Wojna w Ukrainie. "Putin nie wycofa się z agresji, zaczyna się niecierpliwić"
- To, co zmieniło się w ostatnich godzinach, to postawa Putina. Zaczyna się niecierpliwić. Przeprowadza ataki rakietowe na ukraińskie miasta. Koncentruje swoje wojska wokół Kijowa. Rosja już poniosła duże straty, ale z agresji się nie wycofa. Kluczowe będą najbliższe 3-4 dni - mówi Wirtualnej Polsce Konrad Muzyka, ekspert ds. bezpieczeństwa, analityk Rochan Consulting.
Wtorek jest szóstym dniem rosyjskiej napaści na Ukrainę. Coraz bardziej agresywnym i przynoszącym coraz większe straty wśród ludności cywilnej i wojsk ukraińskich.
Pojawiły się nowe informacje na temat rosyjskiego konwoju kierującego się w stronę Kijowa. Rozciąga się on na długości ponad 60 km. Jak wynika ze zdjęć satelitarnych, rosyjskie wojska przegrupowały siły i utworzyły pod Kijowem kolumnę pojazdów wojskowych.
Z kolei w wyniku ataku wojsk rosyjskich w Ochtyrce w obwodzie sumskim na północy Ukrainy zginęło ok. 70 żołnierzy. W wyniku ostrzału centrum Charkowa co najmniej 10 osób nie żyje.
Według ostatnich informacji wywiadu USA, Putin lada moment przypuści szturm na ukraińską stolicę, a Ukraińcy, choćby bronili się najzacieklej, nie mają z Rosjanami szans.
Jak uważają przedstawiciele amerykańskich służb, Putin może rozpocząć znacznie szerszą kampanię, z wykorzystaniem nalotów, pocisków dalekiego zasięgu i artylerii.
Po południu we wtorek zbombardowano okolice wieży telewizyjnej w Kijowie. Według państwowej służby ds. sytuacji nadzwyczajnych Ukrainy, podczas ostrzału zginęło 5 osób, a 5 odniosło rany. Z kolei jak informuje ukraiński wywiad, "Rosja szykuje prowokację, która ma uzasadnić wprowadzenie wojsk białoruskich".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Obrona Kijowa będzie kluczowa
- Na Kijów kieruje się 1 Gwardyjska Armia Pancerna. Jest już na wschodzie stolicy Ukrainy, ok. 50-60 kilometrów od miasta. W ciągu kilku dni jej żołnierze mogą znaleźć się na przedmieściach Kijowa. Rosjanom zostanie wówczas domknąć odcinek południowy i miasto zostanie całkowicie otoczone. Może się to stać w ciągu najbliższych dni. Kluczowe mogą okazać się 3-4 dni, które przed nami. To, co może ich powstrzymać, to opór mieszkańców Kijowa. Jak długo? Tego nie wiemy... - mówi Wirtualnej Polsce Konrad Muzyka, ekspert Rochan Consulting zajmujący się analizowaniem potencjałów Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej oraz Republiki Białorusi.
Jak przekazał amerykański wywiad, Rosjanie zamierzają jak najszybciej rozpocząć oblężenie Kijowa i liczą się z ostrymi walkami na ulicach stolicy. Kluczowymi elementami, które mają dać przewagę wojskom Putina, jest ich liczebność wojsk oraz seryjne ataki rakietowe.
- Na obecnym etapie nie można zakładać scenariusza, że Ukraińcy wojnę wygrają. Mamy z ich strony bardzo duży opór, ale rosyjskie wojska atakują siłą rozpędu. Wjechali na terytorium i jadą walcem. Ponoszą bardzo duże straty, na pewno większe niż przewidywali, ale niestety ten "walec rosyjski" nadal przetacza się przez terytorium Ukrainy - mówi nam Konrad Muzyka.
W jego opinii, dzisiaj najważniejsza jest odpowiedź na pytanie: kiedy Rosjanie dotrą do Kijowa, którego zajęcie jest głównym celem i jakie straty w międzyczasie poniosą.
- Nie sądzę, żeby Putin miał teraz się wycofać z agresji na Ukrainę. Nie wyobrażam sobie, żeby powiedział: osiągnęliśmy już cele, które mieliśmy osiągnąć i wracamy do domu. Przemówienie do narodu było jasne: denazyfikacja Ukrainy i podporządkowanie sobie jej jako kraju będącego w rosyjskiej strefie wpływów. Putin się nie cofnie - twierdzi nasz rozmówca.
W mediach społecznościowych pojawiają się nagrania i zdjęcia przedstawiające coraz większych zniszczeń po rosyjskich atakach rakietowych. Tak jak w przypadku Placu Wolności w Charkowie. Do tego dochodzą coraz większe straty wśród ukraińskiej ludności cywilnej.
- To, co zmieniło się w ostatnich godzinach, to postawa Rosjan – zaczynają się niecierpliwić. W poniedziałek przeprowadzili rakietowy atak na Charków, we wtorek prawdopodobnie spadł tam Iskander. Na jednym z nagrań – których prawdziwość jest trudna do zweryfikowania – widzieliśmy, jak rosyjski helikopter strzela rakietami przeciwczołgowymi w ukraińskie pozycje. Wcześniej myślałem, że Rosjanie nie będą chcieli antagonizować narodu ukraińskiego. I, że będą chcieli – mimo wszystko – utrzymać z nimi jak najlepsze relacje, bowiem na końcu tego konfliktu, będą potrzebowali ich wsparcia, by zainstalować tam jakikolwiek reżim. Po tym, co zrobili i robią nadal, nastroje wśród Ukraińców całkowicie się zmieniły - mówi WP Konrad Muzyka.
- Nie wysyłamy naszych samolotów, ponieważ to oznaczałoby ingerencję militarną w konflikt, który toczy się na Ukrainie (…). NATO nie jest stroną tego konfliktu. Owszem, udzielamy Ukrainie różnostronnej pomocy, przede wszystkie humanitarnej, natomiast nasze samoloty w tej chwili na Ukrainę nie latają – powiedział prezydent Polski.
Zdaniem Konrada Muzyki, podawanie takich informacji przez ukraińskie służby, jest elementem wojny informacyjnej na froncie z Rosją.
Ekspert: wspomagamy Ukrainę inaczej
- W mojej ocenie, Kijów informując o takich działaniach, również gra w swoją grę. Polska, ale także NATO, nie zgodzą się na taką możliwość. Nie ma również szans, by wdrożyć zakaz jakichkolwiek przelotów samolotów, w tym rosyjskich jednostek nad Ukrainą (no fly zone - przyp. red.). Co nie znaczy, że nasz kraj, od strony wojskowej, w tym konflikcie nie uczestniczy. Jeśli chodzi o szkolenie ukraińskich jednostek dywersyjnych czy sił partyzantki, to na pewno jesteśmy zaangażowani - mówi nam ekspert.
Czy wobec takich doniesień, jak te o myśliwcach, grozi nam ryzyko konfliktu na terytorium Polski?
- Nie sądzę, żeby Rosja chciała angażować się, mając otwarty front na Ukrainie, w wojnę z NATO. Wystarczyłoby, żeby w bazach lotniczych pojawili się amerykańscy żołnierze. Albo informacje o ich obecności. To odstraszyłoby Putina. Władze na Ukrainie wywierają obecnie presję na Zachód, ale trudno im się dziwić. Znalazły się bowiem w bohaterskim, ale i dramatycznym położeniu - puentuje Konrad Muzyka.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski