Oddziały pediatrii w całej Polsce przeżywają oblężenie. Atakuje grypa i wirus RSV
"Dzieci płaczą, leżą półprzytomne z kompresami na czole, widok jest dramatyczny" - opisał czytelnik "Faktu" sytuacją na izbie przyjęć szpitala dziecięcego w Poznaniu. Oddziały pediatryczne w całej Polsce pękają w szwach.
Kapryśna, jesienna pogoda sprzyja rozwojowi wirusów grypy i RSV wśród dzieci. Z tego powodu od kilku tygodni zapełniają się oddziały pediatryczne szpitali w całej Polsce.
Lekarze uważają, że w tym sezonie wirusy atakują ze zdwojoną siłą, ponieważ w czasie pandemii COVID-19 dzieci nie wychodziły z domów, więc były mniej narażone na wirusy i mniej chorowały, a nagły wzrost liczby zachorowań jest związany z powrotem do przedszkoli oraz szkół.
Ważny temat: Apel Prymasa Polski do szefa MSWiA w sprawie uchodźców. O. Gużyński: nie wolno tych ludzi traktować w taki sposób
Poznań. Izba przyjęć pełna rodziców z dziećmi. Kilka godzin oczekiwania
Reporter "Faktu" donosi, że w poniedziałek, 18 października, wieczorem izba przyjęć oddziału pediatrii w Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera Uniwersytety Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu pękała w szwach.
"Córka z chorym trzyletnim dzieckiem, które ma temperaturę 39,8 stopni, czeka na lekarza od półtora godziny. Około godz. 19.30 kolejka ustawiała się już na dworze. Dzieci płaczą, leżą półprzytomne z kompresami na czole, widok jest dramatyczny" - napisał czytelnik dziennika.
Kiedy na miejsce przyjechał dziennikarz, kolejki nie było już na zewnątrz, ale wewnątrz budynku zebrał się tłum rodziców z dziećmi, którzy czekali na przyjęcie od kilku godzin. Nie mieli jednak pretensji do lekarzy.
- Jest ich po prostu za mało, ale ci, co są, uwijają się jak w ukropie i robią, co mogą, by jak najszybciej przyjąć pacjentów - tłumaczyli rodzice. Część z nich straciła jednak cierpliwość i wybrała się w inne miejsca, aby nie czekać na pomoc dłużej.