O. Adam Szustak poszedł w habicie na "Kler". "Jestem bardzo wdzięczny za ten film"
- Nie wyrządzi on więcej szkody, niż Kościół już ma porobione - uznał po obejrzeniu "Kleru" o. Adam Szustak. Popularny dominikanin przyznał, że wszystkie rzeczy, które zostały w nim pokazane, są "prawdziwe". Ale nie jest to cała prawda o Kościele katolickim.
03.10.2018 | aktual.: 29.03.2022 13:53
- Było bardzo sympatycznie, nikt się na nas nie wściekał, nie było żadnych burd, nie obrzucono nas pomidorami - powiedział w wideoblogu na kanale "Langusta na palmie" o. Adam Szustak. Popularny kaznodzieja poszedł w habicie, razem z braćmi z łódzkiego zakonu, do kina na "Kler". Jak dodał, ludzie na seansie byli "bardzo sympatyczni". - Widziałem, że są nieco zdziwieni: "o, księża przyszli" - zaznaczył.
To, co go jednak zaskoczyło, to reakcja widzów. - Prawie w ogóle się nie śmiali na tym filmie - uznał i powiedział, że ludzie odebrali "Kler" z "głęboką powagą, nie z jakimś wyśmiewaniem". Zdaniem kaznodziei, który szanuje twórczość Smarzowskiego, nie jest to film genialny, ale "dobry". - Nie wyrządzi on więcej szkody, niż Kościół już ma porobione - zaznaczył.
Dominikanin przyznał, że jego fabuła "to nie jest fikcja" a wszystkie "rzeczy, które są w tym filmie, są prawdziwe". Szustak zaznaczył jednak, że chociaż film "prowokuje go do nawrócenia", to dotyczy on tylko pewnej patologii wewnątrz Kościoła, którą przerysowano i przedstawiono za pomocą pamfletu. - Ten film jest o najgorszym Kościele, jaki może być - zaznaczył i dodał, że "cały Kościół taki nie jest".
O. Adam Szustak uważa zakończenie "Kleru" za "beznadziejne"
- Chciałbym tak żyć, (…) by nie być powodem do czegoś takiego, by nigdy nie dawać takiego świadectwa, choć wiem, że niejednokrotnie w życiu je dawałem - powiedział o. Szustak i zaznaczył, że nie ma na myśli konkretnie sytuacji przedstawionych w filmie, bo ich się nie dopuścił, ale chodzi mu o inne przejawy grzechu.
Zobacz także
Odniósł się również do listu napisanego przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Katolickich, którzy zaapelowali o zablokowanie "Kleru", który ich zdaniem "upokarza katolików". - Przyznam szczerze, że tak żenującego tekstu to ja dawno nie czytałem - skomentował sprawę i dodał, że "z tymi dziennikarzami, którzy się pod tym listem podpisali, to on nie chce mieć za wiele wspólnego".
- Cała ta oblężona twierdza Kościoła, która twierdzi, że nas tu atakują tym filmem: w ogóle przestańcie. Film nie jest antykościelny - kręcił głową dominikanin.
Podkreślił jednak, że nie podobało mu się jego zakończenie. Jego zdaniem człowiek, który nie ma wiary, po tym filmie jej nie odzyska. - Nie znajdzie jakiejś nadziei, bo film kończy się beznadziejnie - uznał i zaznaczył, że Smarzowski w swoich filmach zazwyczaj "nie daje żadnych szans na naprawę".
- Jeśli Smarzowski, tak jak się przyznaje, jest ateistą, to rozumiem, że nie może mieć nadziei, no bo skąd ma ją wziąć? - stwierdził i uznał, ze to "mówi nam coś o autorze". Ale dodał, że jest mu "bardzo wdzięczny za ten film".
Źródło: "Langusta na palmie"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl