PublicystykaNowy pomysł na lewicy. Wiesław Dębski: pożyjemy, zobaczymy

Nowy pomysł na lewicy. Wiesław Dębski: pożyjemy, zobaczymy

"Inicjatywa Polska" - to nazwa nowego tworu organizacyjnego. Jakiego? Właśnie, tu jest pies pogrzebany. Nazwa ta może bowiem pasować do wszystkiego, co się wokół nas rusza. Nie chcąc Państwa dłużej trzymać w nieświadomości, zdradzę tajemnicę - tak się nazywa nowe stowarzyszenie, powołane w miniony weekend przez grupę (grupkę?) lewicowych działaczy - pisze Wiesław Dębski dla Wirtualnej Polski.

Nowy pomysł na lewicy. Wiesław Dębski: pożyjemy, zobaczymy
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Wiesław Dębski

22.02.2016 | aktual.: 26.07.2016 12:59

Tym samym, obok poturbowanych przez politykę SLD i Twojego Ruchu, pozostających wciąż w wieku niemowlęcym RAZEM i Biało-Czerwonych pojawia się coś jeszcze. Po co? Oni sami nie bardzo jeszcze potrafią nam na to pytanie odpowiedzieć. Ale nie mam zamiaru z góry i bez bliższego poznania dyskredytować "Inicjatywy". Lepiej powiedzieć: "pożyjemy, zobaczymy".

Moim zdaniem, warto na lewicy szukać kolejnych pomysłów, zbierać się w grupach i podgrupach, jest bowiem sporo czasu, by z tej drobnicy zbudować przed wyborami coś większego. Jak bowiem pokazują wyniki ubiegłorocznych wyborów, dotychczasowa oferta lewicy jest dość rachityczna i mało atrakcyjna. Kto mi nie wierzy, niech zajrzy na ul. Wiejską, do okrągłego budynku Sejmu i spróbuje tam znaleźć jakieś okruszki po lewicy. Nie ma tam już nic.

SLD, po latach triumfów, spadł do ciemnej dziury i się z niej nie wygrzebał. Głównie dlatego, że na samym początku lat dziewięćdziesiątych partię Kwaśniewskiego i jego kolegów spotkało zadziwiające szczęście. Wygrali wybory i objęli rządy w kraju. Jeszcze nie zdążyli się dobrze określić, nie doszli do tego, czym jest lewica, nie przeczytali książek, które przeczytać należało, a już przesiedli się do limuzyn i eleganckich gabinetów. Po czterech latach wyborcy im podziękowali, później jeszcze raz pokazali czerwoną kartkę. Dlatego m. in., że nie takiej polityki po partii nazywającej się lewicową oczekiwali (np. eksmisji na bruk, likwidacji mieszkań zakładowych, ruiny wielkich zakładów przemysłowych, upadku wsi). A Sojusz nie wyciągał z przegranych żadnych wniosków. Udawano, że elektorat się pomylił, zero refleksji nad przyczynami porażek. W końcu nastał czas, gdy na czele partii stanęły leśne dziadki – jeden wystartował w wyborach na szefa, bo podpowiedziały mu to - jak sam bezwstydnie opowiadał - anioły. Drugi
obiecywał wziąć zapasową wątrobę i rozpijać aparat w terenie. Do czego to doprowadziło? Widać, słychać i czuć…

Druga partia, nazywająca się (czasami) lewicową, czyli Twój Ruch, miała jeszcze mniej szczęścia. Jej działacze śmiało mogli zaśpiewać: jeszcze się nie zaczęło, a już się skończyło. Sam szef bowiem nie tylko nie miał lewicowych poglądów, ale żadnych innych także. Ferajnę na wybory 2011 r. zebrał przypadkową, programu nie miał. I wkrótce okazało się, że jedna Nowacka i jeden Rozenek wiosny nie czyni.

Z nowymi też jest problem - Biało-Czerwoni jeszcze nie zdążyli się zebrać, a już opuścił ich jeden z dwóch liderów (dla kasy, Misiu, dla kasy). Wiele nadziei budziło RAZEM, osiągnęło nawet spory sukces wyborczy (nie z powodu Zandberga, lecz łebskiego programu i interesujących twarzy). Ale dzisiaj część elektoratu jest rozczarowana, głównie dlatego, że RAZEM nie chadza tymi ścieżkami, którymi chadza jej elektorat (a ten bywa na demonstracjach KOD i ludzi, na których oddał swój głos tam nie widuje).

To wszystko, co wyżej opisałem, zmusza do szukania innych rozwiązań. I uczestnicy nowej inicjatywy to robią. Jeśli chcą, by im się udało, muszą jednak spełnić kilka warunków:

1. Traktować potencjalnych wyborców poważnie - nie dla siebie bowiem zakładają stowarzyszenie, lecz dla nich!

2. Odpowiedzieć na pytanie: po co? Czyli, co chcą wyborcom zaproponować, na czym ma polegać ich lewicowa alternatywa, do kogo (do jakich grup społecznych) tę alternatywę adresują. Do jakiej lewicowej tradycji zamierzają się odwoływać.

3. Dać nadzieję, że odbiorą PiS-owi, i w pewnym sensie także Platformie, lewicowy program socjalny.

4. Powinni kontynuować walkę o równe prawa w kwestiach obyczajowych i światopoglądowych (świeckość państwa przede wszystkim). Nie ulegać, obecnym np. w SLD, poglądom, że dla wyborców liczy się tylko micha, a nie geje, Kościół czy ćpuny.

5. Nie powinni lekceważyć innych grup na lewicy! Tak, jak to czyni czasami RAZEM, czy tak, jak o mniejszych partiach w wywiadzie prasowym opowiada szef krakowskiego SLD Krzysztof Klimczak: "Przecież to są rachityczne środowiska, zafiksowane na punkcie swoich programów, liderów - tam nie ma za grosz zdrowego rozsądku". I kto to mówi? - można zapytać.

Jak widać, na razie jest zbyt wiele niewiadomych, by można było powiedzieć, że Nowacka, Piechna-Więckiewicz, Piekarska, Rozenek, Lewandowski, Pietruczuk odniosą sukces.

Aha, jeszcze jedno. Barbara Nowacka powiedziała: "(...) postanowiliśmy ponad podziałami spotkać się w grupie osób, która myśli pokoleniowo, generacyjnie, ma za sobą podobne doświadczenia zarówno okresu PRL-u jak i transformacji". Partia pokoleniowa? Pierwsze słyszę! A do pani Barbary mam prośbę: proszę nie wysyłać na wyborczą emeryturę mojego pokolenia.

Wiesław Dębski dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (107)