"Obsesja na punkcie czerwonej linii". Stanowcze słowa

"Europa Zachodnia zachodzi w głowę, jak nie sprowokować Putina. Ale to nie Putina powinniśmy traktować z ostrożnością" – pisze słoweński filozof Slavoj Žižek.

Władimir Putin
Władimir Putin
Źródło zdjęć: © Getty Images | Contributor#8523328
Katarzyna Bogdańska

19.05.2022 | aktual.: 20.05.2022 01:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Wydaje się, że w ostatnich tygodniach zachodnia opinia publiczna ma obsesję na punkcie pytania: Co się dzieje w głowie Putina? Czy ludzie z jego otoczenia mówią mu całą prawdę? Czy jest chory, czy oszalał? Czy zapędzamy go w róg, z którego nie widzi innego wyjścia i musząc zachować twarz, eskaluje konflikt do wojny totalnej?" – pisze w "Berliner Zeitung" Slavoj Žižek, słoweński filozof i socjolog.

Zdaniem autora Zachód powinien skończyć "z obsesją na punkcie czerwonej linii" i z poszukiwaniem równowagi między wspieraniem Ukrainy a unikaniem wojny. "Czerwona linia nie jest obiektywnym faktem, sam Putin ustanawia ją stale na nowo, a my sami przyczyniamy się do tego poprzez nasze reakcje na działania Rosji" – pisze autor.

Nikt nie zmusił Rosji do wojny

Žižek podkreśla, że to sama Rosja przekroczyła granicę, atakując Ukrainę. "Zamiast więc postrzegać siebie jako grupę reagującą na Putina jako nieprzeniknionego geniusza zła, powinniśmy przyjrzeć się sobie: Co my – 'wolny Zachód' – chcemy teraz z tym zrobić?" – czytamy w "Berliner Zeitung".

Žižek zauważa, że w obecnym kryzysie obie strony przedstawiają swoje działania jako coś, co po prostu musiały zrobić: Zachód musiał pomóc Ukrainie zachować wolność i niepodległość. Z kolei Rosja została zmuszona do interwencji militarnej w celu ochrony swojego bezpieczeństwa. Na dowód tych reakcji słoweński filozof podaje najnowszy przykład: "Kreml będzie 'zmuszony do odwetu', jeśli państwa nordyckie przystąpią do NATO" – twierdzi rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. Nie, Kreml nie zostanie do tego 'zmuszony', tak samo jak Rosja nie została 'zmuszona' do zaatakowania Ukrainy" – pisze Žižek.

Zdaniem autora bezzasadne są argumenty, wzywające do rozróżnienia między polityką Putina, a wielką kulturą rosyjską. Filozof przyznaje, że granica ta jest bardziej płynna niż mogłoby się to wydawać. "Powinniśmy stanowczo odrzucić pogląd, że Rosja, po latach cierpliwych prób rozwiązania kryzysu ukraińskiego w drodze negocjacji, została w końcu zmuszona do zaatakowania Ukrainy. NIGDY nie jest się zmuszonym do zaatakowania i zniszczenia całego kraju" – podkreśla autor.

Odblokować porty

Slavoj Žižek wzywa do solidarności z krajami Trzeciego Świata, zagrożonymi w wyniku wojny w Ukrainie głodem. Jego zdaniem czynione przez Europę obietnice pomocy Ukrainie w przetransportowaniu zboża, nie są wystarczające. "Potrzebny jest kolejny krok: wyraźne żądanie otwarcia portów dla eksportu zboża, łącznie z wysłaniem tam okrętów wojskowych. Tu nie chodzi o Ukrainę, chodzi o głód setek milionów ludzi w Afryce i Azji. TUTAJ powinna zostać wyznaczona czerwona linia" – pisze autor.

Filozof zarzuca liberalnemu Zachodowi hipokryzję i wybiórcze stosowanie "swoich wysokich standardów". Natomiast Kreml nazywa zwolennikiem nowej globalizacji. "Rosja oferuje świat bez hipokryzji – ponieważ kraj ten nie wyznacza globalnych standardów etycznych, a jedynie praktykuje pragmatyczny 'szacunek' dla różnic. Widzieliśmy wyraźnie, co to oznacza, kiedy talibowie, po przejęciu władzy w Afganistanie, natychmiast zawarli porozumienie z Chinami: Chiny akceptują nowy Afganistan, a talibowie ignorują to, co Chiny robią z Ujgurami. Jest to w zasadzie nowa globalizacja, której orędownikiem jest Rosja. Jedynym sposobem obrony tego, co warto zachować w naszej liberalnej tradycji, jest bezwzględne upieranie się przy jej uniwersalności – w momencie, gdy stosujemy podwójne standardy, nie jesteśmy mniej 'pragmatyczni' niż Rosja" – konkluduje Slavoj Žižek.

Autor: Monika Stefanek