times" określił Balcerowicza mianem "jednego z najostrzejszych krytyków obecnego rządu". W wywiadzie dla dziennika "Polska The Times" profesor nazwał przeprowadzone przez rząd Donalda Tuska zmiany w OFE "największą antyreformą od 2000 roku".
W czerwcu 2008 prof. Balcerowicz został przewodniczącym rady nadzorczej europejskiego think tanku Bruegel. Ma tytuł doktora honoris causa kilkunastu uniwersytetów na całym świecie.
Ojciec "pampersów"
Kariera Wiesława Walendziaka przebiegała na styku świata mediów i polityki, z której oficjalnie wycofał się w 2004 roku. Jeszcze w latach 80. zaangażował się w działalność opozycyjnego Ruchu Młodej Polski i Niezależnego Zrzeszenia Studentów. W 1993 roku pełnił funkcję dyrektora programowego, a później Dyrektora Generalnego Telewizji Polsat. W 1994 roku trafił do TVP, dwa lata później został jej prezesem. Nazywano go wtedy patronem "pampersów" - młodych dziennikarzy, którzy mieli przeprowadzić konserwatywną rewolucję w mediach. To za czasów prezesury Walendziaka w Telewizji Publicznej pojawiły się programy takie jak "WC Kwadrans", "Fronda" czy "Randka w ciemno".
Po odejściu z TVP w 1996 roku Walendziak zaangażował się w działalność polityczną. W 1997 roku kierował kampanią AWS, wtedy też po raz pierwszy wszedł do sejmu. Pełnił funkcję szefa kancelarii premiera Jerzego Buzka, odpowiadał też za kampanię prezydencką Mariana Krzaklewskiego. W 2001 roku dostał się do sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" tak komentował swoje odejście: "Polityka, którą widzą wyborcy, jest jak chiński teatr cieni. W niewielkim stopniu odnosi się do tego, co dzieje się naprawdę w gospodarce i w wielkich procesach społecznych. Najważniejsze rozstrzygnięcia zapadają poza Sejmem, a nawet rządem. Sejm jest miejscem głośnych i gorszących sporów - ale tylko teatrem".
Walendziak ponownie wrócił wtedy do świata mediów - zaangażował się w tworzenie spółki Polski Operator Telewizyjny, której zadaniem była budowa sieci telewizji naziemnej w Polsce. W 2005 roku został prezesem spółki Prokom. Pracował też jako dziennikarz - jego teksty ukazywały się w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej" czy "Wprost". We wrześniu 2009 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W wywiadzie dla dziennika "Polska The Times" w 2010 roku deklarował: "Do polityki już nigdy nie wrócę. Słowo. Do żadnej partii również".
Wirtualna rzeczywistość Władysława Frasyniuka
Działacz "Solidarności", do związku wstąpił w 1980 r. W latach 80. uczestniczył w strajkach MKS w rodzinnym Wrocławiu, gdzie pracował jako kierowca. W 1982 roku został skazany na sześć lat więzienia, przebywał w areszcie w Barczewie i w Łęczycy. W tym czasie został kilka razy zwolniony i ponownie aresztowany. Brał udział w rozmowach "Solidarności" z przedstawicielami władz PRL w Magdalence koło Warszawy, a później w obradach Okrągłego Stołu. W 1990 roku razem ze Zbigniewem Bujakiem założył Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna, który w wyborach w 1990 roku poparł Tadeusza Mazowieckiego.
Władysław Frasyniuk mandat poselski pełnił przez 10 lat, od 1991 do 2001 roku (najpierw z ramienia Unii Demokratycznej, a później Unii Wolności). W 2004 roku w Programie I Polskiego Radia powiedział: "Czym się zajmują dzisiaj politycy? Wirtualną rzeczywistością". Rozczarowanie polityką dało o sobie znać pięć lat później - zrezygnował wtedy z kierowania Partią Demokratyczną, którą tworzył wraz z Tadeuszem Mazowieckim w 2005 roku. Obecnie jest współwłaścicielem firmy transportowej.
Minister, który lubił Żydów
Roman Giertych nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w polityce. W wywiadzie z "Newsweekiem" ujawnił, że rozważał nawet możliwość kandydowania do senatu w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Przed podjęciem takiej decyzji powstrzymały go jednak obowiązki związane z prowadzeniem własnej kancelarii. W rozmowie z Wirtualną Polską w maju tego roku powiedział: "Odpocząłem. Planuję powrót, ale najpierw poczekam, aż panowie Tusk i Kaczyński do końca chwycą się za łby".
