Ocenił Hołownię i Tuska. "Marszałek musi być ostrożniejszy"
- Tusk zdaje sobie sprawę, że będzie przez istotną część wyborców rozliczany. Nie ze stylu, nie ze skrupułów i wahań, które może po drodze przeżywać, a z efektu końcowego. Hołownia musi być ostrożniejszy - ocenia w rozmowie z WP prof. Rafał Chwedoruk, porównując sposoby działania obu polityków.
05.01.2024 20:44
Różnica w sposobie prowadzenia polityki między Donaldem Tuskiem a Szymonem Hołownią widoczna jest gołym okiem. Premier, nie zwracając uwagi na choćby ewentualne straty wizerunkowe, zgodnie z zarysowanymi planami, zmienia ład w mediach publicznych.
Podczas konferencji prasowej pod koniec grudnia, po posiedzeniu rządu, Donald Tusk został zapytany o zarzuty polityków opozycji, że podczas zmian w mediach publicznych doszło do łamania prawa, a także o dalsze kroki w tej sprawie. - Mamy do czynienia z elementami siłowymi, z elementami przemocy w tym procesie. Jedynymi, którzy się na to porwali, są parlamentarzyści i współpracownicy PiS-u - ocenił premier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I dodał: - Nie ma takiej wersji przywrócenia mediów publicznych narodowi bez wzbudzenia furii Kaczyńskiego i PiS-u. Nie pogodzili się z utratą władzy.
Zamieszanie po wypowiedziach i ruchach Hołowni
Szymon Hołownia podczas posiedzeń sejmowych rzuca ripostami na prawo i lewo. Jednak w skomplikowanej sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika marszałek Sejmu nie miał prostego zadania. Podczas konferencji prasowej powiedział, że sejmowa wejściówka Mariusza Kamińskiego nie będzie działać, natomiast status Macieja Wąsika jest dla niego "niejasny".
Już po konferencji prasowej na Twitterze napisał natomiast: "1. Panowie Wąsik i Kamiński są przestępcami. 2. Postanowienie o wygaszeniu ich mandatów zostało im doręczone 28.12. 3. Przestępcy ci mieli prawo odwołać się do SN, co im umożliwiłem. 4. SN, dotknięty deformami Ziobry, pogrążył się w proceduralnym chaosie. 5. Gdy otrzymam komplet orzeczeń, podejmę wynikające z nich kroki. 6. Procedura ta nie wstrzymuje wykonania kary pozbawienia wolności".
Swoimi ostatnimi ruchami wywołał sporo komentarzy. I sporo krytycznych.
Tłumaczenia nie przekonują chociażby jego kolegów z koalicji rządzącej. - Myślę, że Szymon Hołownia mógł to zrobić inaczej. I że o tym wie. Liczył, że Izba Pracy wyda niekorzystne orzeczenia ws. Kamińskiego i Wąsika. Nie przewidział konsekwencji sytuacji, ale to mina, którą podłożyło nam PiS - mówił anonimowo Wirtualnej Polsce polityk Nowej Lewicy.
"Kontrast między politykami ma dużo poważniejsze źródła"
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę, że obaj politycy pełnią obecnie inne funkcje - Donald Tusk jest liderem nie tylko własnej partii, ale i całego obozu politycznego, "który ma ogromne przyzwolenie ze strony opinii publicznej na daleko idące zmiany".
- Natomiast Szymon Hołownia został marszałkiem Sejmu. W Polsce osoby pełniące tego typu funkcje, jak choćby marszałkowie obu izb czy prezydent państwa, są postrzegani często jako ktoś na kształt arbitra, uczestnika walki politycznej, ale niekoniecznie kogoś, kto musi być tak sprawczym politykiem, jak premier czy minister - ocenia.
I dodaje, że kontrast między politykami ma dużo poważniejsze źródła. - Donald Tusk wywalczył władzę, powrócił na szefa Platformy i powrócił do realnej, twardej polityki, wyłącznie z jednym celem. Do realizacji żadnego innego celu nie byłby nikomu do niczego potrzebny - mówi prof. Chwedoruk.
Donald Tusk miał jasny cel. "Będzie z tego rozliczany. Nie ze stylu"
Tym celem było - jak wskazuje rozmówca Wirtualnej Polski - odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy. - Szef PO z tego powodu zdaje sobie sprawę, że będzie przez istotną część wyborców, przez trzon, z tego właśnie rozliczany. Nie ze stylu uprawiania polityki, nie ze skrupułów i wahań, które może po drodze przeżywać, a z efektu końcowego - wyjaśnia politolog.
- To jest jego główną legitymizacją w roli szefa Platformy, ale i lidera rządzącej koalicji. Gdyby trzeba było w większym stopniu reformować gospodarkę, pewnie ktoś inny, a nie on, pasowałby do tej roli ze strony sił liberalnych, lewicowych. Gdyby trzeba było dokonywać reform ustrojowych, zapewne też kto inny by pasował. Ale to akurat Donald Tusk był symbolem wieloletniej konfrontacji z PiS i w tej materii nikt mu wiarygodności odebrać nie może - dodaje.
"Szymon Hołownia musi być ostrożniejszy"
W ocenie rozmówcy Wirtualnej Polski, Szymon Hołownia rozpoczął swoją karierę, od razu od kandydowania na formalnie drugi najwyższy urząd w państwie. - Urząd, który ma swoją specyfikę, który nie jest w polskiej polityce do końca określony - wyjaśnia.
- Jest się politykiem, ale i ma się być niezależnym, niemalże monarchą, będącym poza sporami - mówi prof. Chwedoruk.
I dodaje, że wobec kryzysu Prawa i Sprawiedliwości, związanym z demografią elektoratu, rozminięciem się sposobu myślenia o świecie PiS z poglądami większości obywateli, Szymon Hołownia będzie stał w wyborach prezydenckich przed poważnym dylematem.
- O ile nie dojdzie do konsensu w obecnym obozie władzy i wystawienia wspólnego kandydata, to trudno sobie wyobrazić, żeby lider Polski2050 był zdolny odebrać istotną część wyborców Rafałowi Trzaskowskiemu. Jedyną płaszczyzną, w której będzie mógł operować, szukać zwolenników, by nawiązać walkę, wejść do drugiej tury, wobec kryzysu PiS będzie prawica - zaznacza politolog.
Zobacz także
Stąd - jak ocenia - Szymon Hołownia musi być ostrożniejszy. - Od czasu do czasu musi wykonywać gesty pod adresem drugiej strony, zachowując przywiązanie do koalicji, w której jego partia tkwi. Jednocześnie pokazywać, że zależy mu na wyborcach drugiej strony. Przy tym niektóre marketingowe aspekty jego działalności wiążą się z tym, że - oprócz elektoratu prawicy - może próbować walczyć o część młodszych wyborców, którzy są socjalizowani w innych realiach - dodaje.
- Obaj politycy - i Tusk, i Hołownia - działają inaczej, bo inne są przyczyny (bycia w polityce - red.) i trochę inne cele każdego z nich. Jeśli pojawi się polityczny wymóg, być może jesteśmy sobie w stanie wyobrazić zamianę stylów - podkreśla prof. Chwedoruk.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski