O. Leon dla WP: czeka nas wielki sprawdzian wiary i religijności
Papież Jan Paweł II dał nam 26 lat byśmy się nauczyli wiary. Teraz trzeba będzie się uczyć na nowo religii. Dopiero okaże się, co nam dał Jan Paweł II. Czy rzeczywiście związał nas bliżej z wiarą, Kościołem, Bogiem, czy też uczynił z nas snobów, którzy zrobili sobie idola z Papieża. To będzie dla nas wszystkich wielki sprawdzian - mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski o. Leon Knabit, przeor Opactwa Benedyktynów w Tyńcu.
Imię nowego papieża jest symboliczne, ono nawiązuje między innymi do świętego Benedykta, co to oznacza dla Kościoła?
o. Leon Knabit: Wiemy, że Ojciec Święty żył w wielkiej przyjaźni z klasztorem benedyktyńskim w Bawarii, w którym często spędzał swoje wakacje. Na Monte Cassino pisał swoją książkę. Ostatnio, 1 kwietnia, był w Subiaco - najstarszym klasztorze św. Benedykta, tam przemawiał, mówił o sensie prawdziwej wiary i religijności. Na pewno zależało mu na pogłębionej wierze i na liturgii. A benedyktyni zawsze są w zgodzie z liturgią, za sensownym, mądrym oddawaniem czci Bogu we mszy św. Ta postać (św. Benedykta) była mu chyba bardzo bliska i to jest postać, która może natchnie jego całą działalność. To jest patron Europy, ogłoszony przez Pawła VI w 1964 roku, a Paweł VI zauważył młodego Ratzingera, jeszcze jak (Ratzinger) był arcybiskupem Monachium, potem kardynałem. Ratzinger był jednym z dwóch kardynałów ogłoszonych przez Pawła VI.
Papież Benedykt XV, który zaczął swoje panowanie w trudnych czasach pierwszej wojny światowej i szczęśliwie doczekał się tego, że wojna się skończyła i można było powoli porządkować Kościół. Więc może to jest ten drugi kierunek - wojny nie koniecznie krwawej, ale ideologicznej i społecznej w rozmaitych odcieniach. Może oznacza to, że zamierza poświęcić się temu, by Europa była wysłannikiem pokoju i ładu, jak to bywało dawniej, a nie tylko zła, przy częstym powoływaniu się na religię.
Joseph Ratzinger oceniany jest jako osoba o poglądach zachowawczych i tradycyjnych, jeśli chodzi o Kościół. Jednak w wielkopiątkowym kazaniu kardynał Ratzinger mówił o konieczności "oczyszczenia Kościoła z brudu". To zapowiada raczej duże reformy w samym Kościele.
o. Leon Knabit: Nie wiadomo na czym to będzie polegało. Kwestia zachowawczości - tu raczej chodzi o trzymanie się wiary - to jest ta "zachowawczość", a odchodzenie od tego, co jest w Piśmie Świętym. to jest "postępowość". Jeśli tego rodzaju kryterium będzie się przykładało to cóż... trudno, by kardynał i papież nauczał czego innego niż jest w Piśmie Świętym. Bardzo benedyktyńskie u Ratzingera jest to, co było też u Jana Pawła II, to nadzwyczajne uszanowanie człowieka. To bardzo benedyktyńskie, że opat ma nienawidzić grzechów, ale kochać braci. Czytałem autobiografię kardynała Ratzingera i (wynika z niej, że) jest to człowiek bardzo światły, trzeźwy, otwarty na drugiego człowieka, indywidualista. Jest starszy o 20 lat w czasie wyboru od Jana Pawła II. Na pewno jego pontyfikat będzie inny, może bardziej spontaniczny. Bawarczycy mają poczucie humoru, z siebie potrafią się nabijać. Samo sformułowanie: "wybrali skromnego człowieka, pracownika winnicy Pana".
To jeden z najtęższych umysłów na świecie i bliski współpracownik papieża (Jana Pawła II). To zależy jak się na to patrzy. Nie patrzyłbym na tego papieża jako na wojowniczego fundamentalistę.
Hierarchowie Kościoła amerykańskiego twierdzą, że wybór kardynała Ratzingera na papieża, grozi schizmą w Kościele katolickim.
o. Leon Knabit: Proszę bardzo. Kościół przeżył rozmaite schizmy i przeżyje następne. Pan Jezus też mówił do apostołów: "twarda jest ta mowa i któż jej słuchać może?". Pan Jezus pyta: "wy też chcecie odejść?". Jeśli chcecie odejść, to szukajcie gdzie indziej, ale - jak Jezus powiedział - "jam jest droga prawdy i życia". Papież Jan Paweł II powiedział, że jest gotów przedyskutować sposób sprawowania prymatu papieskiego. Natomiast od zasad zdrowego rozumu, w oparciu objawienia, odejść nie może - zwłaszcza jako papież. Jest powiedziane, że mężczyźni współżyjący ze sobą nie wejdą do Królestwa Niebieskiego. To jest w Piśmie św. Papież nie może powiedzieć: "nie - ja uważam inaczej, wejdą". To absolutnie nie znaczy, że potępiamy człowieka, który grzeszy, bo sami jesteśmy grzesznikami. Potępiamy grzech, a każdemu człowiekowi podajemy rękę, nawet mordercy i homoseksualiście, kobiecie, która zabija dziecko w swoim łonie i temu, co przyczynia się do śmierci dziadka. Chcemy mu pomóc, by wyszedł z tego i doprowadził
się do porządku. Taka jest postawa Kościoła.
Czy Polacy będą umieli zaakceptować papieża po Janie Pawłe II, papieża - nie Polaka i jednocześnie papieża Niemca z przeszłością w Hitlerjugend?
o. Leon Knabit: Hitler to był Bawarczyk. W Bawarii zrodził się ruch narodowo-socjalistyczny, ale przecież nie w oparciu o tradycyjną religijność. Ksiądz prymas Glemp też był członkiem ZMP, a nikt mu z tego zarzutu nie czyni.
Nie wiem, jak to było z tym Hitlerjugend, ale jak by się dobrze przeczytało tę książkę (autobiografię Ratzingera) to nie można tak od razu rzucać słów nie znając dobrze spraw, przyczepiać łatkę, a potem się okaże, że całe jego życie i zaufanie, jakie Papież (Jan Paweł II) mu okazywał, jeden i drugi (Paweł VI), że to jest człowiek niezwykły, że miał opinię człowieka nieskazitelnego jeśli chodzi o obyczaje i postępowanie. Otrzymuję wiele e-maili i listów, w których piszą "szkoda, że Niemiec, ale dobrze, że nie Włoch". (śmiech).
Jego postawa w stosunku do Ojca świętego, zaufanie jakie miał u Papieża, przewodniczenie mszy świętej pogrzebowej, piękna homilia, wielka godność, takt. Słyszałem same dobre głosy na temat wyboru papieża, jeden tylko socjolog powiedział, że jest rozczarowany, bo nie będzie przełomu. Pozostali z moich znajomych, z kół wysoko i nisko, mówią, że to był najlepszy wybór ze wszystkich.
To jest pewne, że jemu (papieżowi) Kościół się w rękach nie rozlezie. Z całą pewnością. A, że będzie mu trudno... ja sądzę, że w Niemczech będzie mu najtrudniej. Ja pisałem do Niemców, czy wy pokażecie tyle miłości do swojego papieża, jak my do swojego? Na to niektórzy Niemcy powiedzieli, że to Niemiec, ale Bawarczyk. To dla Kościoła będzie wiele znaczyć, ale dla Niemiec nie. To ciekawe, że po tylu latach papieżami nie-Włochami zostali najpierw Polak, później Niemiec.
To bardzo symboliczne. Tym bardziej znaczące wydaje się to, że nowy papież w pierwszą oficjalną pielgrzymkę uda się najpewniej do Polski.
o. Leon Knabit: Wiele ludzi mówiło mi w Warszawie, po śmierci Jana Pawła II, że byłoby wspaniale, gdyby nowy papież wprowadził zwyczaj, iż nowy papież odwiedza kraj papieża zmarłego. To powiedział również Navarro-Valls. Również w Rzymie spotkałem się z podobnymi opiniami. Prawdopodobnie w pierwszą podróż Benedykt XVI pojedzie na Dni Młodzieży do Kolonii. Może Benedykt XVI przyjedzie do Polski z pierwszą pielgrzymką. Był tu już wcześniej - na KUL-u, Akademii Katolickiej, Wawelu, był na ingresie biskupa Zimowskiego w Radomiu.
Papież Benedykt XV domagał się niepodległości Polski, pisał listy w tej sprawie, pomagał Polakom, opiekował się między innymi polskimi uchodźcami. To wskazuje, że (u obecnego papieża) również nie będzie niechęci do Polaków. Jednak na pewno uprzywilejowana pozycja Polaków w Rzymie się skończy. To zrozumiałe. Papież Jan Paweł II dał nam 26 lat byśmy się nauczyli wiary. Teraz trzeba będzie się uczyć na nowo religii. Dopiero okaże się, co nam dał Jan Paweł II. Czy rzeczywiście związał nas bliżej z wiarą, Kościołem, Bogiem, czy też uczynił z nas snobów, którzy zrobili sobie idola z Papieża. To będzie dla nas wszystkich wielki sprawdzian.
Z o. Leonem Knabitem, przeorem Opactwa Benedyktynów w Tyńcu, rozmawiała Sylwia Miszczak