Giertych wycofał się z polityki po przegranych wyborach w 2007 roku. Zrezygnował też wtedy z kierowania LPR i zaangażował się w pracę adwokata. W sądzie reprezentował m.in. byłą żonę Janusza Palikota i dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. Obecnie mecenas Giertych jest pełnomocnikiem rodzin zmarłych w Smoleńsku oficerów BOR-u.
Były lider LPR zasłynął jako kontrowersyjny minister edukacji w rządzie PiS. Do historii przeszła zaproponowana przez niego zmiana listy lektur szkolnych, z której chciał m.in. usunąć książki Witolda Gombrowicza. Giertych miał być też wybawcą licealistów, którzy nie zdali egzaminu maturalnego - rozporządzenie o tzw. "amnestii maturalnej" z 2006r. Trybunał Konstytucyjny uznał jednak za sprzeczne z ustawą zasadniczą. Długo dyskutowanym pomysłem byłego wicepremiera był też projekt wprowadzenia do szkół mundurków.
Giertych, którego dziadek był bliskim współpracownikiem Romana Dmowskiego, w 1989 roku założył Młodzież Wszechpolską; przez kilka lat był też jej prezesem. Do Sejmu wszedł z ramienia powstałej w 2001 roku Ligi Polskich Rodzin. Podczas swojej działalności w sejmie był m.in. wiceprzewodniczącym komisji śledczej ds. afery Orlenu, jak również przewodniczącym Komisji ds. Służb Specjalnych.
Były minister często dawał wyraz swoich kontrowersyjnym poglądom. Podczas zorganizowanego w 2007 roku "Marszu Życia i Rodziny" powiedział: "jestem tu po to, żeby przeciwstawić się tym wstrętnym pederastom". Później zastrzegł jednak, że była to jego prywatna, nieautoryzowana wypowiedź, którą przytoczył dziennikarz. W marcu 2007 roku, podczas nieformalnego spotkania ministrów edukacji państw UE Roman Giertych zaproponował stworzenie Wielkiej Karty Praw Narodów, w której domagał się zapisania zakazu aborcji i edukacji homoseksualnej. Wbrew kojarzonej z działalnością LPR ideologii, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Roman Giertych zapewniał: "Dmowski nie lubił Żydów, zresztą w odróżnieniu ode mnie, bo ja Żydów lubię".
Premier z Krakowa
W 2007 roku z działalności politycznej wycofał się kolejny z sejmowych weteranów - Jan Rokita, który mandat poselski sprawował od 1989 roku. Poseł PO poinformował o swojej rezygnacji ze startu w wyborach tego samego dnia, kiedy jego żona ogłosiła, że zostanie doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kobiet. Swoją decyzję tak tłumaczył w wywiadzie dla "Wprost": "Biegłem w bardzo dobrej stawce z niezłymi perspektywami na dobre miejsce na mecie. Wycofałem się trochę z powodów osobistych, trochę z politycznych". W 2010 roku w rozmowie z tym samym tygodnikiem deklarował, że nie wróci do polityki, bo ta "przestała go pasjonować" i "utracił wiarę w jej sens".
Jan Rokita, zanim trafił do PO, przeszedł długą polityczną drogę. W 1989 wszedł do sejmu z ramienia Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. W 1991 roku wstąpił do Unii Demokratycznej, dwa lata później znalazł się w Unii Wolności. W 1997 roku został jednym z twórców Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, które później dołączyło do Akcji Wyborczej "Solidarność". Kiedy na polskiej scenie politycznej pojawiła się Platforma Obywatelska, Rokita był oponował przeciwko włączeniu Stronnictwa do partii "trzech tenorów". Jednak kiedy notowania AWS zaczęły spadać, zmienił swoje nastawienie i w wyborach z 2001 roku startował już w barwach Platformy. Jan Rokita ma też w swoim dorobku nieudaną próbę ubiegania się o fotel prezydenta Krakowa w 2002 roku. Dużą popularność zapewniła mu praca w komisji śledczej ds. afery Rywina, a także słynne wystąpienie w Sali Plenarnej, kiedy krzyczał "Nicea albo śmierć!", domagając się od premiera Leszka Millera zastosowania do systemu podejmowania decyzji w Unii określonemu w traktacie
nicejskim.
Przedmiotem szyderstw stało się jego hasło wyborcze z 2005 roku - "Premier z Krakowa". Po kampanii Rokita uczestniczył w tworzeniu gabinetu cieni PO, którego cele zaprezentował na specjalnej konferencji prasowej w 2007 roku. Wg nieoficjalnych informacji, uczynił to bez porozumienia z kierownictwem partii. Już wcześniej w mediach głośno było o rzekomym konflikcie Rokity z Donaldem Tuskiem i Grzegorzem Schetyną.
W 2008 roku Jan Rokita został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski. Na krótko zaangażował się też w działalność publicystyczną - był felietonistą "Dziennika". W 2009 roku znów zrobiło się o nim głośno, a to za sprawą incydentu na lotnisku Lufthansy w Monachium. Małżeństwo Rokitów wdało się w awanturę z obsługą samolotu. Pod koniec sierpnia tego roku Jan Rokita wrócił do Krakowa po pobycie w szpitalu we Włoszech, gdzie był leczony na niewydolność nerek.
Kazimierz "Yes, yes, yes" Marcinkiewicz
Kazimierz Marcinkiewicz niespodziewanie pojawił się na wrześniowej konferencji PO. "Jestem tu po to, żeby zaświadczyć o prawdzie" - powiedział wtedy. Były premier w rządzie PiS chciał sprostować wypowiedź swojego dawnego szefa o tym, jakoby partia Jarosława Kaczyńskiego wynegocjowała środki w unijnym budżecie na lata 2007-2013. "Dopiero później się poprawił i przyznał, że zrobił to rząd Marcinkiewicza" - podkreślał były premier. W 2005 roku Marcinkiewicz przypieczętował swój sukces nośnym medialnie stwierdzeniem "Yes, yes, yes".
Były premier w wywiadzie dla Wirtualnej Polski z czerwca tego roku przyznał, że "spotyka się z różnymi politykami i rozmawia o Polsce". Zapytany, czy nie proponowano mu posady eksperta w jakimś resorcie czy instytucji, odpowiedział: "Nie, bo wszyscy wiedzą, że nie nadaję się do takiej polityki, jaka jest dziś". Polityka sprzed kilku lat jednak mu odpowiadała. Z Prawa i Sprawiedliwości wystąpił w 2007 roku, po pięciu latach członkostwa.
Zaczynał jako działacz NSZZ "Solidarność" w latach 80., później współtworzył Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Do sejmu wszedł w 1997 roku, dwa lata później został Szefem Gabinetu Politycznego premiera Jerzego Buzka. W 2001 roku brał udział w tworzeniu Przymierza Nowej Prawicy, którą w 2002 roku wchłonął PiS. To z ramienia tej partii został premierem. Jak napisał w ankiecie do książki "Trzynastu. Premierzy wolnej Polski", jego osobistą porażką był "fakt, że sprawowałem urząd premiera bardzo krótko, bo jedynie przez niespełna 9 miesięcy". W tak krótkim czasie zdążył jednak zaskarbić sobie sympatię wyborców. Zapewne wpłynęły na to liczne spotkania z nimi i swego rodzaju polityka jawności, która polegała m.in. na tym, że kalendarz spotkań ówczesnego premiera był upubliczniony w internecie. Jako "świetny kontakt" opisywało też Marcinkiewicza Wikileaks. W ujawnionych przez portal wypowiedziach ówczesnego ambasadora USA w Warszawie Kennetha Willsa czytamy: "Byliśmy stale pod wrażeniem jego racjonalnej postawy
i otwartości".
Rysą na tym idealnym wizerunku położył się chętnie opisywany przez tabloidy romans byłego premiera z Izabelą Olchowicz. Para wzięła ślub w 2009 roku, zaraz po tym, jak Kazimierz Marcinkiewicz rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną, Marią.
Po 2007 roku Marcinkiewicz pracował jako doradca prezesa PKO Sławomira Skrzypka, reprezentował też Polskę w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. W 2008 roku został zatrudniony w Banku Goldman Sachs.
