To może być przełom. Także dla Polski. Takich decyzji nie było nigdy w historii
Wirtualna Polska dowiedziała się, z jakimi propozycjami pojedzie na szczyt NATO do Madrytu prezydent Andrzej Duda. Dla Polski to może być rewolucja. - Na szczycie NATO zapadnie polityczna decyzja, jak ma wyglądać przejście z mocno ograniczonej obecności wojsk NATO na wschodniej flance, do realizacji koncepcji obrony - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Lorenz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Wybitni polscy generałowie w rozmowie z WP wskazują, że od tego będzie zależeć nie tylko przyszłość całego Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale też bezpieczeństwo w Europie.
Wzmocnienie wschodniej flanki NATO, przyspieszenie dostaw ciężkiego sprzętu do Polski z USA, a przede wszystkim usprawnienie systemowej pomocy Ukrainie i skonsolidowanie w tej sprawie Sojuszu Północnoatlantyckiego - to, jak wynika z rozmów Wirtualnej Polski z przedstawicielami obozu władzy, będą główne cele polskiej delegacji z prezydentem Andrzejem Dudą na czele na rozpoczynający się w przyszłym tygodniu szczyt NATO w Hiszpanii.
- Stanowisko Polski, ale nie tylko, bo chodzi tu również o państwa Grupy B9 [tzw. Bukaresztańskiej Dziewiątki - przyp. red.], jest jasne: wschodnia flanka musi być wzmocniona - uważa szef gabinetu prezydenta RP Paweł Szrot.
W jaki sposób? Między innymi poprzez stałą, zwiększoną obecność wojskową. - I takie stanowisko Polska będzie wraz z innymi krajami przedstawiać w Madrycie. Myślę, że jest wielka szansa, że to stanowisko zostanie uwzględnione - twierdzi prezydencki minister.
Polska stara się o dostawy sprzętu, kolejne kraje wyślą żołnierzy
W dniach 29-30 czerwca odbędzie się jeden z najważniejszych w historii szczytów NATO. Liderzy państw należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego spotkają się w Madrycie, gdzie będą rozmawiać o nowym porządku geopolitycznym po rozpoczęciu inwazji putinowskiej Rosji na Ukrainę.
Po raz pierwszy w historii NATO będzie musiało całkowicie zredefiniować relacje z Moskwą. I na nowo ustalić zasady, jeśli chodzi o obronność i bezpieczeństwo całego Sojuszu. - Polska odegra w tej dyskusji i podejmowanych decyzjach rolę szczególną - mówią nasi rozmówcy z obozu władzy. Zwłaszcza, że Putin nie chce się zatrzymać - w ostatnich tygodniach ze strony Kremla padają groźby pod adresem Litwy, Mołdawii i Polski. A to może być dopiero początek działań destabilizacyjnych w Europie.
- Flanka wschodnia jest dziś kluczowa - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch, który będzie towarzyszył prezydentowi na szczycie NATO w Hiszpanii. I podkreśla: - Chcemy zmienić "wysuniętą obecność" na "wysuniętą obronę", jeśli chodzi o stacjonujących na wschodniej flance żołnierzy NATO. To oznacza nie tylko większą liczbę żołnierzy gotowych do obrony, ale także ciężki sprzęt, nowe magazyny uzbrojenia. Będziemy zabiegać o przyszłe wzmocnienie obecnych grup batalionowych nawet do poziomu brygady, czyli 3-4 tys. żołnierzy - przyznaje nasz rozmówca.
Minister Paweł Soloch zdradza, iż na szczycie NATO potwierdzona zostanie decyzja o tym, że grup batalionowych na całej na wschodniej flance będzie więcej. Do obecnych – w Polsce i krajach bałtyckich – mają dołączyć nowe na Słowacji, Węgrzech, Bułgarii i Rumunii. Wedle naszych informacji była o tym mowa na ostatnim szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki.
- Sił na wschodniej flance, zwłaszcza w państwach bałtyckich, powinno być na tyle dużo, by nie dopuścić do nawet czasowego zajęcia przez Rosja części terytorium NATO - mówi Wirtualnej Polsce szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
O szczegółach tej operacji pisał na łamach o2.pl reporter Łukasz Maziewski. Tekst na ten temat można przeczytać TUTAJ.
Jak pisaliśmy, już trwa rozbudowa elementów infrastruktury na zachodzie i południowym zachodzie kraju, by zwiększyć zdolności do przyjęcia wojsk amerykańskich. Powstają magazyny i składnice ewidentnie szykowane do przyjmowania logistyki i większej liczby żołnierzy. Duże inwestycje trwają m.in. w Trzebieniu na Dolnym Śląsku, a to tylko jedno z miejsc, w których trwają prace.
Polska - jak słyszymy - ma mocno zaangażować się w przekonywanie Turcji do akceptacji akcesji Finlandii i Szwecji do NATO. Potwierdza to w rozmowie z WP prezydencki minister Paweł Soloch. - Szczyt w Madrycie będzie okazją do negocjacji w tej sprawie. W tej chwili Turcja blokuje ten proces. Dla Polski członkostwo Finlandii i Szwecji jest niezwykle ważne, bo wzmacnia bezpieczeństwo obszaru całego Morza Bałtyckiego i stwarza poważne dylematy dla Rosji - mówi nam szef BBN.
Broń jądrowa w Polsce? Minister dementuje
Dziennik "Rzeczpospolita" nieoficjalnie donosił w tym tygodniu, że polska delegacja w Madrycie będzie chciała podnieść nie tylko kwestię baz, ale także rozmieszczenia na flance wschodniej amerykańskiej broni jądrowej. Czy to prawda?
Szef BBN zapewnia, że nic o tym nie wie oraz nie wie, skąd gazeta miałaby mieć takie informacje. Czy jednak pożądanym byłoby, gdyby Polska - jak inne kraje - starała się o broń jądrową z USA?
Gen. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, w rozmowie z Wirtualną Polską, nie mówi "nie", ale zwraca uwagę na to, że wiąże się to z pewnym ryzykiem. - Z całą pewnością rozmieszczenie broni jądrowej przez stroną amerykańską na terenie Polski poprawiłoby bezpieczeństwo Polski i całej flanki wschodniej. O ile nie spotkałoby się to z radykalną reakcją Federacji Rosyjskiej, czyli bez dramatycznych efektów. Ale wymaga to głębokich analiz i prac wywiadowczych, by nie popełnić błędu niepotrzebnego nakręcania nuklearnej spirali zbrojeń - wyjaśnia doświadczony wojskowy i ekspert ds. obronności.
Jak przekonuje z kolei ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Wojciech Lorenz, to Rosja może wkrótce postraszyć NATO bronią jądrową. Powód? Głównie chodzi o ultimatum postawione przez Putina w kontekście przyjęcia do Sojuszu Finlandii i Szwecji.
- Rosjanie będą zapewne grozić użyciem siły, straszyć bronią nuklearną i pokazywać, że przesuwają potencjał jądrowy bliżej granic z NATO. Będą starali się wpływać na percepcję zagrożeń. To i tak nie zmienia sytuacji. Wszystkie systemy podwójnego zastosowania, które umożliwiają użycie broni jądrowej, mają porozmieszczane w takich miejscach, że są w stanie zaatakować większą część Europy - przestrzega rozmówca Wirtualnej Polski.
NATO bardziej ofensywne. "Więcej wydatków na obronność"
Do tego Sojusz Północnoatlantycki musi być przygotowany w stu procentach.
- NATO musi wyciągnąć wnioski z tego, co w tej chwili dzieje się w Europie. Rosja nie tylko prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie, ale także wysyła niepokojące sygnały do członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. Widzimy żółtą lampkę i NATO nie może dopuścić do tego, by zapaliła się czerwona - zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego.
Jak dodaje Wojciech Lorenz, w Madrycie "zapadnie zapewne polityczna decyzja, jak w długiej perspektywie ma wyglądać przejście od odstraszania, z mocno ograniczonej obecności wojsk NATO na wschodniej flance, do realizacji koncepcji obrony". - To zmierza w kierunku większej obecności sił Sojuszu na wschodniej flance. Spora grupa państw chce, żeby zamienić batalionowe grupy bojowe do poziomu brygady. Byłby to mocny sygnał wysłany do Rosji. Ważne, żeby w ramach NATO ten pomysł spinał się na poziomie politycznym i koncepcyjnym. Byłoby to zwiększenie sił Sojuszu na wschodniej flance i zmniejszeniu czasu reakcji na zagrożenia ze strony Rosji - mówi Wirtualnej Polsce analityk ds. bezpieczeństwa narodowego w PISM.
Podobnie uważają kolejni nasi rozmówcy. Gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO, mówi Wirtualnej Polsce: - Dla Polski kluczowe jest, aby plany ewentualnościowe, czyli plany działania na wypadek agresji na członka NATO, były aktualizowane na bieżąco. To jest niezwykle ważna sprawa z punktu widzenia bezpieczeństwa - podkreśla gen Bieniek.
Jak dodaje nasz rozmówca, na szczycie NATO powinna zostać podjęta decyzja o konieczności zwiększenia wydatków państw członkowskich na obronność do poziomu co najmniej 2 proc. PKB [Polska zwiększy wkrótce te wydatki do 3 proc. PKB - przyp. red.]. - To musi być żywy zapis, to obowiązek każdego z państw Sojuszu. Wzmocniłoby to realnie obronność całego systemu NATO - podkreśla gen. Bieniek.
Gen. Pacek: musi powstać centrum koordynacyjne NATO w Polsce
Nasi rozmówcy z wojska zgadzają się z przedstawicielami Kancelarii Prezydenta, że kluczową sprawą z punktu widzenia Polski jest wzmocnienie wschodniej flanki NATO.
- Musimy starać się o stałą dyslokację wojsk amerykańskich i innych państw sojuszu. Czy to będą dwie brygady czy trzy, trudno powiedzieć. Powinny być to siły nie mniejsze niż dwie rozwinięte brygady. To muszą być siły, które będą mogły razem z siłami narodowymi zatrzymać lub choćby spowolnić działania przeciwnika, gdyby doszło do konfliktu zbrojnego - mówi gen. Bogusław Pacek.
Jak dodaje nasz rozmówca, należy rozwiązać problem "pięty Achillesowej w systemach obronnych państw wschodniej flanki NATO, czyli obrony powietrznej i przeciwlotniczej". - Z jednej strony stały pobyt wojsk na wschodniej flance, z drugiej - budowa infrastruktury, w tym dotyczącej obrony powietrznej, bo na wschodniej flance należy się spodziewać ataków rakietowych i atakujących samolotów, a nie wolno posuwającej się wojny jak w Ukrainie - przekonuje dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego. Ta budowa już została rozpoczęta, ale trzeba pójść z tym dalej. Brakuje infrastruktury lotniskowej, magazynów uzbrojenia i sprzętu dla przewidywanych do przybycia wojsk sojuszniczych, który mógłby być natychmiast wykorzystany. Należy zająć się tą kwestią jak najszybciej - dodaje.
Ekspert rekomenduje powołanie centrum koordynacyjnego NATO na terenie Polski w zakresie współpracy militarnej i pomocy Ukrainie. - Dzisiaj jest chaos. Państwa pojedynczo rozpatrują wsparcie. Ukraina zgłasza swoje oczekiwania, które są o wiele większe niż to co, otrzymuje. Trzeba potraktować to systemowo. Centrum koordynacyjne, o którym mówię, byłoby bardzo pomocne. Również po to, by zapewnić bezpieczne korytarze w zakresie dostaw uzbrojenia i sprzętu wojskowego Ukrainie - przekonuje gen. Pacek.
Ukraina została w bardzo dużym stopniu pozbawiona możliwości produkcji własnego uzbrojenia. - W związku z tym można rozważyć stworzenie wspólnych zdolności do produkcji uzbrojenia między Polską i Ukrainą ze wsparciem państw NATO, ale na terenie Polski - mówi gen. Pacek.
Jak podkreśla, "od skali tej pomocy będą zależały losy tej wojny". - A od nich będzie zależało bezpieczeństwo Europy - zaznacza rozmówca WP.
NATO wycofa się z uzgodnień z Rosją? "Moskwa i tak ich nie przestrzega"
NATO na szczycie w Hiszpanii wróci także prawdopodobnie do uzgodnień z Rosją z 1997 roku. To wówczas prezydenci Bill Clinton i Borys Jelcyn podpisali Akt Stanowiący Rosja-NATO, w którym Sojusz Północnoatlantycki zapowiedział, że powstrzyma się od rozmieszczenia na stałe tak broni jądrowej, jak i "poważnych sił alianckich" na terenie krajów, które miały do niego przystąpić w nadchodzących latach.
To zobowiązanie, którego celem było przełamanie sprzeciwu Kremla wobec poszerzenia NATO, od tej pory stale prześladowało Polskę, Rumunię czy kraje bałtyckie. Teraz NATO miałoby z tego zobowiązania zrezygnować.
- Rosja i tak łamie porozumienia z NATO - zauważają w rozmowie z Wirtualną Polską polscy generałowie. - Rosja zrobiła to już w 2008 roku, gdy zaatakowała Gruzję i później, anektując Krym. Rosja zobowiązała się nie atakować państw regionu, a mimo to wciąż to robi. W związku z tym infrastruktura obronna NATO została rozmieszczona na terenie wszystkich państw bałtyckich i Sojusz Północnoatlantycki powinien to kontynuować - podkreśla były zastępca dowódcy strategicznego NATO gen. Mieczysław Bieniek.
Jak dodaje w rozmowie z WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, "żadne postanowienia podpisane z Rosją już nie obowiązują". - Nie może być tak, że postanowienia obowiązują tylko w przypadku jednej ze stron. NATO ma respektować ustalenia sprzed 25 lat, a Rosjanie mają mieć je gdzieś? Wykluczone. Wszelkie postanowienia są nieaktualne i trzeba się z nich wycofać - przekonuje nas gen. Skrzypczak.
Nie tylko Polska i Ukraina. NATO zajmie się m.in. Chinami
Jak przekonuje Wojciech Lorenz, analityk ds. bezpieczeństwa międzynarodowego w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, "najważniejszym punktem szczytu w Madrycie będzie wypracowanie nowej strategii na kolejną dekadę, bo poprzednia była w 2010 roku i jest całkowicie nieaktualna". - Obecnie Sojusz Północnoatlantycki musi się przygotować na nowe, strategiczne wyzwania, jakie przed nim stoją w obliczu zagrożenia ze strony Rosji. A także po raz pierwszy będzie odnosić się do Chin - mówi nam ekspert. - Jakie będą sformułowane wnioski wobec Pekinu, to jest jeszcze negocjowane. Amerykanie chcieliby użyć ostrzejszego języka, część sojuszników wolałaby zostawić sobie większe pole manewru z Chinami, by nie wchodzić na konfrontacyjną drogę - dodaje.
Jak przekonuje z kolei gen. Bogusław Pacek, państwa NATO muszą podjąć działania, które w większym stopniu zmierzać będą do ich konsolidacji. - Wojna w Ukrainie pokazała, że różne państwa zachowują się inaczej i nie zawsze solidarnie w różnych sytuacjach. Mowa tu m.in. o Węgrzech, Turcji, czy czołowych państwach UE - podkreśla w rozmowie z WP generał.
Wojciech Lorenz zaznacza, że to, "jak to jest ważne, pokazuje Turcja, blokując członkostwo Szwecji i Finlandii, eksponując przy tym swoje interesy narodowe".
Jak przekonuje nasz rozmówca, w sprawie wejścia Finlandii i Szwecji do NATO, "na madryckim szczycie może się spełnić czarny scenariusz". - Turcja może przeciągać to nawet przez rok. Głównie na wewnętrzny użytek, bowiem w następnym roku są tam wybory prezydenckie. Jest małe prawdopodobieństwo, że Turcja nie użyje na spotkaniu państw NATO swojego weta - przewiduje Wojciech Lorenz.
Jak na szczyt NATO zareaguje Rosja? Nie ma wątpliwości, że historyczne wydarzenie będzie bacznie obserwowane przez Kreml. - Podejście Kremla nie zmienia się praktycznie od grudnia ubiegłego roku. Moskwa jasno deklaruje, że jej cele strategiczne nie ograniczają się do Ukrainy, podporządkowania sobie byłego obszaru Związku Radzieckiego, ale też do zmuszenia NATO i USA do zamknięcia polityki otwartych drzwi - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Lorenz.
W czasie, gdy będzie odbywał się szczyt NATO, Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenka spotkają się w Grodnie podczas Forum Regionów Państwa Związkowego.
Michał Wróblewski, Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarze Wirtualnej Polski