Olejniczak pod sąd - jak surowy będzie wyrok?
Europoseł SLD Wojciech Olejniczak może trafić pod partyjny sąd i zostać wycofany z wyborów prezydenckich w Warszawie – wynika z nieoficjalnych informacji „Wprost”. Część działaczy sugeruje mu nawet opuszczenie struktur Sojuszu i przenosiny do PO. Powód - wystąpienie na wiecu wyborczym Bronisława Komorowskiego. Doniesieniom tygodnika zaprzecza zarówno wiceszefowa SLD i przewodnicząca partii na Mazowszu Katarzyna Piekarska, jak i inni ważni członkowie partii.
11.07.2010 | aktual.: 12.07.2010 10:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Jeśli Wojtek jest facetem i ma to, co każdy facet mieć powinien, to zrezygnuje z członkostwa w SLD i przejdzie do Platformy. W tamtym towarzystwie chyba mu lepiej – mówił gazecie szef podlaskich struktur SLD Krzysztof Zaręba.
Już wcześniej można było usłyszeć głosy niezadowolenia ze strony elektoratu lewicowego, który nie popierał decyzji Olejniczaka. Jednak to nie sama decyzja wywołała wzburzenie, lecz słowa które zostały przy tej okazji wypowiedziane.
Europoseł SLD tłumacząc swoją decyzję zaczął od przypomnienia, iż zaczynał tę kampanię u boku Jerzego Szmajdzińskiego - tragicznie zmarłego w katastrofie pod Smoleńskiem kandydata SLD. Olejniczak powiedział do kandydata PO, że Szmajdziński "byłby tu z Tobą". Tym samym dał do zrozumienia, że nie zgadza się z decyzją Grzegorza Napieralskiego, który w drugiej turze nie poparł żadnego kandydata.
Konflikt na linii Napieralski-Olejniczak nie jest niczym nowym, tak jak i tajemnicą poliszynela jest istnienie grupy przeciwników obecnego szefa SLD wewnątrz jego własnej partii. Niedawno dziennik "Polska The Times" sugerował, iż istnieje "czarna lista Napieralskiego", na której znajdują się Ryszard Kalisz, Anita Błochowiak, Wacław Martyniuk i Wojciech Olejniczak.
Ostatnio z funkcją sekretarza klubu pożegnał się Wacław Martyniuk. Szansę "bycia następnym" ma Olejniczak. Tym bardziej, że wielu działaczy Lewicy wciąż jest oburzonych jego słowami wypowiedzianymi w Łowiczu na wiecu Komorowskiego.
- To, co powiedział Olejniczak, to kłamstwo i nadużycie. W głowie mi się nie mieści, by Jerzy Szmajdziński, którego znałem trzydzieści lat, mógł wystąpić na konwencji prawicowej partii - skomentował dla tygodnika Jerzy Budzyn.
Grzegorz Napieralski na antenie Polskiego Radia stwierdził niedawno, iż nie ma żadnej czarnej listy. Te słowa wydają się jednak przekonywać niewiele osób. Tym bardziej, iż wygląda na to, że w SLD szykowane są zmiany. Jak uważa część komentatorów politycznych - Grzegorz Napieralski zamierza bowiem dokonać całościowej reorganizacji SLD przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi, w tym wymienić kadrę na młodszą.
Olejniczak gratulując Komorowskiemu, pisał na swoim blogu, iż Komorowski wygrał "w znacznym stopniu dzięki poparciu wyborców lewicy, którzy poszli do urn i w zdecydowanej większości oddali na niego swoje głosy". Teraz więc "nadszedł czas powiedzenia: sprawdzam". Nie wiadomo tylko czy uda mu się to zrobić jeszcze w szeregach SLD. "SLD nie wycofa kandydatury Olejniczaka"
Wiceszefowa SLD i przewodnicząca partii na Mazowszu Katarzyna Piekarska zapewnia, że Sojusz nie ma zamiaru wycofać kandydatury europosła Wojciecha Olejniczaka w wyborach prezydenckich w Warszawie.
W niedzielę w Warszawie zebrała się Rada Mazowiecka SLD, na której został również poruszony temat kandydowania Olejniczaka.
- W SLD nie ma problemu kandydowania Wojciecha Olejniczaka. Ta sprawa została podniesiona dzisiaj przeze mnie na posiedzeniu Rady Mazowieckiej. Zapytałam moich kolegów, czy któryś z nich uważa, że Olejniczak nie powinien kandydować - nie było takiego głosu - zapewniła Piekarska.
Wiceszefowa Sojuszu przypomniała również, że kandydatura dzisiejszego europosła SLD została przed kilkoma miesiącami zatwierdzona przez władze Sojuszu. - Wojciech Olejniczak otrzymał rekomendację zarówno warszawskich, jak i mazowieckich struktur, później jego kandydaturę zaakceptował zarząd i Rada Krajowa partii - podkreśliła Piekarska.
Zwróciła ponadto uwagę, że władze Sojuszu decyzję o tym, na kogo głosować w II turze wyborów prezydenckich, pozostawiły swym wyborcom. Wolną rękę w tej sprawie dostali także - według wiceszefowej SLD - członkowie partii. - Nasi działacze, zwłaszcza tam, gdzie na poziomie lokalnym współpracujemy z PO, często udzielali poparcia Komorowskiemu. Tak stało się w Łodzi, tak stało się również w Warszawie - zaznaczyła Piekarska.
Rzecznik SLD Tomasz Kalita powiedział z kolei, że sprawą obecności Olejniczaka na konwencji wyborczej PO nie ma zamiaru zajmować się też szef Sojuszu Grzegorz Napieralski. - Przewodniczący nie będzie się tym zajmował, bo mamy w tej chwili ważniejsze sprawy. Chcemy raczej tonować nastroje, choć nie mamy wpływu na to, co robią poszczególni działacze czy struktury u nas w partii - zaznaczył Kalita. Zapewnił też, że Napieralski w dalszym ciągu chce, by Olejniczak kandydował na prezydenta Warszawy i walczył o jak najlepszy wynik.
- Nie ma dzisiaj żadnego sporu pomiędzy Wojciechem Olejniczakiem a Grzegorzem Napieralskim. Lewicy potrzebna jest ciężka praca, która zaowocuje sukcesem w jesiennych wyborach samorządowych - podkreślił z kolei w rozmowie sekretarz Rady Mazowieckiej Sojuszu Krzysztof Gawkowski.
Przeciwnikiem "sądzenia" byłego lidera Sojuszu jest również nowo wybrany wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich. - Każdy powinien wiedzieć, że jeśli jest w jakiejś partii, to przede wszystkim starać się winien o wzrost jej notowań. Nie sądzę jednak, żeby tutaj konieczne były jakieś kary - każdy dojrzały polityk powinien sam wiedzieć, jak powinien się zachować, by ta gra zespołowa przynosiła jak najlepsze rezultaty. Ale tak, żebyśmy się włóczyli gdzieś po sądach, to nie - mówił Wenderlich dziennikarzom w Warszawie.
Sam Olejniczak spekulacje na temat ukarania go za obecność na spotkaniu wyborczym Komorowskiego lub wycofania jego kandydatury z wyborów w Warszawie nazywa działaniem na szkodę SLD. - Na głupotę po prostu nie ma rady, mogę tylko zaapelować do wszystkich, by nie jątrzyli, tylko wzięli się do roboty. Jak nie chcą pomóc, to niech przynajmniej nie przeszkadzają, bo to jest działanie na szkodę partii - ocenił Olejniczak.