Wacław Martyniuk - "człowiek od czarnej roboty"
Wacław Martyniuk w sierpniu tego roku ogłosił, że nie będzie startował w tegorocznych wyborach. Działacz SLD zakończył tym samym 20 lat nieprzerwanej pracy w sejmie. W wywiadzie dla Polsat News tak uzasadniał swoją decyzję: "Ja po prostu nie identyfikuję się z tą polityką, którą w dniu dzisiejszym widzimy. To jest coś, co ja absolutnie nie akceptuję, z czym się nie zgadzam i w czym po prostu nie chcę uczestniczyć". Wcześniej pojawiły się pogłoski, że Martyniuk zrezygnował z pracy w parlamencie, bo w tegorocznych wyborach zaproponowano mu odległe, szóste miejsce na gliwickiej liście SLD. W 2009 roku głośno było też o jego konflikcie z Grzegorzem Napieralskim, który po 17 latach pełnienia przez Martyniuka funkcji sekretarza klubu Lewicy miał odwołać go ze stanowiska za krytykę podejmowanych przez siebie działań. Obaj politycy zaprzeczali jednak, że istnieje między nimi jakikolwiek konflikt.
Wacław Martyniuk był uważany za jednego z najpracowitszych posłów, w 2007 roku tak pisał o nim na swoim blogu Krzysztof Leski, dziennikarz: "Martyniuk to człowiek od czarnej roboty. Od lat jest sekretarzem klubu i rzecznikiem dyscypliny. W sejmie tkwi od rana do nocy, także w dni, gdy poza nim jest trzech innych dziwaków na krzyż. Gdy klub był większy, a Martyniuk miał własny pokój, na drzwiach wieszał tabliczkę przypominającą posłom lewicy, że pracę w sejmie kochają, a na usprawiedliwienie nieobecności niech nie liczą. I podpisywał się: "Wasz karbowy".
Wacław Martyniuk od października 2001 roku do kwietnia 2002 roku był członkiem sejmowej Komisji Finansów Publicznych, sprawował też funkcję przewodniczącego Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. W październiku 2005 roku został zastępcą przewodniczącego Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich, ponownie objął tę funkcję w 2007 roku.
W rozmowie z Wirtualną Polską w 2009 roku Wacław Martyniuk mówił: "Jestem uzależniony od polityki, bo polityka to mój zawód. Uważam jednak, że jest to praca jak każda inna".
Włodarz TVP - Andrzej Urbański
Andrzej Urbański w rozmowie z "Wprost" w 2010 roku tak opowiadał o swoich planach na przyszłość: "Głównie jestem skupiony na książce o Lechu Kaczyńskim. To jest dla mnie dzisiaj najważniejsze, bo to jest jedna z najważniejszych kwestii w Polsce. Odczarowanie polityka, który w moim przekonaniu, jest fundamentem tego, czym Polska będzie przez najbliższe dziesięciolecie". Z Lechem Kaczyńskim łączyły go zażyłe stosunki, od 2002 do 2005 roku Urbański pełnił obowiązki jego zastępcy na stanowisku prezydenta Warszawy, po wyborach został szefem Kancelarii Kaczyńskiego. Podobno odpowiadał też za kampanię Lecha Kaczyńskiego w 2002 roku. Po publikacji artykułu "Rzeczpospolitej", w którym wskazano, że Urbański pozostawał prezesem i udziałowcem założonej wspólnie z Ryszardem Nawratem (oskarżonym o korupcję działaczem SLD) firmy Kalejdoskop-Nowa Korporacja, szef kancelarii prezydenta podał się do dymisji.
W 2007 roku Urbański został wybrany na prezesa TVP, rok później został zawieszony na tym stanowisku, a w 2009 usunięto go z zarządu Telewizji Polskiej. Od 2007 roku Pozostaje jednak członkiem Kolegium IPN.
W czasie tzw. festiwalu Solidarności był redaktorem opozycyjnego pisma "Wola". Był też naczelnym "Expressu Wieczornego", "Polskiego czasu" i "Życia Warszawy". Andrzej Urbański był posłem I kadencji sejmu, mandat uzyskał z listy Porozumienia Centrum. W 2000 roku został też doradcą premiera Jerzego Buzka ds. polityki informacyjnej.
(ak)
Wykorzystane źródła: PAP, www.wprost24.pl, www.polityka.pl, www.wyborcza.pl