Oblężenie miast ukraińskich. Eksperci od bezpieczeństwa mówią, jak przetrwać
- W Kijowie walczą moi przyjaciele, z różnych środowisk. Wiem, jak ważna jest cierpliwość i spokój. Nie można tam na miejscu panikować, trzeba się podporządkować pewnym zasadom - mówi Wirtualnej Polsce Maciej Górski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Fundacji AT-System Group. Generał Roman Polko przekonuje, że mieszkańcy Ukrainy, którzy gromadzą się dziś w schronach i bunkrach, powinni słuchać swoich liderów. Inaczej nie przetrwają.
Przedstawiciele administracji USA poinformowali kongresmenów, że spodziewają się drugiej fali wojsk rosyjskich, które mogą przełamać opór Ukraińców - podała CNN. Spodziewane jest oblężenie Kijowa i krwawe walki miejskie.
Pojawiły się nowe informacje na temat rosyjskiego konwoju kierującego się w stronę Kijowa. Rozciąga się on na długości ponad 60 km. Jak wynika ze zdjęć satelitarnych, rosyjskie wojska przegrupowały siły i utworzyły pod Kijowem kolumnę pojazdów wojskowych.
W mieście jest mnóstwo cywilów, którzy przebywają w schronach. Co mają robić, żeby przeżyć?
- Ludzie muszą się wspierać, muszą dzielić się ze sobą wszystkim, co mają, muszą wyzbyć się myślenia wyłącznie o sobie i najbliższych. Najważniejsze: w grupie siła. To zasada uniwersalna. W sytuacji wojennej, w której znaleźli się cywile, to bezwzględnie istotne - mówi Maciej Górski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Fundacji AT-System Group.
RELACJA WP: Wojna na Ukrainie. Atak rakietowy na serce Charkowa. Wkroczyły wojska białoruskie [RELACJA NA ŻYWO]
Nasz rozmówca przekonuje, że niezbędne jest uzbrojenie się w cierpliwość w oczekiwaniu na pomoc humanitarną. - Pomoc humanitarna jest ogromna, ale wojna rozgrywa się na wielu polach. To nie tylko bombardowanie i strzelaniny, to także informacje - choćby o grasujących szabrownikach na granicy polsko-ukraińskiej. Działają także grupy dywersyjne, które zastraszają obywateli Ukrainy. Pomoc humanitarna musi być mocno nadzorowana, transport musi być mocno zabezpieczony - zaznacza Maciej Górski.
Ekspert podkreśla, że niezbędne jest gromadzenie jak największej ilości suchego prowiantu i wody. - Trzeba wprowadzić rygor dzielenia się żywnością i napojami. Trzeba się nastawić na sytuację kryzysową i zrozumieć, że w takiej niewielkiej nawet społeczności niezbędne jest powołanie swojego rodzaju sztabu kryzysowego. Ludzie z tego sztabu rozumieją, że dzięki sprawnemu dzieleniu się tym, co jest, większa liczba ludzi zostanie utrzymana przy życiu i zdrowiu - mówi Maciej Górski.
Nie ma mowy o normalnym życiu
Ile można przeżyć przy brakach jedzenia i wody? - Wszystko jest uwarunkowane kondycją fizyczną, możliwościami organizmu konkretnych osób. Woda jest najważniejsza, ona jest niezbędna, nie jeść można przez dłuższy okres. 5-7 dni bez wody może zakończyć się zgonem, bez jedzenia, przy silnej motywacji, a Ukraińcy są bardzo zmotywowani, by walczyć do końca, można przetrwać nawet około 30 dni - mówi ekspert ds. bezpieczeństwa.
Kondycja psychiczna jest również bardzo ważna. - Wsparcie grupy musi być cały czas. Należy pamiętać, że panika nic nie da. Nic nie zmieni. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym - mówi Maciej Górski.
Gen. Roman Polko, oficer dyplomowany wojsk powietrznodesantowych i sił specjalnych, doktor nauk wojskowych w specjalności kierowanie organizacją, w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę, że mieszkańcy miast, którzy znajdują się w schronach, muszą absolutnie podporządkować się decyzjom tych, którzy organizują ich życie i walczą o przetrwanie. - Jeśli ktoś mówi, że mają siedzieć w bunkrze, to niech siedzą, niech się nie wychylają - zaznacza generał.
Były szef GROM podkreśla, że kluczem jest współdziałanie. - Nie ma mowy o normalnym życiu, trzeba przetrwać - mówi gen. Polko.
Nasz rozmówca przekonuje, że kraje zachodnie czym prędzej powinny wysyłać na Ukrainę konwoje humanitarne ze środkami do przeżycia. - Bez tego więcej będzie ginąć cywilów niż wojskowych - przestrzega generał.
Polko zwraca uwagę, że życie tych, którzy mają problemy zdrowotne, a brakuje im leków i żywności, jest zagrożone. - Ludzie na wojnie giną nie tylko do strzałów - mówi wojskowy. - Poza tym u większości z tych ludzi pozostanie trauma. Nawet, jeśli przeżyją. Zwłaszcza w dzieciach, w których pozostanie ogromne piętno - mówi generał Polko.
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl