Odważył się na długi wywiad. Opowiada, co działo się w ministerstwie

- Zostałem odwołany. Znikąd nie uciekłem i nie zamierzam uciekać. Tym bardziej, że nie widzę, aby okręt tonął. Dyplomacja RP ma się dobrze - twierdzi Łukasz Jasina, były rzecznik MSZ w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Łukasz Jasina - były rzecznik MSZ
Łukasz Jasina - były rzecznik MSZ
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
oprac. MDol

28.10.2023 | aktual.: 28.10.2023 18:31

Łukasz Jasina, jeszcze przed wyborami, w trybie natychmiastowym stracił pracę w MSZ. Wszystko dlatego, że wyraził obawy o liczenie głosów w komisjach polonijnych, czyli zagranicznych. Kilka miesięcy wcześniej został zawieszony, bo domagał się od Zełenskiego przeprosin za zbrodnię wołyńską.

- Nie mówiłem ani o PiS, ani o "chaosie" w MSZ. Wypowiedziałem pewną ocenę, stwierdzając, że w niektórych, bardzo dużych komisjach za granicą mogą się zdarzyć problemy z przeliczeniem głosów na czas. Byłem przekonany, że ludzi trzeba ostrzec, powiedzieć, że może być ciężko dostać się do obwodowych komisji wyborczych i potem zliczyć na czas głosy. Natomiast popełniłem błąd, bo w świecie polaryzacji każdą wypowiedź można uznać za polityczną. Zdarza się. Ja zapłaciłem za to wyleceniem z roboty - przyznał Jasina.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Odnosząc się do kwestii Wołynia stwierdził z kolei, że "po rosyjskiej inwazji w stosunkach polsko-ukraińskich nastąpił co prawda wielki cud wzajemnego poznania się naszych narodów, jednak nie wszystko zostało zrobione w sprawach historycznych".

- To, co wydarzyło się jakiś czas po mojej wypowiedzi - podczas obchodów rocznicy ludobójstwa wołyńskiego w Łucku - było fiaskiem. Zełenski nie zdecydował się na kilka potrzebnych słów, a wystarczyło niewiele. Powiedziałem to jako pierwszy, a później mówili inni. Niejednokrotnie Ci, którzy moją wypowiedź wcześniej krytykowali i żądali mojego zawieszenia - przypomniał.

"Potrzebuje odpoczynku"

Łukasz Jasina w rozmowie z "Rzeczpospolitą" zdradził, że teraz potrzebuje odpoczynku. - Nie chcę wyjść na człowieka słabego, który zaczyna się żalić. I na pewno nie żałuję służby dla mojego kraju - powiedział i stwierdził, że liczył na stworzenie dobrego pionu medialnego MSZ, który będzie lojalny wobec szefa resortu i polityki, jaką ten resort realizuje.

- Minister do pewnego momentu cenił moją szczerość i mieliśmy wiele dobrych rozmów. Potem wolał już rozmawiać z kimś innym - stwierdził Jasina.

- Dyplomacja RP ma się dobrze. W najważniejszych stolicach świata ambasadami kierują profesjonaliści, nie brakuje ich również w samym gmachu. Wieści o utonięciu polskiej dyplomacji są raczej mocno przesadzone. Zresztą, w większości pod "nową" władzą, będą ją tworzyć te same kadry - zapowiedział.

Jasina wyznał, że nie chce być politykiem. - Gdybym chciał zostać politykiem, to bym nim został. [...] Po dwóch latach pracy w MSZ mam jednak wrażenie, że potrzebujemy większej liczby wiceministrów niezaangażowanych w bieżącą działalność polityczną. W tym resorcie jest po prostu dużo pracy - podkreślał w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Odnosząc się do afery wizowej stwierdził, że "była cała masa różnych spraw, które we wrześniu i październiku zostały zebrane pod jednym określeniem 'afera wizowa'" - Był człowiek, który pojawił się w kręgu wiceministra Wawrzyka, czyli Edgar K. i było też wielu uczciwych dyplomatów, konsulów, którzy nie ulegli naciskom. To dzięki nim, dzięki ich protestom i odmowie współudziału, sprawa ujrzała światło dzienne. Z ich postawy można być dumnym - odpowiedział.

- Wiem jak funkcjonowało to ministerstwo w ciągu ostatnich dwóch lat. I to, co pojawiało się w mediach w ostatnich miesiącach, to była nie tylko krytyka MSZ za domniemaną aferę wizową, ale za wszelkie problemy, jakie pojawiały się w nim za rządów PiS. Byłem już wtedy raczej na aucie, ale oglądałem tę sprawę z dość bliska - dodał.

"Niemcy muszą szanować Polskę"

Jasina przez dziennikarzy "Rzeczpospolitej" był też pytany o kwestie Polski i Niemiec.

- Na pewno musimy popracować nad tym, żeby nasze relacje działały i żeby korzystali na nich nie tylko nasi zachodni sąsiedzi. [...] Tak jak Japonia musi się nauczyć w końcu szanować Koreę, tak i Niemcy muszą w końcu szanować Polskę - powiedział.

- Niemcy i ich elity uważały, że Polskę mają za darmo. Wystarczy poklepać po ramieniu, wypłacić grosze robotnikom przymusowym i powtarzać, jak to trzymali kciuki za Solidarność oraz, oczywiście, że sprawa reparacji jest zamknięta - wymienił.

W kwestii reperacji powiedział, że "kiedyś tę notę trzeba było wystosować". Jego zdaniem dzięki temu więcej ludzi na świecie wie dzisiaj, że "Polska została w obrzydliwy sposób oszukana przez 'humanitarne" mocarstwo i kilka pokoleń jego polityków.

Czytaj też:

mszministerstwołukasz jasina
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (74)