Klną, wściekają się. Nie mogą zrobić tego, co Rosjanie. Taki jest powód
Nie milkną echa po nagraniu brutalnej egzekucji ukraińskiego żołnierza. Rosyjscy korespondenci twierdzą, że za publikacją stoi Ukraina, która przed ofensywą chce napompować żołnierzy nienawiścią. Jednak ta teoria nie pasuje do rzeczywistości.
- Ukraińscy żołnierze klną, wściekają się, grożą zemstą, ale ich dowództwo pilnuje dyscypliny, aby po opublikowaniu filmów o obcinaniu głów nie dokonywano w ten sam sposób odpłaty na rosyjskich jeńcach - mówi Wirtualnej Polsce Mateusz Lachowski, dziennikarz, korespondent Polsat News w Ukrainie.
- Tu nie chodzi nawet o jakiś humanitaryzm wobec Rosjan. Dla Ukraińców liczni rosyjscy jeńcy są kartą przetargową do wymiany na własnych towarzyszy broni - dodaje.
To komentarz do ostatnich wstrząsających wydarzeń. 12 kwietnia w rosyjskojęzycznym serwisie Telegram pojawił się film z egzekucji ukraińskiego jeńca, któremu oprawca żywcem odcina głowę. Tło i kontekst nagrania (zielone liście, letnie mundury) sugerują, iż jeniec został zabity latem 2022 roku. Nieco później pojawiło się kolejne nagranie, już z czasu zimy. Widać na nim rozbity transporter opancerzony i poległych ukraińskich żołnierzy. Autor nagrania pokazuje, że ciała zostały pozbawione głów i dłoni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dla mnie i części walczących takie filmy nie stanowią sensacji. Uważa się, że Rosjanie, a przynajmniej część z nich, popełniają zbrodnie rutynowo i nie przejmując się konsekwencjami. Już trzy, cztery lata temu wcześniej słyszałem historie o donbaskich separatystach, którzy dorabiali do takich zbrodni chore teorie. Twierdzili, że odcinając głowę poległego, niejako pozbawiają wroga duszy - mówi dalej Lachowski.
Podkreśla, w rosyjskich serwisach społecznościowych pojawiło się wiele komentarzy pochwalających zbrodnie. - To wstrząsające i pokazuje, jaką nienawiścią jest ogarnięta cześć rosyjskiego społeczeństwa - dodaje.
To mogli wymyślić tylko Rosjanie
Według Michaiła Zwinczuka, rosyjskiego blogera wojennego "Rybar" - pojawienie się filmów z egzekucji ma na celu wzbudzenie emocji u ukraińskich żołnierzy. "Takie treści prowadzą do smutnych konsekwencji. Każde nagranie linczu wstrząsa psychiką i prowokuje przemoc. I nie ma znaczenia, czy był to obcy najemnik, członek batalionu narodowego, szeregowy żołnierz czy zwykły zmobilizowany. Każdy taki film prowadzi do wzrostu przemocy, nawet w momentach, gdy niekontrolowana przemoc jest po prostu niepotrzebna" - komentuje we wpisie na Telegramie.
Przekonuje, że nagranie pojawia się w dogodnym czasie dla Sił Zbrojnych Ukrainy. "W przededniu wielkiej ofensywy dowództwo musi ideologicznie napompować personel. A co może być lepszego niż nagle wyskakujące archiwalne wideo o okrucieństwach przeciwnika?" - sugeruje bloger.
Mateusz Lachowski uważa, że teoria Rosjanina nie pasuje do rzeczywistości. - Ukraina nie jest jeszcze gotowa do ofensywy. Nastąpi najwcześniej za miesiąc. Więc taka mobilizacja nie byłaby potrzebna teraz. Ponadto film wypłynął ze źródeł rosyjskich — ripostuje korespondent Polsatu.
W podobnym tonie komentuje sprawę podpułkownik Marcin Faliński, były oficer Agencji Wywiadu: - Nie sądzę, aby była to operacja psychologiczna, polegająca na zastraszaniu, ani motywowaniu do walki. Mitem jest, że na takiej wojnie żołnierze walczą fizycznie w zwarciu, twarzą w twarz. W większości walka toczy się na dalekim dystansie z użyciem artylerii. Jeden film nie przesądzi o wyniku ofensywy, w której wezmą dziesiątki tysięcy ludzi - komentuje. - Nagranie to przejaw bestialstwa, bez żadnego wytłumaczenia - dodaje.
Zwyrodnialcy Walera i Garik są już zapewne poszukiwani
Film pokazujący dekapitację jeńca, puścił w obieg Władysław Pozdniakow, rosyjski autor ekstremistycznego kanału "Męskie Państwo". Pierwsza publikacja odbyła się na tzw. kanale zamkniętym, dla wąskiego grona prywatnych odbiorców. Krótko później nagranie upowszechniło wiele kont z Telegrama. Do tej pory powstało co najmniej kilkanaście kont mających w nazwie "obcinanie głowy ukraińskiemu żołnierzowi".
Na nagraniu widać leżącego na ziemi mężczyznę w mundurze wojskowym z żółtą opaską. Nad nim klęczy mężczyzna w kamuflażu z zakrytą twarzą i białą taśmą owiniętą wokół nogi (to znak rosyjskich oddziałów). Widać także rozładowywanie kamizelki kuloodpornej z ukraińskimi emblematami. Mordowany jeniec krzyczy z bólu. Uczestnicy zbrodni komentują egzekucję słowami: "Pracujemy bracia... Odetnij ją… Złam kręgosłup… Co, nigdy nie obcinałeś głowy?" - słychać.
Zabójcy pozostawili po sobie kilka śladów. W tle słychać komunikację radiową i wywoływanie kryptonimu "Varyag" lub podobnie, zauważają dziennikarze rosyjskiego magazynu śledczego "The Insider". Ich zdaniem słuchać także, jak ktoś obok nagrywającego mówi: "Dzwonię do Garika". Jeden z uczestników morderstwa zwraca się do drugiego "Walera".
Tym tropem ruszyli już internetowi analitycy. Są pierwsi podejrzani. Ukraiński portal Obozrevatel twierdzi, że żołnierz Jegor Guzenko opublikował w mediach społecznościowych treści wskazujące na swój udział w tej zbrodni.
Na nagranie zareagował m.in. ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. - Jest coś, czego nikt na świecie nie może zignorować: to, z jaką łatwością te bestie zabijają. To nagranie pokazuje Rosję, jaką jest, jakim rodzajem oni są, że nie ma dla nich ludzi: syn, brat, mąż, czyjeś dziecko - oświadczył w poście zamieszczonym w mediach społecznościowych.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski