Ogłoszono ustalenia dotyczące katastrofy awionetki
Pilot wybrał złą trasę przelotu i to najprawdopodobniej było przyczyną katastrofy awionetki, która pod koniec maja rozbiła się w Rozdzielu Dolnym - wynika zewstępnych ustaleń Głównej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
W katastrofie awionetki typu piper zginęły cztery osoby: trzej Niemcy w wieku 45, 66 i 68 lat oraz 30-letnia Polka z Katowic. Samolot pilotował 66-letni Niemiec.
Pilot najprawdopodobniej wybrał nie tę trasę przelotu, którą mu wyznaczono. Miał lecieć nad Doliną Dunajca. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że leciał z Krakowa do Łososiny Dolnej, gdzie miał wylądować, po prostej. Takie są nasze wstępne ustalenia - powiedział w poniedziałek Stanisław Żurkowski, przewodniczący Głównej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Do katastrofy doszło 29 maja przy mglistej i deszczowej pogodzie. Podstawa chmur miała wówczas ok. 400 metrów, a góra, w którą wbiła się awionetka, ma ok. 800 metrów wysokości - dodał Żurkowski.
Badaniom poddane zostaną śmigło i silnik rozbitej maszyny. Części te przewieziono już do Modlina koło Warszawy. Główna Komisja Badania Wypadków Lotniczych wystąpiła także do podobnej komisji w Niemczech z prośbą o informacje na temat pilota, który prowadził awionetkę.
Od wojska mamy otrzymać radarowe nagrania okolicy z dnia katastrofy, które pomogą nam w ostatecznym ustaleniu przyczyn wypadku. Ale nigdy się już nie dowiemy, dlaczego pilot wybrał właśnie taką trasę przelotu - powiedział Żurkowski.
Ostateczne ustalenia Głównej Komisji Badania Wypadków Lotniczych mają być znane za trzy tygodnie. Niemiecka awionetka piper wystartowała 29 maja o godz. 10.50 z lotniska w podkrakowskich Balicach i miała dotrzeć na lotnisko Aeroklubu Podhalańskiego w Łososinie Dolnej. Po 19 minutach lotnisko straciło łączność z pilotem.
Gdy samolot nie doleciał do celu w wyznaczonym czasie, rozpoczęły się poszukiwania. Rozbitą maszynę znaleziono późnym popołudniem w lesie w Rozdzielu Dolnym, zaledwie 12 km od lotniska w Łososinie Dolnej.(aka)